niedziela, 29 kwietnia 2012

Rozdział 11

"Środa. Jeszcze tylko dwa dni dzieliły mnie od weekendu" - pomyślałam wstając rano z łóżka. Przygotowałam się do szkoły i jak zwykle, wyszłam do niej razem z dziewczynami.
- Jak tam Zayn i Harry, zdecydowałaś się już? - spytała nagle Danielle.
- Proszę, nie pytaj.
- No ale dlaczego? - spytała Michelle - Przecież jesteśmy przyjaciółkami.
- Ty nam nic o Louisie nie mówisz! - wykrzyknęłam.
Michelle zrobiła się czerwona.
- Opowiadaj, jesteśmy przecież przyjaciółkami - powiedziałam.
- Jest dobrze - zaczęła - Louis jest świetny, troskliwy i w ogóle jest dobrze.
Rozmowę przerwał nam biegnący w naszą stronę chłopak.
- Ellen! Jak ja cię dawno widziałem!
Był wysokim, naprawdę przystojnym chłopakiem, o brązowych włosach i niebieskich oczach.
- Erick, jak ja tęskniłam! - przypomniał mi się mój były.
Kilka lat temu wyprowadził się z Anglii i długo się nie widzieliśmy. Postanowiliśmy zerwać, bo wiedzieliśmy, że związki na odległość nie mają szans. W duchu podziękowałam sobie za tą decyzję.
- Ericku, poznaj moje przyjaciółki. Danielle i Michelle - przedstawiłam dziewczyny. - Dan, Mich, to jest mój przyjaciel ze szkoły - Erick.
- Ehm... Cześć - niezbyt entuzjastycznie przywitały się dziewczyny.
Erick nie zwrócił na nie uwagi, co nie było zbyt miłe, i zwrócił się do mnie:
- Ellen, moglibyśmy porozmawiać? - spytał Erick.
Popatrzyłam się na dziewczyny, przytaknęły głowami i zajęte rozmową poszły do szkoły. Zostaliśmy sami.
- Może usiądziemy? - Erick zaczął mówić poważnym głosem.
- Ok - odpowiedziałam i usiadłam na ławce. - Kiedy przyjechałeś?
- 2 dni temu. - Erick widocznie spieszył się z odpowiedzią. - Pamiętasz czasy ze szkoły? Jak świetnie się dogadywaliśmy? Byliśmy wspaniałą parą. El, ja dalej cię kocham. Przez te wszystkie lata, kiedy nie było cię przy mnie, myślałem o tobie. Proszę, powiedz, że tobie też na mnie zależy.
- Erick, bo ja... - mam dwóch chłopaków, wokalistów zespołu One Direction, nie wiem którego wybrać bo kocham obu, więc idź do cholery i nie stwarzaj kolejnego problemu. Tak, mogłabym tak powiedzieć, ale nie chciałam. Chłopak przyjechał tu do mnie, żeby mi to powiedzieć. - ... muszę iść na lekcje. Pa - uciekałam od problemu. Tak powiedziała by Danielle, ale zaraz lekcja a ja nie miałam siły siedzieć i tłumaczyć, że nie mogę z nim być bo go nie kocham. Ale czy go nie kochałam? Coś między nami było, napewno. Ale co?
Wstałam z ławki i poszłam do szkoły. Erick za mną nie poszedł. To dobrze. Pobiegłam do sali. Nikt jeszcze nie wszedł.
- I jak tam rozmowa? - spytała Michelle.
- Erick chce do mnie wrócić - załamałam się.
- To nie za dobrze - powiedziała Mich.
Rozmowę przerwała nam nauczycielka wchodząca do klasy.

Weszłam do salonu z plecakiem w ręku i rzuciłam go na łóżko.
- Michelle, dzisiaj ty robisz obiad - krzyknęła Dan.
- Tak, tak.
Sięgnęłam po pilot i włączyłam MTV.
- Co chcecie jeść? - spytała Mich.
- Em... Nie wiem - odpowiedziałam.
Poszłam do swojego pokoju i siadłam na łóżko. Na jednej z mojej półek, dostrzegłam mój stary pamiętnik. Rodzice dali mi go na 12 urodziny. Od tamtej pory co jakiś czas w nim pisałam. Wzięłam go i otworzyłam. Ostatni raz pisałam na wakacjach. Wzięłam długopis i zaczęłam pisać:


Drogi pamiętniku!
Tyle się ostatnio u mnie działo... Razem z Michelle,
wyprowadziłyśmy się do nowego mieszkania blisko
szkoły. Mieszka z nami Danielle, czyli dziewczyna
Liama Payna (!). Michelle jest z Louisem.
A ja? A ja jestem rozdarta. Nie wiem kogo mam
wybrać. Zayn i Harry. Harry i Zayn. Oboje mnie
kochają. Znaczy chyba kochają. Tak to wygląda.
Na dodatek w moim życiu pojawił się też Erick.
Mój były. Wyznał mi miłość i powiedział, że chce
do mnie wrócić. Nie wiem co mam robić. Kocham,
znaczy chyba kocham ich trzech. Mam dość tego
wszystkiego. Nie potrafię sobie z tym poradzić. Mam
nadzieję, że Zayn nie dowie się o Ericku, Harry też nie.
Co tam Erick! Ważne, żeby Zayn nie dowiedział się o
Harrym! Kurcze, jakie to jest dziwne. Marzyłam o poznaniu
chłopaków z One Direction, nie marzyłam o wielkiej miłości.
Okej, marzyłam o wielkiej miłości, ale tylko z jednym. A nie z całą piątką.
Tak dobrze to nie mam (dobrze?! co ja napisałam - okropnie!).
To się nazywa mieć "szczęście". Gdyby nie Erick. Gdyby nie ta
przeprowadzka, nie poznałabym Danielle, One Direction, chodziłabym
z nadzieją, że może bilet na ich koncert się zwolni i jednak pojadę,
najprawdopodobniej byłabym z Erickiem, mieszkałabym
z rodzicami i siostrą, miałabym NORMALNE życie. Aha.
Niezbyt atrakcyjna propozycja. Bynajmniej lepsza niż od
aktualnego stanu. Trzech chłopaków, mieszkam z przyjaciółkami,
które są wspaniałe, bilety VIP na koncert
One Direction (które mamy dopiero dostać, ale mniejsza
o większość), znam dziewczynę Liama, dziewczynę
Louisa (ba, ja z nimi mieszkam!) no i znam całą
piątkę z One Direction. Fajne życie, pomijając fakt, że
mam wybrać spośród trzech chłopaków...
Dobra, nie rozczulam się już nad sobą. Niedługo napiszę
znów. :)

Pisanie przerwało mi wołanie Michelle.

___________________________________________________
taki pisany na szybko o 9 nad ranem ; D
wyszedł nawet długi :)
komentujcie co sądzicie, i z kim ma być Ellen, bo sama już nie wiem XD
+ moja 3-letnia siostra, powiedziała, że chciałaby mieć brata Nialla ; D
komentujcie +
KOCHAM WAS ZA PONAD 1000 WEJŚĆ. ♥

