środa, 27 czerwca 2012

Rozdział 25

Pomachałam dziewczynom i udałyśmy się na górę. Wskazały mi pokój Hazzy i weszłam do niego, żeby zostawić rzeczy. Zupełnie inaczej go sobie wyobrażałam. Stało w nim wielkie łóżko, również bardzo duża szafa, biurko, mnóstwo półek. Odłożyłam torby na ziemię i położyłam się na łóżko.
- I jak Ci się tutaj podoba? - spytał Zayn, stojący w drzwiach.
Usiadłam na łóżku i popatrzyłam na niego. Stał oparty o framugę, z założonymi rękami patrząc na mnie.
- Bardzo - odpowiedziałam w końcu na jego pytanie i wstałam.
Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, więc wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni, gdzie dziewczyny szykowały kolację.
- Jak Ci się podoba pokój Loczka?
- Fajny - uśmiechnęłam się.
- Oni tutaj mają basen - powiedziała Michelle.
- Tutaj jest super - podsumowała Danielle.
Roześmiałam się. Po chwili do kuchni wszedł Harry z mokrymi włosami, w samych kąpielówkach i przytulił mnie.
- Harry! Jesteś cały mokry! - krzyknęłam na niego ze śmiechem.
Pocałował mnie i spytał:
- Idziecie z nami do basenu?
- Kolacja sama się nie zrobi - powiedziała Danielle.
Pokazałam mu język. Zrezygnowany wyszedł z kuchni, zostawiając po sobie mokre ślady prowadzące od kuchni, do drzwi balkonowych w salonie.
- Pomóc wam? - spytałam.
- Pokrój warzywa do sałatki - powiedziała Michelle.
Zgodnie z jej poleceniem, zajęłam się krojeniem warzyw, rozmyślając o Zaynie. Najpierw ta noc, teraz to... Czy ja go dalej kochałam? Podobał mi się, i to bardzo, ale nie potrafiłam mu zaufać po raz kolejny. Może w głębi serca go kocham?
- Gdzie chłopaki? - spytał Mulat.
- W ogrodzie, kąpią się w basenie - odpowiedziała Michelle.
Musiałam przestać o nim myśleć. Dla mnie liczył się tylko Harry.
-Zayn - zatrzymała go Danielle - Gdzie Carmen?
- Carmen to przeszłość - powiedział niezbyt miłym tonem i odszedł.
- Po co go pytałaś?
- Byłam ciekawa - wytłumaczyła się dziewczyna.
Nie skomentowałam tego. Wiedziałam dlaczego to robi. Dziewczyny skończyły przygotowywanie kolacji i zaniosły naczynia do salonu. Wyszłam do ogrodu. Chłopcy grali w basenie w siatkówkę.
- Ellen, chodź! - krzyknął Harry.
Podeszłam do basenu i usiadłam przy brzegu. Obserwowałam grę chłopaków. Po chwili przyszły za mną dziewczyny.
- Idziecie? - spytała Michelle.
- Ellen? - zwróciła się do mnie Danielle.
Pokiwałam głową i podniosłam się z ziemi. Skierowałam się do pokoju Hazzy. Wyjęłam strój kąpielowy z torby i poszłam do łazienki się przebrać. Nie lubiłam się w nim pokazywać, ale nie wzięłam innego. Kiedy wychodziłam z pokoju natknęłam się na Zayna.
- Idziesz do basenu? - spytał.
Pokiwałam głową. Dlaczego ciągle na niego wpadałam? Na szczęście obok mnie zjawiła się Danielle.
- Idziesz już? - spytała.
- Tak - powiedziałam i poszłam za nią.
- Coś się stało? - spytała.
- Nie, pytał tylko czy idę do basenu - nagle to pytanie wydało mi się głupie. Co innego mogłabym robić, wychodząc w samym stroju z pokoju?
- Aha.
Zbliżałyśmy się powoli do drzwi balkonowych. Michelle czekała na nas w salonie. Dołączyła do nas i wyszłyśmy z domu. Chłopcy dalej grali w piłkę. Weszłam powoli do basenu. Woda była ciepła, jak na wieczorną porę dnia. Harry podpłynął do mnie.
- Cześć Ellen - pocałował mnie.
Odwzajemniłam pocałunek.
- Harry! Grasz? - krzyknął Liam.
Loczek rzucił mi przepraszające spojrzenie i odpłynął. Po jego odejściu, podpłynęłam do dziewczyn, które siedziały na schodku w basenie.
- Chłopaki, kolacja na stole w salonie - powiedziała Danielle.
- Głodna jestem - powiedziałam i wyszłam z basenu.
Owinęłam się ręcznikiem i poszłam do salonu. W ślad za mną przyszły dziewczyny, a zaraz po nich Liam, Harry, Niall i Louis.
- Gdzie jest Zayn? - spytał Liam.
Nie doczekał się odpowiedzi.
- Zayn! Kolacja - wrzasnął Louis.
Po chwili na dole zjawił się Zayn i usiadł obok Louisa. Zabraliśmy się do jedzenia.

