wtorek, 20 listopada 2012

Rozdział 39

Zayn usiadł obok mnie i wziął mnie za rękę.
- Zdenerwował się na mnie. Na ciebie. Na nas. Powiedział, że jedno dziecko w zespole to już za dużo.
- Nie rozumiem - odpowiedziałam.
- Powiedział, że nie możemy się razem pokazywać.
- Ale jak to? Nie może nam tego zabronić! - wykrzyknęłam.
- Ellen, przykro mi. Próbowałem.
Łzy stanęły mi w oczach. Będziemy musieli się rozstać na prawie cały rok. Jak ja bez niego wytrzymam.
- Muszę powiedzieć ci coś jeszcze. Na początku stycznia wyjeżdżamy, no wiesz. Koncerty, spotkania z fanami i te sprawy.
- Na jak długo? - spytałam drżącym głosem.
- Na pół roku - odpowiedział.
- Pół roku? - spytałam i poczułam mdłości.
- Nie martw się. To nam dobrze zrobi.
- "To nam dobrze zrobi"?! Jestem w ciąży, jak półroczna przerwa może zrobić nam dobrze? Myślisz, że przez to lepiej się poczuję? Nie dość, że muszę cię unikać to jeszcze to!
- Nie musisz mnie unikać, po prostu nie mogą nas widzieć razem. Zrozum to dziecko może zniszczyć nam karierę.
- Wolisz nas czy karierę?! - wydarłam się.
- Zrozum...
Zaczęłam płakać. To było silniejsze ode mnie. Byłam zła na Zayn', co on sobie myśli? Niech wyjedzie, może to rzeczywiście nam pomoże. Odpocznę od niego, przemyślę wszystko na spokojnie. Ale z drugiej strony... Pół roku rozłąki...
- Nie płacz. Wytrzymamy to jakoś - pocieszał mnie Zayn.
Przytuliłam się do niego i dałam upust emocjom. Miałam dość tego wszystkiego. Po kwadransie zasnęłam na ramieniu Zayna.

Tydzień później.
- Zayn, szybciej bo wszyscy tylko na ciebie czekają! - poganiałam Malika - Nie trzeba było siedzieć do późna z chłopakami a dzisiaj siedzieć w łazience godzinę układając włosy.
- Wyluzuj El, już prawie kończę.
Klęknęłam obok Zayna i pomogłam mu pakować ubrania do torby. Po pięciu minutach wszystko było upchane.
- To chyba wszystko - powiedział chłopak.
Nagle zrobiło się jakoś pusto w naszym pokoju. Kiedy Zayn zabrał swoje rzeczy, tylko gdzieniegdzie leżał jakiś krem, bluzka lub coś innego.
- Będę tęsknić - powiedziałam.
- Ja bardziej - powiedział Malik i pocałował mnie w usta.
- A nie bo ja - pokazałam mu języki kiedy udało mi się wyrwać z jego objęć - Chodź już, wszyscy czekają.
- Wyganiasz mnie - powiedział chłopak.
- Nie chcę żeby wyjechali bez ciebie - pchnęłam go w stronę wyjścia.
W końcu wyszliśmy z pokoju i zeszliśmy na dół, gdzie czekali już wszyscy.
- No w końcu - powiedział Louis.
Pokazaliśmy im języki i po ubraniu się wyszliśmy na dwór, gdzie czekał już bus.
- Zostaje z wami nasz ochroniarz, nie wychodźcie nigdzie bez niego. Wiesz, co powiedział....
- Wiem, wiem. Obiecuję, leć już - powiedziałam.
Pocałowaliśmy się na pożegnanie po czym chłopcy wsiedli do busa. Ostatni raz im pomachałam. Zobaczę ich dopiero za pół roku... Poczułam jak łzy spływają mi po policzkach.
- Wytrzymamy - pocieszała mnie Mich.
- Musimy - odpowiedziałam i przytuliłam się do niej.
Weszłyśmy do domu i zdjęłyśmy kurtki. Weszłam do kuchni i zajęłam się śniadaniem. Wyjęłam z lodówki wytłaczankę jajek i patelnię z szuflady. Po dziesięciu minutach jajecznica była gotowa. Wyjęłam talerze i zawołałam Michelle.
- Dzięki Ellen, jesteś kochana.
- Nie ma za co - powiedziałam i zabrałyśmy się do jedzenia.
Po skończonym posiłku wstawiłyśmy naczynia do zmywarki i poszłyśmy do salonu. Michelle wypożyczyła jakąś komedię romantyczną i włożyła płytę do odtwarzacza. Wyjęłam z szafki miskę i wsypałam do niej popcorn. Usiadłyśmy na kanapie nakryte kocami i zaczęłyśmy 'seans'.
W połowie filmu, przerwał nam dzwonek do drzwi. Założyłam ciapy i wyszłam na korytarz. Nacisnęłam klamkę.
- Co ty tu robisz?

____________________________________________________
rozdziały będą rzadziej, bo mam dużo nauki i mało czasu.
następny przy (nie muszę chyba pisać, że conajmniej) 5 kom.