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Rozdział 10

Lekcje minęły szybko. Głowa przestała mnie boleć i lepiej się czułam. Nie miałam ochoty iść na dodatkowe zajęcia, więc zwolniłam się z ostatniej lekcji. Wracałam do domu sama. Zbierały się ciemne chmury. Skierowałam się do parku. Byłam wykończona. Wzięłam telefon i słuchałam muzyki. Obróciłam się i zobaczyłam Hazzę idącego w moim kierunku. Uśmiechnęłam się na jego widok.
- Witaj El - powiedział.
- Czeeść Harry.
- Przejdziemy się?
- Jasne - uśmiechnęłam się i wstałam z ławki.
Szliśmy w milczeniu. Robiło się coraz zimniej, a ja nie wzięłam z domu kurtki.
- Nie jest Ci zimno? - zapytał Loczek.
- No trochę... - przyznałam.
Zdjął swoją granatową marynarkę i zarzucił mi na plecy.
- Dzięki - powiedziałam cicho.
Zaczynało kropić. Nie zwracaliśmy na to uwagi.
- Ellen... - zaczął Harry - Wiem, że Zayn jest dla ciebie ważny, ale... - urwał.
Obróciłam się twarzą do niego i popatrzyłam w jego oczy.
- Harry?
- Ellen, ja cię kocham! - krzyknął Harry i pocałował mnie.
Deszcz zaczął spływać po naszych włosach, ubranie miałam już mokre.
- Harry, ja...
- Nic nie mów - poprosił.
- Ja nie wiem co powiedzieć - powiedziałam i zaczerwieniłam się. Harry Styles właśnie wyznał mi miłość!!!
- Nie musisz nic mówić, a teraz chodź, odwiozę cię do domu - wziął mnie za rękę i poszliśmy do samochodu.
Byłam rozdarta. Co prawda ja i Zayn nie byliśmy oficjalnie parą, ale on mógł inaczej uważać. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć.
- Ellen, wszystko w porządku? - spytał Harry z troską.
- Tak. Tylko że ja...
- Wolisz Zayna? Przepraszam.
- Nie o to chodzi, Harry, ja... - zamilkłam. Bo co ja mogę mu powiedzieć?
- Nie jesteś pewna swoich uczuć, mam rację?
- Tak. Chyba tak - powiedziałam.
Resztę drogi przejechaliśmy w milczeniu.
- Cześć Harry - pożegnałam się, kiedy podjechaliśmy na parking przed domem.
- Do zobaczenia - posłał mi uśmiech i odjechał.
Wspięłam się po schodach do mieszkania i przywitały mnie dziewczyny.
- Ellen! Gdzie ty tyle byłaś? - krzyknęła Michelle.
- Na spacerze.
Weszłam do salonu, dziewczyny już jadły. Nałożyłam sobie pizzy i siadłam obok nich.
- Nie chciało wam się gotować, co? - spytałam i roześmiałam się. Chciałam chociaż raz zapomnieć o Zaynie i Harrym.
- Taaaaaak - odpowiedziała Michelle - masz rację, ale nie zmieniaj tematu. Kogo spotkałaś na tym spacerze? - spytała.
- Przed tobą nic nie da się ukryć - powiedziałam.
- Gadaj, jesteśmy ciekawe - zachęcała mnie Danielle.
- Harry mnie pocałował - wyrwało mi się.
- Zdradzasz Zayna, nie ładnie - powiedziała Michelle.
- JA GO NIE ZDRADZAM! Nawet nie jesteśmy parą - zaczęłam szlochać.
- Michelle, nie krzycz na El - Danielle usiadła bliżej mnie i mnie przytuliła - Nie płacz, będzie dobrze, coś wymyślimy.
- Ja już mam dość! - krzyknęłam i rozpłakałam się na dobre.

Przez resztę wieczoru płakałam. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Częściowo zdecydowałam, że nie powiem nic Zaynowi. Może to wszystko samo się jakoś poukłada. Wzięłam zimny prysznic i przebrałam się w piżamę. Poszłam do kuchni, żeby coś zjeść.
- El, mam dla ciebie złą wiadomość - powiedziała Danielle oglądająca telewizję.
- Co się stało? - spytałam pijąc mleko ze szklanki.
- Chłopaki nas jutro odwiedzą - odpowiedziała.
- Uhm...
W moich oczach znów pojawiły się łzy. Siadłam na kanapie i wzięłam laptopa. No tak, mogłam się tego spodziewać. Mój profil na twitterze był obserwowany przez Zayna, Harrego, Nialla, Liama i Louisa. Pierwszy post jaki rzucił mi się w oczy, to post Zayna:


Be loved by you
I wanna, I stay true
I wanna, if you knew

Był to bardzo dobrze znany mi fragment piosenki One Direction - I Want śpiewany przez Zayn'a. Nie bardzo wiedziałam o kogo mu chodzi. O mnie czy o tą dziewczynę z parku. Nie chciałam odpisywać na wiadomości, więc zamknęłam laptopa.
- Dobranoc Dani - pożegnałam się i poszłam do swojego pokoju.

____________________________________________________
taki tam rozdział.
mogę wam powiedzieć, że niedługo pojawi się nowy bohater
i namiesza w życiu El :D
Chciałam wam podziękować za te ponad 1000 wejść!
na początku nie myślałam, że ktoś tu będzie wchodził ;D
dziękuję za komentarze i wejścia. ♥
zostawiajcie swoje opinie w komentarzach.


piątek, 20 kwietnia 2012

Rozdział 9

Otarłam twarz ręką i popatrzyłam się w stronę, z której dochodził głos. Do łazienki wchodziła Michelle.
- El? Co się stało? - spytała i podeszła do mnie.
- Zayn tu był... Pod szkołą - powiedziałam.
- Co on od ciebie chciał?
- Porozmawiać... Ale się nie zgodziłam. Boże, Michelle... Ja nie wytrzymam! - rozpłakałam się w jej ramię.
- Nie płacz, za chwilę lekcja. Nie przejmuj się nim - radziła mi Michelle.
Otarłam łzy chusteczką wyjętą z torby i uśmiechnęłam się do Michelle.
- Ok. Możemy iść.
Wyszłyśmy z łazienki i poszłyśmy pod salę, nauczyciela jeszcze nie było. Zajęłyśmy miejsca w środkowym rzędzie i wyjęłyśmy książki.
- W której sali Dan ma lekcje? - spytałam Michelle.
- Nie wiem, ma teraz biologię - odpowiedziała.
Miałam coś mówić, ale do mojej ławki podszedł nauczyciel.
- Panno Carter, nie przeszkadzam pani? - spytał surowym tonem.
- Przepraszam - powiedziałam nieśmiało i opuściłam głowę.
Przez resztę lekcji starałam się słuchać. Co jakiś czas w mojej głowie pojawiał się obraz Zayna z tamtą dziewczyną. Miałam dość, nie miałam już do tego siły.
Kiedy wreszcie skończyły się lekcje, razem z Michelle odszukałyśmy Danielle.
- To gdzie idziemy? - spytała Danielle.
- Do domu, a gdzie byś chciała? - spytałam.
- Hmm... No nie wiem, może do Milkshake City?
- Jakoś nie mam ochoty - odparłam.
- Mich?
- A ja chętnie.
Zostałam sama i powoli ruszyłam do wyjścia. Mijałam szafki na korytarzu, drzwi od klas... Wyszłam ze szkoły i szłam powoli do domu. Myślałam o Zaynie i Harrym. Dlaczego to mi nie daje spokoju?! Wiedziałam jedno- muszę z nim porozmawiać. Bałam się tego co mi powie, ale wiedziałam, że jest to jedyne wyjście z tej sytuacji. Wyjęłam telefon z torby i napisałam sms-a do Zayna: "Spotkajmy się w parku o 15.30". Miałam jeszcze 15 minut. Siadłam na ławce niedaleko szkoły i czekałam na odpowiedź. Odpisał zaraz po tym, jak ja do niego napisałam. "Już jadę". Wstałam z ławki i szłam do parku. Przyśpieszyłam żeby zdążyć. Byłam 5 minut przed czasem. Zaczęłam spacerować ze słuchawkami w uszach. Słuchałam Moments, myśląc jednocześnie co mu powiem. Po chwili dobiegł do mnie zdyszany. Wrzuciłam słuchawki z telefonem do torby.
- Możemy usiąść? - spytał ledwo łapiąc oddech.
- Tak - powiedziałam i usiadłam na ławce.
Nie wiedziałam od czego zacząć.
- Przepraszam, że wtedy nie przyszłam... Miałam powód - zaczęłam.
Nie odpowiedział, czekał aż dokończę.
- El, o co chodzi? - spytał.
- Spytam wprost: Co to była za dziewczyna? - żałowałam, że w ogóle do niego napisałam.
- Jaka dziewczyna? - spytał.
- Ta, z którą przyszedłeś do parku! - krzyknęłam.
- Nieważne. Ellen, słuchaj, ja kocham tylko ciebie!
- Jakoś Ci nie wierzę - odwróciłam się od niego i czułam jak łzy, jedna po drugiej, spływają mi po twarzy.
Musiał to zauważyć, bo wziął mnie za rękę, i zaczął śpiewać:


Oh girl, can we try one more, one more time?
One more, one more, can we try?
One more, one more time
I'll make it better

- Wybacz mi - prosił.
- Zayn, ja... Ja nie wiem czy ja mogę...
Pocałował mnie.
- Zayn... Ja... - nie dokończyłam.
- Nic nie mów.
Wstał z ławki i wziął mnie za rękę. Szliśmy powoli. Nie pytałam dokąd. Wiedziałam tylko, że chcę być z nim.
Rano obudziłam się z bólem głowy. Weszłam do kuchnii i wzięłam tablętkę, popijając wodą. Ubrałam się w niebieskie rurki, założyłam jasną bluzkę i weszłam do salonu.
- Cześć dziewczyny - przywitałam się i położyłam na kanapie.
- Cześć - odpowiedziała Danielle.
Dziewczyny siedziały i jadły śniadanie.
- I jak się czuje dziewczyna Malika? - spytała z uśmiechem Michelle.
- Jeszcze nie dziewczyna - odpowiedziałam jej.
Leżałam na kanapie, ból głowy przestawał być uciążliwy.
- No to co, wychodzimy? - spytała Mich.
Podniosłam się i wyszłyśmy.  

___________________________________________________
taki jakiś wyszedł ; D  trochę spóźniony, bo miał być duuużo wcześniej ;x
ale brak czasu. nie wiem, czy się spodoba.
planuję też zacząć nowe opowiadanie z 1D, piszcie w komentarzach.
komentujcie. odwiedzajcie ♥

niedziela, 15 kwietnia 2012

Rozdział 8

Okazało się, że jest to Zayn z jakąś dziewczyną. Siedli na ławce, rozmawiali, a w końcu Zayn ją pocałował. Nie mogłam na to patrzeć. Wstałam i zaczęłam biec w kierunku ulicy. Łzy spływały po mojej twarzy. Zaczęło kropić kiedy wychodziłam z parku. O tej porze, nie było autobusów i musiałam iść na piechotę. Byłam cała mokra i zdenerwowana. W połowie drogi, podjechał pode mnie samochód.
- Kogo ja tu widzę? - spytał Harry, szczerząc się.
- Cześć... Harry - wstrzymałam oddech.
- Przyzwyczajaj się do naszego widoku - parsknął śmiechem - Wsiadaj, podwiozę cię.
- Dzięki - uśmiechnęłam się do niego - Właśnie wracałam do domu.
Wsiadłam do samochodu Loczka i zapięłam pasy. Zaczęło mi być zimno z powodu mokrych ubrań. Byłam wściekła na Zayna. Co on chciał tym osiągnąć? Pokazać mi, że nigdy nie będziemy razem? Byłam głupia myśląc, że to mogło mieć jakąś przyszłość.
- O czym tak myślisz? - spytał Harry.
- Eh... Nieważne - westchnęłam.
- Jak uważasz. Może kiedyś mi powiesz - powiedział z nadzieją.
- Może kiedyś... - powtórzyłam.
Popatrzyłam na Harrego. Ubrany był w ciemno-żółte spodnie, granatowy sweter i czerwone conversy. Nagle zrobił się taki troskliwy. O co mu chodziło? Najpierw Zayn, teraz Harry. Miałam dość wszystkiego.
- Zayn ma jakąś dziewczynę? - spytałam nagle.
- Aaaa... Więc chodzi o Zayna - posmutniał.
- Nie, chciałam wiedzieć.
- Spotyka się z jakąś, ale czy to miłość? Sam nie jestem pewien - uśmiechnął się nie patrząc na mnie. Był zły.
- Jesteś zły? - spytałam.
- Nie.
Przestało padać, a my dojeżdżaliśmy już pod dom (czyli mieszkanie dziewczyn). Harry wysiadł z samochodu i otworzył mi drzwi.
- Dzięki - odparłam i wysiadłam.
Odprowadził mnie pod drzwi mieszkania i przytulił mnie na pożegnanie.
- Do zobaczenia El - powiedział i ruszył do wyjścia.
Odprowadziłam go wzrokiem i oparłam się o drzwi. Czy ja coś czuję do tego chłopaka? Lubię go. Tak jak Zayna. Stałam tak oparta o drzwi rozmyślając, dopóki Michelle ich nie otworzyła.
- Au! To bolało - wrzasnęłam.
- Elli? Co ja Ci zrobiłam? - roześmiała się Michelle.
- Dostałam od ciebie w głowę, i to wcale nie jest śmieszne - powiedziałam i weszłam do mieszkania.
- Czemu jesteś cała mokra? - spytała Danielle.
- Wracałam w deszczu.
- Właśnie, jak randka z Zaynem?
- Nie było żadnej randki - odpowiedziałam i poszłam do pokoju się przebrać.
Nałożyłam mój ulubiony dres i wzięłam telefon. 8 nieodebranych połączeń od Zayna i jeden sms: "Gdzie jesteś?". Nie miałam zamiaru mu odpisywać, a tym bardziej dzwonić. Weszłam do salonu i siadłam na kanapie. Michelle usiadła obok mnie i spytała:
- Co się stało?
- Zayn mnie wystawił. Przyszedł z jakąś inną - opowiedziałam całą historię - ... i wtedy podjechał Harry i podwiózł mnie pod dom, odprowadził pod drzwi i przytulił mnie.
- Wow, nie spodziewałam się tego - odpowiedziała Danielle.
Poszłam do pokoju uczyć się. Poznałam chłopaków, ale życie toczy się dalej. Nie mogłam rzucić szkoły, rodzice by mi tego nie darowali, więc zakuwałam przez resztę wieczora.

W poniedziałek wstałam o 6.00. Nie mogłam spać. Przebrałam się szybko w jakieś dżinsy, bluzkę, nałożyłam buty, zrobiłam lekki makijaż i wzięłam torebkę. Zjadłam śniadanie i wyszłam z domu. Musiałam zostać sama i przemyśleć sobie wczorajszą sytuację. Zayn. Harry. Zayn. Harry. Zayn. I tak w kółko. Zayn jest przystojny, romantyczny, gdyby nie ta wczorajsza 'randka' wierzyłabym w jego 'miłość' do mnie. Może to i dobrze, że przyszedł z tą dziewczyną? Harry - te jego słodkie zielone oczy, loczki, uśmiech. Nie byłam pewna, czy to miłość. On mnie lubił, ale czy to coś więcej? Nie sądzę, jestem przecież zwykłą dziewczyną z Londynu. Spacerowałam niedaleko domu rozmyślając. Popatrzyłam na zegarek w telefonie: 8.00. Z domu wyszłam około 6.30, więc chodzę już jakieś półtorej godziny. Spojrzałam w skrzynkę odbiorczą. Sms od Michelle, "Gdzie jesteś?". Odpisałam jej, zgodnie z prawdą, że wyszłam wcześniej, bo chciałam być sama. Ruszyłam powoli do szkoły. Na parkingu pod szkołą, niedaleko mnie zaparkował czarny Van i wysiadł z niego... Zayn Malik. Dobrze, że nikt go nie zobaczył. Popatrzyłam na niego zdziwiona.
- Ellen, chodź tutaj - krzyknął do mnie.
Podeszłam do niego.
- Porozmawiajmy - poprosił.
- Zayn, nie mamy o czym - odpowiedziałam.
- Chcę wiedzieć, dlaczego nie przyszłaś.
- Przyszłam... - głos mi się załamał, a oczy zalały łzami - Daj mi spokój! - krzyknęłam i pobiegłam do szkoły.
- Ellen! - krzyknął za mną.
Nie oglądałam się za siebie, weszłam do szkoły i poszłam prosto do łazienki. Makijaż mi się rozmazał, a łzy spadały jedna po drugiej.
- Ellen? Jesteś tutaj?