- Rodzice nigdy mi nie wybaczą, jeśli z powodu przeprowadzki, zawalę szkołę - tłumaczyłam mu to setny raz z rzędu.
- Nic się nie stanie, jak raz nie pójdziesz - powiedział i objął mnie.
Odepchnęłam go i poszłam po ubrania.
- Nie idź - powtórzył po raz xx.
- Muszę - powiedziałam i poszłam do łazienki. Ubrałam się w to i zrobiłam makijaż. Związałam włosy i wyszłam z łazienki. Harry leżał jeszcze w łóżku.
- Ładnie wyglądasz - oznajmił, kiedy mnie zobaczył.
- Nie podlizuj się - pokazał mu język - Wstawaj, bo spóźnisz się na próbę.
Wyszłam z pokoju zostawiając go samego. Po drodze poszłam do kuchni. Dziewczyny siedziały jedząc śniadanie.
- Cześć dziewczyny - przywitałam się z nimi.
- Czeeść - powiedziała Michelle.
- Smacznego - powiedziałam siadając obok nich.
Pokiwały głowami. Zrobiłam sobie kanapkę i jedząc rozmyślałam o Harrym.
- Cześć dziewczyny - powiedział Louis wymachując kluczykami do auta - Podwieźć was?
- Jeśli możesz - powiedziała Michelle i złożyła pocałunek na jego ustach.
Uśmiechnął się i przygarnął ją do siebie.
- Gotowe?
Wstałam zabierając torbę i poszłam za parą.
- Jak się czujesz? - spytała Danielle doganiając mnie.
- Nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi.
- No, chodzi mi o Zayna - wyjaśniła.
- Aaaa... To przeszłość, nie zawracaj sobie tym głowy - odpowiedziałam i zmusiłam się do uśmiechu.
Wyszłyśmy na zewnątrz. Przed domem stał samochód Louisa. Wsiadłyśmy i dla bezpieczeństwa zapięłyśmy pasy.
Podróż minęła szybko. Od domu chłopców do szkoły, jedzie się około dziesięciu minut.
- Dzięki - powiedziałam zamykając drzwi do Louisa.
- Polecam się na przyszłość - uśmiechnął się i odjechał.
Pod szkołą stał Erick. Podeszłam do niego i przywitałam się:
- Cześć Erick.
- Cześć El - powiedział i przytulił mnie.
Uśmiechnęłam się do niego.
- Ellen, idziesz? - usłyszałam wołanie dziewczyn.
- Tak - odpowiedziałam - Muszę już iść, porozmawiamy później - powiedziałam i pomachałam mu na pożegnanie.
Podbiegłam do dziewczyn.
- Radzę Ci, nie zbliżaj się do niego - powiedziała Danielle.
- Co? O czym ty mówisz? - wściekłam się na nią.
- O Ericku. Nie zbliżaj się do niego - powtórzyła.
- Niby dlaczego?
- Harry by się wściekł - odezwała się Michelle.
- Jesteśmy TYLKO przyjaciółmi, nic więcej.
Nie odezwały się. Kim one są żeby mi rozkazywać? Przyśpieszyłam i wyminęłam je kierując się do łazienki. Miałam dziesięć minut, do rozpoczęcia lekcji. Przemyłam twarz wodą i stanęłam nad lustrem. Poprawiłam włosy i wytarłam się ręką.

Po lekcjach zostawiłam dziewczyny pod szkołą i wróciłam na piechotę do domu chłopaków. Szłam pół godziny wymieniając sms-y z Harrym. Był na próbie. Nagrywali właśnie drugą płytę, nawet mi, nie zdradził szczegółów. Ciągle narzekał na nudy i że chciałby już wrócić do domu. Kiedy doszłam pod bramę, dostałam kolejnego sms-a. Od mamy. "Tesknie. Mama". Ja też za nią tęskniłam. Odpisałam jej szybko "Ja tez. Kocham cie mamo" i weszłam do środka. Dziewczyny siedziały w salonie. Wywnioskowałam to z dobiegających stamtąd rozmów. Skierowałam się do pokoju Hazzy.

____________________________________________________
25 rozdział :)
przepraszam, że musieliście tak długo na niego czekać, ale jest ; dd
conajmniej 12 komentarzy = 26 rozdział

piątek, 22 czerwca 2012

Rozdział 24

Wysiedliśmy z samochodu. Louis zaparkował niedaleko jeziora i lasu. Do brzego przywiązana była łódka, na środku mieliśmy rozstawić namioty. Chłopcy wyjęli je z samochodu i zabrali się do przygotowywania namiotów i ogniska. Ja w tym czasie razem z Michelle poszłam nazbierać gałęzi na ognisko.
- Ładnie tu - zaczęła Michelle.
- Uhm.
- Coś nie tak?
- Michellle, obiecałaś. Obiecałaś, że przestaniesz, to niszczy ciebie i twoje dziecko! - krzyknęłam, choć nie powinnam tego robić.
- O co Ci chodzi? - spytała dziewczyna, po czym stanęła obok mnie.
- Obiecałaś, że przestaniesz palić. Michelle, ja próbuję Ci pomóc!
Nie odezwała się. Zacisnęła zęby i ruszyła przed siebie.
- Michelle! - krzyknęłam za nią, ale nie zwróciła na mnie uwagi, więc wróciłam do chłopaków.
Postanowiłam, że porozmawiam o tym z Danielle.
- Danielle!
- Co się stało? Gdzie Michelle? - spytała.
- Musimy porozmawiać. W cztery oczy - dodałam kiedy chłopcy popatrzyli na nas zaciekawieni.
Odeszłyśmy w bok i powiedziałam:
- Michelle pali. Tłumaczyłam jej, żeby tego nie robiła, że niszczy siebie i swoje dziecko, ale ona mnie nie słucha. Proszę pomóż mi, nie wiem co mam robić!
- Co robi? PALI?
- Tak. Teraz poszłam gdzieś do lasu, wściekła się na mnie. Nie wiem gdzie jest - wyjaśniłam pospiesznie.
- Dajmy jej czas. Jeśli nie podziała spróbuję z nią porozmawiać.
- Dziękuję - powiedziałam i przytuliłąm ją.
W tym samym czasie przyszła Michelle niosąc gałęzie. Podała je Zaynowi, a ten ułożył je obok ogniska. Razem z Danielle podeszłymy do nich, aby im pomóc. Kończyli rozstawiać namioty.
- Gotowe! - krzyknął Louis.
Poszłam do samochodu po śpiwór i resztę bagaży. Postawiłam je obok namiotów i usiadłam na trawie. Obok mnie położył się Harry kładąc głowę na moich kolanach.
- Podoba Ci się tu? - spytał.
- Bardzo - odpowiedziałam.
Spojrzał mi w oczy.
- Kocham cię - szepnął.
- Ja ciebie też - odpowiedziałam.
- Kto chcę kiełbaskę? - spytał Liam.
Wstaliśmy z ziemi i usiedliśmy obok siebie przy ognisku. Niall wziął gitarę i zaczął grać More than this, a chłopcy zaczęli śpiewać. Liam upiekł nam kiełbaski i siedzieliśmy przy ognisku śpiewając i jedząc. Około godziny 23.00 zrobiłam się senna i wstałam, żeby położyć się spać.
- Dziewczyny, idziecie? - spytałam i ziewnęłam.
Pokiwały głowami i wstały. Pożegnałyśmy się z chłopakami i poszłyśmy do namiotu. Usiadłam na śpiworze i wyjęłam butelkę wody mineralnej.
- Ale jestem zmęczona - powiedziałam i napiłam się.
- Ja też. Padam z nóg - powiedziała Danielle.
- Idę spać, dobranoc - powiedziałam i położyłam się.

~ Zayn
Miałem dość patrzenia na nią i Harrego. Brakowało mi jej. Pewnie myśli, że jestem szczęśliwy z Carmen, że ją kocham, ale tak nie jest. Nigdy jej nie kochałem, nie kocham i kochać nie będę. Wyszedłem z namiotu z paczką papierosów w ręce starając się nie obudzić chłopaków. Ruszyłem w stronę lasu. Nie chciałem, żeby mnie ktoś zobaczył. Wyjąłem jednego z paczki i zapaliłem. Chwilę po tym, usłyszałem kroki. Ellen wyszła z namiotu, teraz szła w stronę mostu. Rzuciłem papierosa w trawę i nadepnąłem na niego butem, paczkę schowałem do kieszeni i ruszyłem w kierunku Ellen. Nie słyszała jak idę. Zobaczyła mnie dopiero wtedy, kiedy usiadłem obok niej na moście.
- Co ty tu robisz? - spytała chłodno.
- O to samo chciałem spytać - próbowałem uniknąć odpowiedzi.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
- Ty na moje też nie - uśmiechnąłem się lekko.
Wstała widocznie wściekła i ruszyła w kierunku namiotu.
- Ellen czekaj - wstałem i przytrzymałem ją za rękę.
- Czego ty ode mnie chcesz?! - krzyknęła, a w jej oczach spostrzegłem łzy.
- Proszę, wybacz mi - pocałowałem ją delikatnie w usta.
- Co ty robisz? - krzyknęła.
- Przepraszam. Chcę, żebyś wiedziała, że ja nadal cię kocham.

~ Ellen
- Ale ja ciebie nie! - krzyknęłam, choć wiedziałam, że naprawdę jest inaczej.
Puścił moją rękę.
- Carmen nic dla mnie nie znaczy - powiedział.
- Czyżby? - powiedziałam i odeszłam do namiotu.
Miałam dość jego kłamstw. Gdyby mu zależało, nie oszukiwałby mnie.
- Ellen? Gdzie byłaś? - spytała Danielle.
- Na dworze. Musiałam odetchnąć świeżym powietrzem - postanowiłam nie opowiadać jej o Zaynie.