___________________________________________________
dziękuję za komentarze ;*
mam nadzieję, że spodoba wam się ten rozdział. komentujcie :3

piątek, 13 kwietnia 2012

Rozdział 7

Patrzyłyśmy na Danielle czekając aż powie nam o co chodzi. Nalewała soku do szklanki i wolno podeszła siadając obok nas na kanapie. Odstawiła szklankę i zaczęła:
- Macie być gotowe na 18.30. Będziemy miały gości - powiedziała z tajemniczym uśmiechem i poszła do swojego pokoju.
Popatrzyłam na zegarek. Była 17:48. Miałyśmy około godziny na przygotowanie się. Domyślałyśmy się o co chodzi.
- Czy myślisz o tym samym co ja? - spytała uśmiechnięta Michelle.
- Chyba tak - odwzajemniłam uśmiech - To ja idę się przebrać.
Wstałam z kanapy i skierowałam się do mojego pokoju. Stanęłam przed szafą i otworzyłam ją. Zastanawiałam się w co się ubrać. W końcu zdecydowałam się na krótkie dżinsowe spodenki, bluzkę w paski i sweterek. Włosy związałam w luźny kocyk, nałożyłam błyszczyk na usta i byłam gotowa. Wyszłam z pokoju i włączyłam w salonie laptopa. Przeglądałam różne strony i nawet nie zauważyłam jak zadzwonił dzwonek do drzwi. Była już 18:36. Zamknęłam laptopa i otworzyłam drzwi.
- Cześć - powiedział wesoło Zayn.
Przede mną stali ONE DIRECTION!!! Myślałam, że zejdę na zawał.
- Eeee... Cz-cz-cześć - powiedziałam jąkając się.
Po chwili do drzwi podchodziła Danielle.
- Cześć chłopaki - przywitała się z nimi i przytuliła się do Liama - Wchódźcie.
Cała piątka weszła i siadła na kanapie, Danielle zamknęła drzwi i wzięła mnie za rękę, prowadząc ze sobą. Po chwili do salonu weszła Michelle.
- Dziewczyny... Co wy... - urwała.
Stała na środku patrząc się na chłopaków.
- Cześć - powiedział do niej Louis.
- Ja... ja... ja... ja... - zatkało ją. Była w szoku.
- To jest Michelle, a ta obok mnie to Ellen - przedstawiła nas Michelle.
- Nas już znacie - uśmiechnął się Niall.
- Tak, jesteśmy waszymi fankami - powiedziałam nieśmiało. Usiadłam na fotelu i pociągnęłam za sobą Michelle, która nie odrywała wzroku od Louisa. Michelle przygotowała coś do jedzenia i picia i zaczęliśmy rozmawiać. Chłopcy byli naprawdę fajni i zabawni. Byli dla siebie jak bracia. Co chwilę zerkałam na Zayna. Napotkałam kilka razy jego wzrok skierowany na mnie. Opowiedziałam im historię o biletach i mojej przygodzie w centrum handlowym. Obiecali, że skombinują dla nas bilety na ich koncert. Dochodziła już 21 i musieli wracać do domu. Obiecali, że kiedyś się spotkamy. Wymieniłyśmy się z nimi numerami telefonów. Odprowadziłyśmy ich do drzwi, zanim wyszli, Louis podszedł do Michelle i przytulił ją czule. Spojrzał na nią z uśmiechem i wyszedł.

Leżałam w łóżku myśląc o dzisiejszym dniu. Spotkało mnie coś wspaniałego. Najwięcej jednak myślałam o Zaynie. Myślałam o tym, jak wtedy na mnie patrzył. Po chwili dostałam sms-a. Wstałam i sięgnęłam po telefon. " Tęsknie. Spotkamy się jutro? xxx ", sms od Zayna. Nie mogłam uwierzyć w to co przeczytałam. ZAYN MALIK ZA MNĄ TĘSKNI. Myślałam nad naszym spotkaniem. Odpisałam mu: " Gdzie i o której? ☺". Nie mogłam się doczekać odpowiedzi. Nie musiałam długo na nią czekać. " Jutro o 14.00 w parku ". Skuliłam się pod ciepłą kołdrą i zaraz odpłynęłam.

Rano obudziłam się i od razu spojrzałam na zegarek. Było po 10.00. Poszłam do kuchni i zobaczyłam Michelle rozmawiającą z Danielle.
- Jesteś śpiochu. Jak się spało? - przywitała mnie Danielle.
- Dobrze - odpowiedziałam i ziewnęłam.
Podeszłam do lodówki i przygotowałam sobie śniadanie.
Jedząc spojrzałam na dziewczyny i powiedziałam:
- Dziewczyny, o 14.00 mam randkę!
- Z kim? - spytała Danielle.
- Nie uwierzycie. Z ZAYNEM! - odpowiedziałam.
Dziewczyny spojrzały na mnie.
- Spodobałaś się naszemu bad boy'owi - roześmiała się Michelle.
- Ja nadal nie mogę uwierzyć, że ich spotkałyśmy, a co dopiero, że mam dzisiaj randkę z jednym z nich!
- Lepiej uwierz, będzie więcej takich spotkań - uśmiechnęła się Dan.
Posprzątałam po sobie i poszłam się ubrać. Musiałam jakoś wyglądać na randce z Zaynem. Założyłam sukienkę w kwiaty i biały sweterek. Uczesałam się w koka i lekko podmalowałam. Byłam gotowa już o 13.20, więc postanowiłam, że wyjdę wcześniej i pokręcę się trochę po parku.
Na miejsce dojechałam autobusem. Siadłam na ławce i czekałam na Zayna. Po chwili zobaczyłam, dwie osoby idące obok siebie.

___________________________________________________
dziękuję za komentarze, zależy mi na waszej opinii.
przepraszam, że znowu tak późno, ale naszła mnie wena :D
rozdział 8 napiszę albo jutro albo w niedzielę.
komentujcie. ♥