Wstałyśmy o 9, ubrałyśmy się i wyszłyśmy z namiotu. Chłopcy już na nas czekali ze śniadaniem. Popatrzyłam na Zayna, unikał mojego wzroku.
- Cześć, jak się spało? - spytał Harry obejmując i całując mnie w czoło.
- Dobrze - odpowiedziałam.
- Zaczekaj chwilę - powiedział, a po chwili wrócił do mnie z kanapkami.
- Dziękuję - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
Usiadłam obok Danielle i zabrałyśmy się do jedzenia. Po skończonym posiłku, Harry wziął mnie za rękę i poszliśmy za chłopakami na most.
- Po cztery osoby do łódki - powiedział Liam.
Harry pociągnął mnie za sobą do łodki bliżej mostu i pomógł mi wsiąść. Liam zaprowadził Danielle do nas i wsiedli. W drugiej łódzce płynął Niall, Zayn, Louis i Michelle. Odbiliśmy od brzegu.
- Danielle, chciałem cię o coś spytać - zaczął Liam - Harry i Lou już to zrobili, teraz moja kolej. Chciałem spytać, czy zamieszkasz ze mną, u nas? - spytał.
Danielle popatrzyła na niego, a po chwili na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Tak - powiedziała i pocałowała go.
Uśmiechnęłam się. Każda z nas miała szczęście. Miałyśmy wspaniałych chłopaków. Przytuliłam się do Harrego i spojrzałam na Michelle. Pomachała mi. Chyba już jej przeszło. Po chwili mój wzrok napotkał Zayna. Nie wyglądał za dobrze. Wiedziałam, że go ranię, ale inaczej nie mogłam. Nie potrafiłam mu znów zaufać. Popatrzył na mnie. W jego oczach, malowała się bezradność i smutek. Zamknęłam oczy, wtulając się w Harrego.
- Liam!- krzyknęła Danielle i zaczęła się śmiać.
Otworzyłam oczy i spojrzałam w miejsce, gdzie przedtem siedział Liam. Nie było go tam. Po chwili przeniosłam wzrok na jezioro i zaczęłam się śmiać.
- Co się stało?
- Liam wpadł do wody - odpowiedziała Dani.
- Nie wpadłem, tylko wskoczyłem - odpowiedział i pokazał jej język.
Po chwili do wody skoczył Harry, ochlapując mnie.
- Harry! - krzyknęłam.
Liam spojrzał na Harrego, ten pokiwał głową i już po chwili razem z Danielle byłyśmy w wodzie.
- Liam! - wrzasnęłam i ochlapałam go.

- Poczekaj, pójdę po resztę rzeczy - powiedziałam i wysiadłam z samochodu.
Wbiegłam na górę po schodach i otworzyłam drzwi. Poszłam do swojego pokoju i spakowałam ubrania, kosmetyki i najpotrzebniejsze rzeczy do torby, po czym zamknęłam mieszkanie i spowrotem zeszłam na dół. Podałam Harremu torbę i wsiadłam na przednie siedzenie. Harry włożył ją do bagażnika i usiadł na miejsce kierowcy.
- To wszystko? - spytał.
- Nie, zostały jeszcze książki, ale chyba odwiozę je do rodziców - odpowiedziałam.
- Jak chcesz - odpowiedział i uśmiechnął się do mnie.
Po chwili zajechaliśmy pod dom chłopaków. Dziewczyny czekały na mnie przed drzwiami. Z pomocą Harrego wyjęłam torbę z bagażnika.
- No w końcu jesteś - powiedziała Danielle.

____________________________________________________
jest 24 rozdział :)
następny przy 11 komentarzach.

Z kim twoim zdaniem, ma być El?
a) Zayn
b) Harry
c) Erick
d) ktoś inny

środa, 20 czerwca 2012

Rozdział 23

~ Ellen
Czekałam na Michelle od dziesięciu minut. Przystępowałam z nogi na nogę i myślałam o biwaku. Myślenie przerwała mi biegnąca w moim kierunku Mich.
- Jak tam? - spytałam kiedy przy mnie stanęła.
- Dobrze. Mogę zamieszkać z Louisem - uśmiechnęła się szeroko.
- To świetnie - przytuliłam ją.
- A ty? Co z Harrym?
- Zgodzili się. Nie wiem tylko co zrobimy z mieszkaniem.
Stałyśmy chwilę w milczeniu.
- A Danielle? - przerwała ciszę Mich.
- Nie wiem.
W tym samym czasie nadjechał autobus. Wsiadłyśmy i zajęłyśmy miejsca niedaleko kierowcy.
- Może zamieszka z Liamem - powiedziałam.
Michelle nie odpowiedziała. Siedziała twarzą do okna.

Weszłyśmy do domu, gdzie zastałyśmy Danielle piszącą wypracowanie do szkoły.
- Heeej - powiedziała gdy nas zobaczyła.
Odpowiedziałyśmy jej tym samym. Usiadłam obok niej i powiedziałam:
- Wyprowadzam się.
- Co? - spytała patrząc mi w oczy.
- Zamieszkam z Harrym - wyjaśniłam.
Popatrzyła na mnie zdziwionym wzrokiem. Po chwili dosiadła się do nas Michelle.
- A ty do Louisa, rodzice się zgodzili, prawda? - spytała Danielle.
- Tak - uśmiechnęła się do niej Michelle.
- Co zrobicie z mieszkaniem? - spytała Dan.
- Jeśli zechcesz możesz tu mieszkać, jeśli nie, wynajmiemy je komuś - odpowiedziałam.
- Porozmawiam z Liamem - powiedziała Michelle.
- Po co?
- Wprowadzisz się do nich z nami - wyszczerzyła się M.
Dani zaśmiała się.
- Zobaczymy.

Wreszcie weekend. Wstałam o 6.30, żeby zdążyć się przygotować na biwak. Spakowałam krótkie spodenki, dwie pary długich, dwie koszulki, sweter, śpiwór i kilka innych niezbędnych rzeczy. Na drogę ubrałam się w krótkie getry i tunikę w kwiatki. Związałam włosy i poszłam do kuchni zjeść śniadanie. W tym samym czasie zbierał się dziewczyny. Wyjęłam miskę i nasypałam płatków, po czym nalałam do niej mleka. Kiedy kończyłam jeść do kuchni weszły dziewczyny.
- Jak się spało? - spytałam odstawiając miskę do zlewu.
- Ja nie jadę - powiedziała Michelle kładąc się na kanapę.
- Dlaczego? - spytała Danielle.
- Nie chce mi się. Jestem zmęczona i nie mam siły - odpowiedziała na pytanie Mich.
- Wstawaj! Zaraz przyjadą chłopcy - krzyknęłam i zrzuciłam ją z kanapy.
Danielle zaczęła się śmiać. Michelle wstała udając obrażoną i odeszła do pokoju. Po jej odejściu ja również wybuchnęłam śmiechem. Podeszłam do jej pokoju i zapukałam.
- Michelle, chodź. Zaraz jedziemy - prosiłam ją o wyjście.
Nie doczekałam się odpowiedzi i zrezygnowana odeszłam do pokoju po torbę. Po chwili stałam już gotowa do wyjazdu. Michelle wyszła z pokoju spakowana i stanęła obok mnie czekając na Dan. Wyszłyśmy razem, a przed domem stali już chłopcy. Wsiadłyśmy do samochodu i zajęłyśmy miejsca. Siedziałam obok Liama i Nialla. Harry siedział naprzeciwko mnie, a Louis prowadził samochód. Zayn siedział obok kierowcy nie odzywając się, Niall spał a Liam, Harry i dziewczyny rozmawiali o biwaku i co jakiś czas wybuchali śmiechem. Ja siedziałam z głową w chmurach. Myślałam o przeszłości. Zanim poznałam chłopców, moje życie polegało głównie na kombinowaniu skąd wziąć pieniądze na ich koncert, czytaniu newsów o nich. Teraz przyjaźniłam się z nimi, dostanę bilety VIP... Moje życie bardzo się zmieniło od wakacji. Bardzo dobrze pamiętam dzień, w którym się przeprowadziłyśmy, poznałyśmy Danielle, chłopaków...
- O czym myślisz? - spytał Harry.
Nie zauważyłam kiedy zamienił się miejscami z Liamem. Teraz siedział obok mnie patrząc mi w oczy.
- O niczym - powiedziałam i oparłam głowę o jego ramię.
Dziewczyny wybuchły śmiechem budząc śpiącego Nialla. W drodze rozmawialiśmy o szkole. Danielle powiedziała, że skoro my nie chcemy to ona wystąpi sama w szkolnym konkursie talentów.
- I co zaprezentujesz? - spytał Liam.
- Zaśpiewam albo zatańczę - odparła z uśmiechem.
- Będziemy Ci kibicować - powiedziałam.
- I zrobimy transparenty - dodała Michelle.
- Dojechaliśmy - krzyknął Louis jednocześnie przerywając nam rozmowę.

____________________________________________________
beznadziejny ale jest : D
następny przy conajmniej 9 komentarzach.
mam pomysł na nowego bloga z opowiadaniem.
jak skończę ten, to możecie spodziewać się nowego.
oczywiście podam linka.
komentujcie.

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Rozdział 22

Obudziłam się tak jak codziennie, około 7 nad ranem. Poszłam do łazienki i wzięłam krótki prysznic, po czym ubrałam się w to i uczesałam się. Kiedy skończyłam, poszłam do kuchni, żeby coś zjeść. Zdecydowałam się na tosty.
- Cześć Ellen - powiedziała wchodząc do kuchni Dan.
- Cześć. Chcesz tosta? - spytałam.
Kiwnęła głową i usiadła. Zaraz po niej, do kuchni ziewając weszła Michelle, jeszcze w piżamie.
- Mi też zrób - powiedziała i usiadła na kanapę.
Dorobiłam jeszcze tostów dla Michelle i położyłam je na stole. Wzięłam jednego do ręki i zaczęłam jeść.
- Rodzice wieczorem dzwonili - zaczęła Michelle - Powiedzieli, że mam dzisiaj przyjechać.
- Po co? - wyrwało mi się.
- Porozmawiać. Chcą, żebym wróciła do domu.
- Nie możesz tego zrobić - powiedziałam.
- Muszę.
Wstałam i włożyłam talerz do zlewu.
- Spróbujesz ich przekonać, że możesz zamieszkać z Louisem? - spytałam opierając się o blat.
- Tak. Spróbuję - powiedziała.
Uśmiechnęłam się do dziewczyn i udałam do swojego pokoju. Umyłam zęby i popatrzyłam do lustra. Nie licząc podkrążonych oczu, wyglądałam znośnie. Przeczesałam palcami włosy i odeszłam od mojego odbicia. Poszłam do salonu, dziewczyny jeszcze się szykowały, więc miałam trochę czasu. Podeszłam do okna. Pogoda nie pasowała aktualnego miesiąca. Świeciło słońce i wiał delikatny wiatr. Nie było deszczu, co często zdarzało się w listopadzie.
- Ellen, idziesz? - spytała Michelle stojąc przy drzwiach z Danielle.
- Tak - powiedziałam i ruszyłam za dziewczynami wychodzącymi z domu.
Zmrużyłam oczy. Słońce świeciło mi prosto w twarz. Zakryłam oczy ręką i poszukałam w torbie okularów przeciw słonecznych, po czym je założyłam. Dojście do szkoły strasznie mi się dłużyło. Dziewczyny rozmawiały o zakupach, a ja myślałam. Myślałam co powiedzieć rodzicom, ich reakcji, o Harrym, Zaynie... W końcu dotarłyśmy do szkoły. Mogłam schować okulary i wejść do chłodnego budynku.
-... co ty na to El? - usłyszałam głos Danielle.
- Co?
- Nie słuchałaś? - przewróciła oczami - Pytam, czy chcesz wybrać się ze mną, Michelle i chłopakami na biwak?
- Kiedy? - spytałam.
- W ten weekend - odpowiedziała Michelle.
- Chętnie - uśmiechnęłam się i poszłam do klasy.
Michelle poszła za mną. Pierwszą lekcję miałyśmy w tej samej klasie. Wyjęłam książki i zaczęłam się uczyć. Dzisiaj miał być test, do którego kompletnie nic się nie uczyłam. Byłam przejęta biwakiem, i nic nie wchodziło mi do głowy. W końcu zrezygnowana schowałam książki. Obróciłam się i zobaczyłam idącego w moją stronę Ericka.
- Hej El - powiedział i przytulił mnie.
- Hej.
- Tęskniłem - powiedział i usiadł obok mnie.
Roześmiałam się cicho.
- Nie widzieliśmy się tylko pare dni.
- Dla mnie to i tak długo - powiedział i wziął moją rękę.
- Erick... Nie zapominaj, że mam chłopaka - powiedziałam i cofnęłam dłoń.
- Przepraszam - powiedział i odwrócił się.
- Erick, ja... - zaczęłam.
- Wiem, nie musisz mi tego po raz kolejny tłumaczyć. Cześć - powiedział i wstał.
To nie miało sensu. Albo on, albo Harry.