czwartek, 12 kwietnia 2012

Rozdział 6

Danielle wzięła go do ręki i odebrała.
- Cześć. Tak, jakoś sobie radzę... A kiedy wracacie?... Uhm... Dobrze. Kocham cię, pa! - rozmowa Danielle trwała krótko, ale i tak domyśliłyśmy się z kim rozmawiała.
Podniosłam patelnię i kończyłam smażyć naleśniki, jednocześnie przysłuchując się rozmowie dziewczyn.
- TO BYŁ LIAM?! TAK?! - Michelle zaczęła krzyczeć.
- Tak, to był on. Proszę cię, nie krzycz tak bo stracę przez ciebie słuch! - Danielle zaczęła się śmiać.
- Zaraz zemdleję! Mieszkamy z dziewczyną LIAMA!
- Ej, spokojnie. - dziewczyna roześmiała się po raz kolejny.
Myślałam nad tym, czego przed chwilą się dowiedziałam. Mieszkałyśmy z dziewczyną Liama Payna. Ok. Próbowałam zachować spokój, powtarzając sobie w myślach: "Chłopcy nie lubią piszczącyh fanek". Miałam nadzieję, że Danielle nas z nimi zapozna.
- Uhm... Danielle? - zaczęłam.
- Słucham?
- Bo pomyślałam sobie, że może mogłabyś... poznać nas z chłopakami - wydusiłam z siebie nieśmiało.
- Tak! Tak! TAK! - Michelle najwyraźniej spodobał się ten pomysł.
- Narazie nie ma ich w Londynie, przy najbliższej okazji... Jasne, że tak - odpowiedziała.
- Dzięki - tylko tyle potrafiłam powiedzieć.
Dokończyłam smażyć te naleśniki i zawołałam dziewczyny na obiad. Jadłyśmy w milczeniu. Zbliżała się wizyta taty w domu. Myślałam, co zrobić, żeby tata pozwolił zamieszkać Danielle razem z nami. Chyba nam ufa. Powinien. Zresztą to teraz nasza przyjaciółka. Po skończonym posiłku, pozmywałam talerze i poszłam do pokoju. Zależało mi na dobrych ocenach, więc zaczęłam się uczyć. Cały czas myślałam jednak o Danielle i Liamie. Jaka to szczęściara. Nie mogłam się doczekać chwili, w której ich poznam. Rozmarzyłam się.
Gdy wchodziłam do kuchni po szklankę wody, zobaczyłam, że Danielle wychodzi.
- Gdzie idziesz? - spytałam otwierając szafkę i wyjmując z niej szklankę.
- Na spacer - powiedziała Danielle.
- Aha, okej.
Nalałam wody do szklanki i włączyłam telewizor. Nic ciekawego. Postanowiłam, że pojadę do rodziców. Odstawiłam szklankę i poszłam do pokoju. Przebrałam się w czarne rurki, kolorową koszulkę i czarne conversy. Wzięłam telefon i krzyknęłam do Michelle, że wychodzę.
Pojechałam autobusem. Do domu miałam daleko i nie chciało mi się iść na piechotę taki kawał drogi. Kiedy w końcu autobus dojechał na przystanek, wyszłam z niego i dalej przeszłam już chodnikiem na piechotę. Drzwi otworzyła mi Kate.
- Cześć Katie - przytuliłam ją.
- Ellen! - krzyknęła i odwzajemniła mój uścisk.
- Rodzice są? - spytałam wchodząc do domu.
- Nie, pojechali na zakupy - odpowiedziała.
Siadłam w salonie razem z Kate. Rozmawiałyśmy na różne tematy. Było już po 19.00, a rodziców nie było, więc poszłam do swojego dawnego pokoju i wzięłam z niego parę koszulek. Pożegnałam się z Kate i dodałam:
- Przekaż tacie, żeby przyjechał w sobotę na obiad, no wiesz, żeby sprawdzić jak sobie radzimy - puściłam jej oczko i wyszłam.

Kiedy weszłam do mieszkania, poczułam perfumy i zobaczyłam dziewczyny siedzące na kanapie.
- Co tu się dzieje? - spytałam udawając złość.
- A nic. Patrzymy co Danielle kupiła - odpowiedziała Mich.
Zdjęłam buty i podeszłam do nich. Siadłam na fotelu i włączyłam telewizję. Wiadomości. Pokazywali One Direction. Mówili coś o tym, że robią wielką karierę i mają wspaniałe fanki. Trochę nagrań z koncertów i zdjęcia fanek. Dziewczyny także oglądały z zaciekawieniem. Skończyło się. Znów zaczęłam myśleć o Danielle i Liamie.
- To kiedy spotkamy się z chłopcami? - zapytała po raz setny Michelle.
- Nie odpowiedział, nie wiedzą kiedy będą mieli wolne - odpowiedziała także co najmniej po raz setny Danielle.
Miałam dość tych pytań Michelle. Poszłam do swojego pokoju i położyłam się w ubraniach na łóżko. Byłam zmęczona dzisiejszym dniem i zasnęłam.

Następne dni mijały zwyczajnie i szybko. Nikt nie zauważył, kiedy przyszła SOBOTA. To właśnie dzisiaj tata miał zrobić nam wizytę, żeby sprawdzić jak sobie radzimy i czy możemy dalej mieszkać same.
Wstałam o 8.00, specjalnie żeby posprzątać w domu. Ubrałam się w czarne getry i tunikę, na którą założyłam sweterek i zabrałam się za sprzątanie. Tata miał przyjść o 14.00, więc obudziłam dziewczyny, żeby się ubrały i pomogły sprzątać. Skończyłyśmy o 10.00, miałyśmy chwilkę czasu, więc siadłyśmy przed telewizorem i włączyłyśmy jakiś serial. Przerwało nam pukanie do drzwi. Tym razem wstała Michelle. Przed drzwiami stał mój tata. - Dzieńdobry... Eeee... Miał pan przyjść o 14.00, tak mi się przynajmniej zdaje... - powiedziała Michelle.
- Tak, wpadłem na chwilkę zobaczyć jak sobie radzicie - powiedział.
- Cześć tato - krzyknęłam z salonu.
- Proszę, niech pan wejdzie - powiedziała zachęcająco Michelle.
Tata wszedł do mieszkania i skierował się do salonu. Sprawdził wszystko co zaplanował, porozmawiał z nami i to był koniec. Pozwolił nam zamieszkać na stałe, a co lepsze - razem z Danielle.
Na obiad zamówiłyśmy pizzę i zjadłyśmy ją przy komedii romantycznej. Kiedy film się skończył, Danielle wstała z kanapy i poszła po picie.
- Dziewczyny... Mam dla was niespodziankę - powiedziała uśmiechając się do nas.

__________________________________________________
jest rozdział 6. przepraszam za błędy, jeśli są. komentujcie, polecajcie,
dodawajcie do obserwowanych. dziękuję jeszcze raz za komentarze,
wejścia i obserwowane.
małe wyjaśnienie; dziewczyny mieszkają w Londynie, nie piszę
po jakim języku rozmawiają ; D
Jeszcze małe pytanie:
Z kim mają być Ellen i Michelle? Piszcie w komentarzach bo nie mogę się
zdecydować ;D Liam jest zajęty przez Danielle.

wtorek, 10 kwietnia 2012

Rozdział 5

Wstałam z fotela, zastanawiając się, kto to może być. Michelle siedziała ze zdziwioną miną patrząc na drzwi. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam przed sobą dziewczynę. Miała długie, brązowe loczki, ciemną cerę, ubrana była w krótkie spodenki i luźną koszulkę, na nogach miała czarne adidasy. W ręku trzymała torbę podróżną i telefon. Kiedy otworzyłam drzwi, powiedziała:
- Cześć. Ja... ja chciałam spytać, czy mogłabym zatrzymać się u was? Telefon mi padł i zgubiłam klucze do domu - po chwili za moimi plecami pojawiła się Michelle.
- Wejdź - powiedziała Mich.
Dziewczyna weszła nieśmiało do środka, zdjęła buty i skierowała się do salonu.
- Co ty robisz? Nie pamiętasz, że mamy 'okres próbny'? - wyszeptałam tak, żeby ta dziewczyna nie usłyszała - Przecież my nic o niej nie wiemy, a co rodzice powiedzą?
- Spokojnie, zadzwonisz i wyjaśnisz tacie, prawda? Przy okazji spytasz, czy mogłaby z nami pobyć przez jakiś czas - powiedziała niemalże błagalnym tonem Michelle.
- Dlaczego Ci tak zależy? - spytałam.
- Chcę jej pomóc - odpowiedziała i odeszła ode mnie.
Pobiegłam do pokoju i wykręciłam numer taty.
- Bo wiesz tato... Jest taka sprawa... - zaczęłam - Przyszła do nas nasza koleżanka z dawnej szkoły. Telefon jej padł i zgubiła klucze do mieszkania. Pyta, czy może się u nas zatrzymać? - spytałam.
- Znam ją chociaż?
- Raczej nie... Ale zgódź się, to naprawdę fajna dziewczyna - musiałam kłamać, żeby się zgodził.
- Dobrze, ale uważajcie. Pamiętajcie o... - nie zdążył dokończyć.
- Tak, tak. Pamiętamy. Muszę już kończyć, pa tato - rozłączyłam się i rzuciłam komórkę na łóżko.
Weszłam do pokoju, Michelle stała przy szafce i czegoś szukała. Siadłam obok tej dziewczyny na kanapie i spytałam:
- Na jak długo chcesz tu zostać?
- Aż moja rodzina wróci. Wyjechali w sprawach służbowych. Jeśli to wam oczywiście nie przeszkadza - powiedziała. - A tak w ogóle, to jestem Danielle - przedstawiła się.
- Ja jestem Ellen, możesz mówić Eli, Elena. A to jest Michelle, Mich - uśmiechnęłam się i wskazałam na Michelle.
- Dzięki, że mnie wpuściłyście, mimo to, że mnie nie znacie - dziewczyna uśmiechnęła się serdecznie.
Pokazałyśmy Danielle jej pokój i przez cały wieczór oglądałyśmy filmy. Danielle była w naszym wieku, chodziła do tego samego collegu co my. Po 00.00 poszłyśmy spać.

Rano obudził mnie budzik. Była 7.20. W szkole miałyśmy być o 8.30. Miałyśmy jeszcze sporo czasu. Wstałam i od razu poszłam do kuchni coś zjeść. Dziewczyny jeszcze spały, więc starałam się być cicho. Chwilę po mnie wstała Danielle i także coś zjadła. Rozmawiałyśmy o szkole. Danielle pozmywała talerze, a ja poszłam na górę się ubrać i obudzić Michelle. Weszłam do jej pokoju i podeszłam do łóżka. Krzyknęłam, żeby wstała. Przestraszyła się i popatrzyła na mnie gniewnym wzrokiem. Szybko wyszłam z pokoju, żeby mogła się ubrać. Poszłam do siebie i założyłam na siebie granatową sukienkę i biały sweterek. Uczesałam się w koczek i wzięłam torebkę na książki. Założyłam granatowe balerinki i byłam gotowa do wyjścia.
- Dziewczynym jest 8.15, a wy jeszcze nie gotowe? Chcecie się spóźnić? - powiedziałam do nich, kiedy zeszłam na dół.
- Już idziemy - powiedziała Danielle i zaczęła zakładać buty.
Po chwili wychodziłyśmy już z mieszkania. Rozmawiałyśmy o szkole, o zainteresowaniach i nawet nie zauważyłyśmy jak dotarłyśmy do szkoły. Zajęłyśmy miejsca w klasie i zaczęła się historia.

Kiedy skończyły się lekcje, wróciłyśmy razem do domu. Postanowiłam, że pójdę po zakupy. Złożyłyśmy się i wyszłam z domu. Do sklepu nie było daleko, jedyne 10 minut drogi. W sklepie zrobiłam potrzebne zakupy, zapłaciłam i wyszłam. Kolejne 10 minut. Było bardzo ciepło i pot zaczął spływać mi po twarzy. Myślałam o Danielle.

- Jesteś wreszcie! - krzyknęła Danielle kiedy weszłam do domu, zlana potem i z siatkami pełnymi zakupów.
Poszłam do kuchni i wyjmowałam zakupy, wkładając je do szafek.
- Co chcecie na obiad? - spytałam.
- Co powiecie na naleśniki? - spytała Michelle, która siedziała w salonie odrabiając lekcje.
- Super! - odpowiedziała Danielle.
- Ok, to zabieram się za naleśniki - uśmiechnęłam się do nich.
Michelle wstała z kanapy i poszła do swojego pokoju. Po chwili weszła do salonu niosąc laptopa. Otworzyła go i krzyknęła:
- O MÓJ BOŻE!!! TY JESTEŚ DZIEWCZYNĄ LIAMA!!!
Patelnia wypadła mi z rąk, spojrzałam na Danielle z otwartą buzią.
- Nie krzycz, tak. Tak, jestem - odpowiedziała dziewczyna.
- KOBIETO! I TY NAM TEGO NIE POWIEDZIAŁAŚ? - Michelle zaczęła się drzeć.
- Cicho już! - uspokajała nas Danielle.
Krzyki Michelle, uciszył dzwoniącu telefon Danielle.

____________________________________________________
przepraszam, że tak długo musiałyście czekać ;) miał być wczoraj, ale nie miałam siły pisać, a dzisiaj mnie nie było w domu.
mam nadzieję, że się podoba. dziękuję za taką ilość wejść i komentarzy (i obserwujących). ♥ i za miłe słowa :)

niedziela, 8 kwietnia 2012

Rozdział 4

Wsiadłyśmy do pełnego ludzi autobusu i zajęłyśmy miejsca na początku. Siedziałam przy oknie i myślałam o szkole. Miałam nadzieję, że ten nowy rok szkolny będzie lepszy niż poprzedni. Myślałam też, że spełnię jedno ze swoich marzeń. Koncert One Direction. Siedziałyśmy w milczeniu aż do przyjazdu autobusu na przystanek niedaleko szkoły. Kiedy wchodziłyśmy do szkoły widziałyśmy wiele znajomych ze starej szkoły, wiele nowych twarzy. Skierowałyśmy się prosto pod salę numer 5. Przywitałyśmy się ze znajomymi, po czym zajęłyśmy miejsca w ławce pod ścianą na samym końcu klasy. Nie lubiałyśmy siedzieć na widoku. Kiedy weszła nasza wychowawczyni wszyscy zajęli miejsca w ławkach i wyjęli notesy. Nauczycielka podała nam plan lekcji, poinformowała o zajęciach pozalekcyjnych. Po godzinie siedzenia w klasie, mogliśmy pójść do domu. O dziewiątej nie było żadnych autobusów spod szkoły, więc czy chciałyśmy czy nie, musiałyśmy iść na piechotę. Słońce przygrzewało, było bardzo ciepło. Rozmawiałyśmy o dzisiejszej godzinie w szkole. Jutro pierwszy dzień collegu.

- Cześć Eli. Jak tam w szkole? - spytał tata kiedy weszłam do domu.
- Cześć Tato. Dobrze - odpowiedziałam siadając do stołu.
- Rozmawialiśmy z tatą o twoim collegu - zaczęła mama - i postanowiliśmy, że jeśli chcesz, to możemy wynająć Ci mieszkanie bliżej szkoły. Nie będziesz musiała tak daleko dojeżdżać.
Zamurowało mnie. Moi rodzice sami zaproponowali mi mieszkanie!
- Narazie będzie to okres próbny, zobaczymy czy możemy Ci zaufać - dodał tata.
Rzuciłam się im na szyje.
- Rozmawialiśmy z rodzicami Michelle, możecie razem zamieszkać - zakończyła mama.
- Jesteście cudowni, kocham was!
- Siadaj za chwilę obiad - oznajmiła mama i zawołała Kate.
Ręce mi się trzęsły, nie mogłam jeść. Chciałam jak najszybciej pójść na górę i zadzwonić do Michelle. Kiedy wreszcie skończyłam jeść, pobiegłam do swojego pokoju, zamknęłam drzwi i wzięłam telefon do ręki. Wybrałam numer Michelle.
- Halo? - odezwał się głos w słuchawce.
- Cześć Michelle. Twoi rodzice się zgodzili? Powiedz, że tak - pod koniec nie opanowałam emocji i zaczęłam krzyczeć do słuchawki.
- Chciałabym, zastanawiają się. Ale chyba się zgodzą. Oczywiście obowiązuje okres próbny - roześmiała się.
- U mnie tak samo, okres próbny - też zaczęłam się śmiać.