Stałam pod drzwiami domu moich rodziców. Przycisnęłam dzwonek i czekałam.
- Ellen! - krzyknęłam mama, gdy tylko mnie zobaczyła.
Uścisnęłam ją na powitanie i zapytałam:
- Jest tata?
- Tak kochanie, wejdź.
Weszłam do domu i poszłam za mamą do salonu.
- Muszę z wami porozmawiać.
- Dobrze, poczekaj tylko zawołam tatę.
Usiadłam na kanapie. Byłam strasznie zdenerwowana, ale obiecałam Harremu. Po chwili do salonu wszedł tata i przywitał mnie.
- Co to za ważna sprawa? - spytała mama.
- No bo... - zaczęłam i nerwowo przełknęłam ślinę - Mój, ehm, chłopak, zaproponował mi wspólne mieszkanie - wydusiłam.
- Aha, czyli pytasz nas o zgodę? - spytała tata.
- Jestem z ciebie dumna Ellen - powiedziała mama ignorując pytanie taty - Jesteś w stosunku do nas sprawiedliwa. Jeśli tata się zgodzi, to jestem na tak, ale pod paroma warunkami.
- Jakimi? - spytałam.
- Musicie nas często odwiedzać, dalej będziesz się uczyć i najważniejszy: musimy go poznać - powiedziała mama.
Trzy warunki, łatwe do spełnienia. Uśmiechnęłam się do niej.
- Dziękuję mamo, kocham cię - powiedziałam i pocałowałam ją w policzek.
Tata odchrząknął.
- Ja także się zgadzam, ale co zrobisz z mieszkaniem?
Fakt. O tym nie pomyślałam.
- Porozmawiam z dziewczynami i dam Ci znać, dobrze? - spytałam.
- Dobrze - powiedział i przytulił mnie.

~ W tym samym czasie - Michelle
Nacisnęłam klamkę i weszłam do domu.
- Michelle? - usłyszałam wołanie mamy.
- Jestem!
Weszła do ganku w fartuszku kuchennym.
- Chodź do kuchni. Zjemy obiad i porozmawiamy.
- Nie jestem głodna i zaraz muszę wracać do domu - powiedziałam.
- Porozmawiamy - powtórzyła.
Poszłam za nią do kuchni.
- Myśleliśmy o tobie i Louisie z tatem i doszliśmy do wniosku, że pozwolimy Ci z nim zamieszkać, jeśli pokażesz, że możemy Ci zaufać.
- Dziękuję mamo! - rzuciłam jej się na szyję.
- Ale pamiętaj, jeśli coś się stanie, od razu wracasz tutaj - skinęłam głową.
- A gdzie tata?
- Jest w pracy. Nie martw się, to nasza wspólna decyzja.
Mama uśmiechnęła się do mnie. Skąd w niej taka nagła zmiana?
- Pamiętaj, żeby nas odwiedzać i dzwonić.
- Tak, będę pamiętała.
Wzięłam torbę i powolnym krokiem ruszyłam ku wyjściu.
- Idziesz już? - spytała mama widocznie zdziwiona.
- Tak, muszę już wracać - powiedziałam.
Kiedy byłam w połowie drogi do wyjścia, wróciłam się i podeszłam do mamy.
- Dziękuję mamo - powiedziałam znów i przytuliłam ją.
- Proszę - odwzajemniła uścisk.
Zobaczyłam w jej oczach łzy.
- Mamo, płaczesz?
- Będę tęskniła - powiedziała.
- Ja też.