Usiadłam na łóżku, opierając się o ścianę.
- Nie mogę się już doczekać - rozmarzyłam się.
- Ja też - powiedziała Michelle.
- Idę się pakować, jutro po szkole po ciebie wpadnę i pojedziemy razem - oznajmiłam.
- Ok, pa
Wstałam i podeszłam do szafy, z której wyjęłam moją torbę podróżną. Okres próbny miał trwać 7 dni, więc starałam się pakować tylko najpotrzebniejsze ubrania. Kiedy skończyłam, poszłam do łazienki i wzięłam moje kosmetyki, także pakując je do torby. Po spakowaniu torby, zabrałam się za plecak. Spakowałam książki i przybory do pisania. Otworzyłam Twittera i napisałam: "@TheMichelle, pakuj się. Już nie mogę się doczekać !!! :)". Uśmiechnęłam się do monitora i zamknęłam laptopa. Było już późno, więc wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka.

Następnego dnia, pod szkołę przyjechała po mnie mama i odwiozła mnie do domu. Spakowałam szkolne książki do plecaka, zarzuciłam go na ramię i wzięłąm do ręki torbę. Zeszłam na dół i pożegnałam się mamą i Kate.
- Ufamy Ci - powiedziała mama blado się uśmiechając. Bała się o mnie, ja to wiedziałam.
- Pa mamo, pa Katie - powiedziałam z uśmiechem.
- Nie chcę, żebyś jechała - powiedziała ze smutkiem w głosie Kate i przytuliła się do mnie.
- Będę was odwiedzała, obiecuję - powiedziałam odwzajemniając uścisk.
- Jak dobrze pójdzie, Eli wróci za tydzień - powiedział tata i zaczął się śmiać.
Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu. Byliśmy już spóźnieni. U Michelle mieliśmy być 4 minuty temu, a zanim dojedziemy minie trochę czasu. Dziwiłam się, że jeszcze Michelle nie dzwoni, ale po chwili dostałam sms-a od niej: "Gdzie jesteście? :(", odpisałam jej: "Już jedziemy, przepraszam za spóźnienie. ;)". Po 5 minutach byliśmy już pod jej domem, gdzie żegnała się ze swoimi rodzicami. Dopiero teraz zobaczyłam, że wyglądało to tak, jakbyśmy wyjeżdżały do innego kraju na rok, niż jak kilkanaście ulic dalej, narazie na tydzień. Kiedy wkońcu wsiadła do samochodu, nie mogłam usiedzieć na miejscu, ciągle się wierciłam. Gdy dojechaliśmy na miejsce, dostałam ataku śmiechu. Pożegnałyśmy się z moim tatem i wzięłyśmy od niego kluczyki do mieszkania. Wyjęłyśmy torby z bagażnika i poszłyśmy na górę. Nasze mieszkanie było na 3 piętrze, trochę musiałyśmy się nadźwigać. Otworzyłyśmy drzwi i nas zamurowało. Na przeciwko wejścia był salon, nowoczesny, duży salon. Zaraz obok - kuchnia. Także nowoczesna, razem z jadalnią. Były także trzy łazienki i trzy duże sypialnie. Wszystko pod kolor, to mieszkanie było cudowne. Rozpakowałyśmy się w swoich pokojach. Ja zajęłam pokój z balkonem. Miałam duże, podwójne łóżko, dużą szafę, biurko i dwie półki. Na balkonie stał stolik z krzesłami. W pokoju Michelle nie było balkonu, za to miała toaletkę zamiast biurka i małą kanapę.
- I jak Ci się podoba? - spytała Michelle, kiedy się już spakowałyśmy i siadłyśmy w salonie oglądając telewizję.
- Jest świetnie! Rodzice się postarali - odpowiedziałam.
Kiedy zobaczyłam mieszkanie, wiedziałam, że to nie jest do końca blok. Mogło też uchodzić za apartament. "Jak to brzmi" - pomyślałam. "NASZ apartament" - uśmiechnęłam się na tę myśl. Włączyłyśmy telewizję. Leciał jakiś serial, którego nie znałyśmy. Oglądanie przerwał nam dzwonek do drzwi.

___________________________________________________
naszła mnie wena i pisałam ten rozdział 2 dni. całkiem długi mi wyszedł :D
niedługo pojawi się One Direction.
komentujcie. ♥

piątek, 6 kwietnia 2012

Rozdział 3

Siedziałam przy stole, czekając na Michelle i jadłam frytki popijając je colą. Patrzyłam się na przechodzących ludzi. Większość to nastolatkowie, niosący siatki pełne książek. Zanim się spostrzegłam, Michelle wróciła do stolika z nuggetsami i colą.
- Jesteś zła? - spytała lekko zaniepokojona.
- Trochę - pociągnęłam nosem.
- Nie martw się. Nie pojadę na ten koncert. Dla ciebie - pocieszała mnie Mich.
- Pojedziesz. Nie możesz z mojego powodu nie pojechać na koncert One Direction - miałam łzy w oczach. Bardzo zależało mi na spotkaniu z nimi.
- Ale nie pojadę. Przyjaźnimy się, czy nie? - spytała Michelle.
Kiwnęłam głową i zabrałyśmy się do jedzenia. Kiedy skończyłyśmy jeść, powoli zbliżałyśmy się do wyjścia rozmawiając o wszystkim i o niczym. Skierowałyśmy się w stronę przystanku autobusowego. Szłyśmy chodnikiem, mijając mnóstwo sklepów, kolorowych wystaw, barów... Na każdym słupie ogłoszeniowym wisiała informacja o koncercie One Direction. Za każdym razem miałam łzy w oczach. Wakacje się jeszcze nie skończyły, a święta będą dopiero za 4 miesiące. Może wtedy uda mi się ich spotkać. Szanse, że ich spotkam były zerowe, ale warto mieć nadzieję. Szłyśmy w milczeniu. Nawet nie zauważyłam kiedy doszłyśmy na miejsce, czyli na przystanek. Spojrzałyśmy na rozpiskę. Następny autobus był o 16.23, czyli za półtorej godziny.
- To ja już wolę wracać na piechotę - skomentowała rozpiskę Michelle.
Postanowiłyśmy, że w drodze powrotnej wstąpimy do Milkshake City. Po 10 minutach drogi, weszłyśmy do środka. Mój wzrok natychmiast powędrował za ladę. Z zaplecza wystawała blond główka. "Nie, to nie może być on" - pomyślałam. Nagle usłyszałam czyjś krzyk. To było coś w stylu "Leave my carrots!". Serce zaczęło mi bić jak szalone, ale porównując wcześniejszą sytuację w centrum, uznałam, że nie ma się czym przejmować i stanęłam w kolejce za Michelle. Zamówiłyśmy . Usiadłyśmy przy stoliku, częściowo dlatego, że byłyśmy zmęczone, a częściowo, że zaczął padać deszcz.
- Może lepiej będzie, jak zadzwonię po mamę? - zaproponowałam.
- Jeśli możesz - odpowiedziała nieśmiało Michelle.
Po chwili siedziałyśmy już w samochodzie. Krople deszczu spływały po szybie. Ludzie chodzili po chodniku z parasolkami. Ulice były mokre od deszczu.
Weszłyśmy do domu, odwożąc przy okazji Michelle. Weszłam po schodach do mojego pokoju i włączyłam laptopa wchodząc na Twittera. Przeczytałam posty chłopaków i zaczęłam szlochać. "Jaka ja jestem beznadziejna" - myślałam. Na Twitterze Niall zamieścił zdjęcie Louisa z marchewkami, z podpisem "Leave my carrots! Milkshake City (:". Dodał to DZISIAJ, byli tam tej samej godziny co ja i Michelle! "Jaka ja jestem beznadziejna" - pomyślałam, rzucając się na łóżko. Napisałam SMS-a do Michelle, informując o wpisie Nialla. Nie odpisała. Wrzuciłam mokre rzeczy do prania, ustawiłam na półkę książki i weszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Moja twarz była spuchnięta od płaczu. Moje długie, brąz włosy, były potargane. Doprowadziłam się do ładu rozczesując je i przebrałam się w luźne dresy i koszulkę z flagą Wielkiej Brytanii. Usiadłam na łóżko i wzięłam gitarę do ręki. Brzdąkałam na niej dobre 15 minut, myśląc o mojej beznadziejnej sytuacji. Odłożyłam gitarę i wzięłam na kolana laptopa. Włączyłam po raz drugi Twittera, spamowałam chłopakom, śląc im wiadomości typu "I love you, please follow me. xx". W końcu mi się to znudziło i zeszłam na dół w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Zrobiłam sobie parę kanapek. Potem wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Byłam bardzo zmęczona, więc szybko zasnęłam.