środa, 6 czerwca 2012

Rozdział 21

~ Michelle
- Musimy to przemyśleć - rzekła mama po chwili zastanowienia.
Byłam zaskoczona pytaniem Lou, nigdy nie rozmawialiśmy o wspólnym mieszkaniu. Znałam moją mamę, nie zgodzi się. Nie sądziłam nawet, że tak zareaguje. To samo tata. Coś było nie tak. Spojrzałam w bok, na siedzącego obok mnie Louisa. Właśnie wyjmował z kieszeni telefon.
- Halo?... Dobra, już jadę - rozłączył się - Mich, muszę jechać do studia. Jeśli chcesz możesz zostać, potem po ciebie wpadnę - powiedział.
- Zostanę - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- Do widzenia, dziękuję za herbatę - powiedział i ruszył ku wyjściu.
- Do widzenia - pożegnali się moi rodzice.
Zapadła cisza. Siedziałam zapatrzona w okno, nie zwracając uwagi na szepty dochodzące od strony rodziców.
- Michelle? Chcieliśmy z tobą porozmawiać - powiedziała mama.
- Słucham? - odparłam.
- Oczywiście nie ma mowy, żebyś zamieszkała z tym chłopakiem pod jednym dachem. - powiedziała patrząc na mnie surowym wzrokiem - Rozmawialiśmy o warunkach zamieszkania z dziewczynami, ty jeden z nich naruszyłaś. Ustanowiliśmy z tatem, że wrócisz do domu.
- Co?! Nie ma mowy - wydarłam się wstając z kanapy. - Nie macie prawa mi rozkazywać! Kocham Louisa i to z nim chcę być! - oczy zaszły mi łzami.
- Nie jesteś jeszcze pełnoletnia! - krzyknęła mama.
Miałam ich dość. Wzięłam torbę i wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Nie miałam zamiaru tam wracać.

~ Ellen
Michelle długo nie wracała. Zaczęłam się niepokoić. Podeszłam do szafki w kuchni i wyjęłam z niej miskę. Zrobiłam sobie zupę i usiadłam na kanapie, włączając telewizor.
- Smacznego - powiedziała Danielle wchodząc do kuchni z pustym kubkiem.
- Dzięki - odpowiedziałam - Nie wiesz może, gdzie jest Michelle?
- U Louisa. Szczegółów nie znam, nie pytaj - powiedziała.
Poderwałam się z kanapy na dźwięk dzwoniącego telefonu.
- Halo? - powiedziałam po wzięciu komórki do ręki.
- Dzień dobry Eleanor. Jest może w domu Michelle? - to była mama Mich, poznałam ją po głosie i sposobie mówienia. Zawsze Eleanor, nie Ellen czy El.
- Dzień dobry. Michelle nie ma - powiedziałam.
- Dobrze, proszę jej przekazać, że dzwoniłam - i rozłączyła się.
Odłożyłam telefon i wróciłam na swoje miejsce.
- Kto to dzwonił? - spytała Dan.
- Mama Michelle - powiedziałam - Pytała o Michelle. Nie ma jej w domu.
- Na pewno jest u chłopaków. Zadzwonię i spytam Liama.
Danielle wstała z kanapy i poszła do swojego pokoju. Po chwili wróciła spowrotem do salonu z telefonem w ręku. Wyszukała numeru Liama i zadzwoniła.
- Liam? Jest u was Michelle?... Aha, dobrze. Pa, kocham cię.
Usiadła na krześle w kuchni i podparła rękami głowę.
- Nie ma jej u chłopaków, prawda? - spytałam.
- Nie, są jeszcze na próbie - odpowiedziała.
- Boję się o nią. Nie wiemy jak zareagowali jej rodzice, i co zrobiła - powiedziałam, czując jak głos mi drży.
- Nie martw się. Będzie dobrze - powiedziała i przytuliła mnie Danielle.
Wstałam, żeby odnieść miskę, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Odłożyłam ją pospiesznie, po czym mrucząc pod nosem "To może ona", podeszłam je otworzyć. W drzwiach stała Michelle, cała zapłakana.
- Michelle?! Co się stało? - wykrzyknęłam na jej widok. Wzięłam ją za rękę wprowadzając do domu i jednocześnie zamykając drzwi.
Weszłyśmy do salonu i siadłyśmy obok siebie.
- Co się stało? - powtórzyłam pytanie, ledwo powstrzymując drganie głosu.
- Powiedziałam rodzicom o ciąży. Przy Louisie udawali, że się cieszą, ale jak pojechał dali mi do zrozumienia, że nie są z tego zadowolenie - urwała - Wygląda na to, że nie będę mogła z wami mieszkać. Uciekłam z domu, nie chciałam ich słuchać.
- Nie martw się, razem damy radę - pocieszałam ją razem z Danielle.
- Nie rozumiecie mnie. To już jest pewne, ja muszę wrócić do domu. Nie chcę, ale muszę. I tak już przegięłam - powiedziała i zaniosła się płaczem.
- Nie płacz - powtarzałam w nieskończoność.
W końcu położyłyśmy się spać. Długo leżałam rozmyślając nad dzisiejszym dniem. Pod długich rozmyślaniach zmorzył mnie sen.