Następnego dnia, obudziłam się o 7.00. Zerwałam się z łóżka i przebrałam w dżinsy, szary sweterek, białą bluzkę i czarne balerinki. Spakowałam do torebki telefon i notes. Zjadłam na śniadanie kanapki, umyłam zęby, uczesałam się i wyszłam z domu o 7.30. Miałam autobus o 7.45. Nie miałam co się spieszyć, miałam piętnaście minut. Szłam ze słuchawkami w uszach, słuchając More than this. Doszłam do przystanku, gdzie siedziała już Michelle.
- Cześć - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej.
- Hej Ellen - odpowiedziała mi na przywitanie. - Jak się czujesz?
- Fatalnie. Dalej przeżywam wczorajszy dzień - odpowiedziałam z nutką smutku w głosie.
- Aha. O to chodzi. Rzeczywiście, miałyśmy pecha.
Milczałyśmy aż do przyjazdu autobusu.

___________________________________________________
w rozdziale 2 wyrzucone zdani: "Powinni być w Ameryce, może krótki urlop w Londynie", ponieważ tak mi będzie łatwiej pisać ; D
brak weny, ale rozdział jest. niezbyt mi się podoba :/

niedziela, 1 kwietnia 2012

Rozdział 2

Jechałyśmy około 15 minut. Kate siedziała i śpiewała jakieś piosenki po angielsku a ja cały czas myślałam o tych cholernych biletach... Przestałam dopiero wtedy, kiedy zaparkowałyśmy pod centrum a mama powiedziała:
- Ellen, dam Ci pieniądze, kupisz co trzeba, a ja i Kate pójdziemy razem. Ile czasu Ci trzeba?
- Wrócę autobusem - odpowiedziałam.
Mama dała mi pieniądze i wysiadłam z samochodu. Zostawiłam mamę i Kate same i poszłam do środka. Skierowałam się do pierwszego lepszego sklepu. Chciałam przestać myśleć o bilecie. Jedyną moją nadzieją było to, że może jakiś bilet się zwolni. Chodziłam między wieszakami oglądając wiszące na nich rzeczy. Nic mi się nie podobało. Wyszłam ze sklepu i skierowałam się do sklepu, w którym miałam kupić książki. Byłam w połowie drogi i mnie zatkało. 5 chłopców, jeden z nich ubrany w czerwone spodnie i bluzkę w paski, drugi fryzura "na Biebera", trzeci z nich miał loczki, następny czarne włosy, no i blondyn. Po drugiej stronie sklepu w którym byłam JA!! Myślałam, że zemdleję. Nie mogłam tak stać i się patrzeć, zaczęłam za nimi biec. Wchodzili właśnie do jakiegoś sklepu z elektroniką. Popychałam ludzi, wytrącałam im kubki z piciem, biegłam najszybciej jak mogłam, ale ten tłum mnie spowalniał. Zresztą nie tylko tłum. Byłam w połowie drogi, na środku była wielka fontanna, dookoła tłumy, nie było szans, żebym się przedostała z tą siatką pełną książek. Musiałam szybko podjąć decyzję. Albo biegnę przez tłum, chociaż to nie wykonalne. Albo przez fontannę. Nie miałam ochoty przeciskać się przez tych wszystkich ludzi, więc wybrałam szybko fontannę. Zdjęłam buty i wrzuciłam je do siatki z książkami. Podniosłam ręce do góry i weszłam do fontanny. Woda była ciepła, więc nie było aż tak źle. Próbowałam biec. Woda sięgała mi prawie do kolan, więc nie było to takie łatwe. Ludzie patrzyli się na mnie jak na wariatkę, wyobrażam sobie jak to musiało wyglądać. Spojrzałam na sklep, do którego wcześniej wchodzili chłopcy. Miałam jeszcze czas bo dopiero byli w połowie drogi do wyjścia. Byli odwróceni więc nie widziałam zbyt dokładnie ich twarzy. Tylko Niall... Jakoś nie wyglądał jak Niall Horan. Byłam już na końcu fontanny a oni właśnie wychodzili ze sklepu. Wyszłam i zaczęłam biec w ich kierunku. W połowie drogi do nich potknęłam się i wywróciłam. Książki wypadły mi z siatki. Leżałam cała mokra, a dookoła mnie książki przed moimi idolami. Na dodatek nie mam biletu na ich koncert. Nikt nie zwrócił na mnie zbytnio uwagi. Dopiero kiedy "Niall" popatrzył się w moją stronę, pokazał na mnie palcem, powiedział coś do reszty i podeszli do mnie. Czułam jak moje serce bije coraz szybciej. Podniosłam się powoli i zamurowało mnie. To NIE BYLI CHŁOPCY Z ONE DIRECTION!! To byli bardzo podobnie ubrani i uczesani chłopcy nie wiem skąd. Pomogli pozbierać mi książki. Podróbka Louisa, spytała mnie po angielsku:
- Czemu jesteś cała mokra?
- Dużo by opowiadać - odpowiedziałam także po angielsku i podziękowałam im za pomoc - Dzięki, że pomogliście pozbierać mi książki.
Spojrzałam na każdego po kolei. Chociaż wiedziałam, że to nie jest prawdziwe One Direction, serce nie przestawało bić mi tak szybko. Byli tacy podobni.
- Ja muszę już iść - powiedziałam i pomachałam oddalając się od nich.
- Do zobaczenia - odpowiedział "Louis".
Spojrzałam w ich stronę. Odeszli śmiejąc się. Weszłam do sklepu z ubraniam "For You" i znalazłam dla siebie jakieś ubrania. Zapłaciłam za nie i poszłam do przymierzalni się przebrać. Mokre ubrania wrzuciłam do siatki. Mama się zdziwi jak mnie tak zobaczy, ale przecież nie będę chodzić mokra przez pół dnia. Pochodziłam jeszcze po sklepach i zadzwoniła do mnie mama.
- My już jedziemy do domu, poczekać na ciebie? - rozległ się głos mamy w słuchawce.
- Nie, wrócę autobusem - odpowiedziałam i rozłączyłam się.
Usiadłam przy stoliku w McDonaldzie i zamówiłam colę, burgera i frytki. Zauważyła mnie moja przyjaciółka, Michelle i pomachała do mnie. Odmachałam a po chwili już koło mnie siedziała.
- Cześć Michelle - powiedziałam bez entuzjazmu.
- Masz już te bilety? - spytała Michelle.
Łzy zaczęły ciec mi po twarzy.
- Nie dołuj mnie - odpowiedziałam.
- Co jest?
- Nie, nie mam tych biletów. Komputer zaciął się wtedy, kiedy byłam w trakcie kupowania. Na dodatek dzisiaj kąpałam się w fontannie bo zobaczyłam podróbki One Direction w sklepie elekronicznym. Kiedy byłam w połowie drogi do nich, potknęłam się i leżałam na ziemie, a wokół mnie książki. Podeszli do mnie i okazało się, że to nie oni! Najgorszy dzień mojego życia! - opowiedziałam jej wszystko.
- To Ci współczuję - odpowiedziała.
- Aha, dzięki. - odpowiedziałam.
- No przepraszam cię bardzo - Michelle zaczęła się śmiać.
- Co w tym śmiesznego? - odpowiedziałam załamującym się głosem.
- Przepraszam - odpowiedziała Michelle. - Pozwól, że pójdę coś sobie zamówić - powiedziała Michelle i odeszła od stolika.