- Halo? - stałam pod szkołą z Danielle i rozmawiałam z Harrym przez telefon - Cześć Harry... Dobrze, o której?... Ok, będę czekać. Pa - powiedziałam i rozłączyłam się.
- Ellen ma randkę - śmiała się ze mnie Dan.
Wytknęłam jej język i ruszyłam w kierunku domu.
- Gdzie cię dzisiaj zabiera Loczek? - spytała.
- Na spacer.
Szłyśmy powoli, pogoda byłaby idealna, gdyby nie wiatr. Nie mogłam się doczekać spotkania z Harrym. Byłam ciekawa gdzie mnie zabierze.
- O czym myślisz? - spytała Danielle.
- O Harrym - odparłam i uśmiechnęłam się.
- Cieszę się, że jesteście razem - uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie - Ale szkoda mi Zayna.
- A mi wcale! - wydarłam się - Jemu jakoś nie jest przykro z powodu nagłówków w gazetach!
Nie odezwała się. Wyglądała na urażoną.
- Ej, przepraszam - powiedziałam - Jestem zła, bo Zaynowi można wszystko - wyjaśniłam.
- Nie jestem zła, po prostu rób jak chcesz - na jej twarzy pojawił się uśmiech, chociaż wyglądał on na wymuszony.
Była zła. To było widać. Nie zamierzałam przestawać spotykać się z Harrym tylko dlatego, że mogę zranić Zayna. On mnie zdradził. Nie ja jego. Resztę drogi przeszłyśmy w milczeniu. Odezwałam się dopiero pod domem:
- Masz kluczyki?
- Tak - odpowiedziała krótko.
Otworzyła drzwi i weszłyśmy do domu.
- Michelle, jesteś? - krzyknęłam w głąb domu.
- Tak - powiedziała dziewczyna Louisa pojawiając się w kuchni.
Zabierała się do robienia obiadu. Rzuciłam torbę na kanapę i siadłam na krześle, kładąc głowę na stole.
- Coś się stało? - spytała Mich.
- Nie, dlaczego pytasz? - spytałam podnosząc głowę.
-Wydawało mi się, że jesteś smutna - powiedziała Michelle.
- Po prostu jestem zmęczona, a czeka mnie jeszcze spacer z Harrym - wyznałam.
- O której wychodzisz? - spytała.
- Za godzinę mam czekać przed domem.
Wstałam i skierowałam się do łazienki. Przemyłam twarz, splotłam włosy w długiego warkocza i poprawiłam makijaż. Do kieszeni spodni włożyłam telefon i weszłam do kuchni.
- Dziewczyny, ja wychodzę - powiedziałam.
- Nie chcesz jeść? - spytała Michelle.
- Nie, dzięki. Odgrzeję sobie jak przyjdę. Pa!
Pożegnałam się z dziewczynami i wyszłam z domu. Stanęłam obok wejścia na klatkę i czekałam na Harrego. Nie musiałam długo stać, bo Loczek zaraz podjechał czarnym van-em na parking. Wsiadłam do środka.
- Cześć Harry.
- Cześć El - powiedział i pocałował mnie delikatnie w policzek.
- Dokąd jedziemy? - spytałam zapinając pasy.
- Zobaczysz - odparł Harry z tajemniczym uśmiechem.
Wpatrywałam się w szybę, myśląc dokąd mnie zabiera.
- O czym myślisz? - spytał łapiąc mnie za rękę.
- Dokąd jedziemy - powiedziałam patrząc na niego.
- Wytrzymaj jeszcze chwilę.
Skręciliśmy w boczną dróżkę i wjechaliśmy do lasu. Zrobiło się ciemno. Po kilku lub nawe kilkunastu minutach drogi, skręciliśmy w prawo wjeżdżając na piaszczystą plażę.
- Jesteśmy na miejscu - powiedział Harry i wysiadł z samochodu.
Otworzył mi drzwi i pomógł mi wysiąść z samochodu. Wyjął z bagażnika koszyk i wziął mnie za rękę. Przeszliśmy parę metrów i rozłożyliśmy na piasku koc, kładąc na nim jedzenie. Rozglądałam się dookoła. Skądś znałam to miejsce. Harry podszedł do mnie i objął mnie od tyłu.
- Poznajesz to miejsce? - spytał.
- Skądś je kojarzę - powiedziałam.
- To plaża z teledysku do What makes you beautifu.
Teraz wszystko stało się jasne. Popatrzyłam jeszcze raz dookoła. Przypomniał mi się teledysk i zanuciłam melodię. Harry zaczął śpiewać zwrotkę Liama. Usiedliśmy przy brzegu tak, że woda oblewała nasze nogi. Oparłam głowę o ramię Harrego.
- Kocham cię - powiedziałam.
- Ja ciebie też.
Pocałował mnie.
- Idziemy coś zjeść? - spytał.
Wstałam otrzepując spodnie z piasku i poszłam za nim. Usiedliśmy na kocu. Wzięłam herbatę. Harry opowiadał mi o trasie koncertowej i o x-factor. Zazdrościłam mu tych wszystkich wspomnień. Zjedliśmy podwieczorej i zaczęliśmy się zbierać. Było już późno.
- Emm... Ellen, przjedziemy się jeszcze raz wzdłuż brzegu? - zapytał nieśmiało, co mnie zdziwiło.
- Jasne - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
Objął mnie w pasie i ruszyliśmy.
- Chciałem cię o coś zapytać - zaczął.
- Tak?
- Pomyślałem, że moglibyśmy razem zamieszkać. U mnie - nerwowo przełknął ślinę.
Stanęłam i pocałowałam go w policzek.
- Bardzo bym chciała, ale nie wiem czy rodzice się na to zgodzą - powiedziałam.
Przytulił mnie.
- Harry, nic z tego nie będzie jak mnie udusisz - powiedziałam i wybuchnęliśmy śmiechem.
Wróciliśmy do samochodu i spakowaliśmy koszyk do środka. Usiadłam na miejsce i ruszyliśmy w drogę powrotną. Oczy same mi się zamknęły. Nie chciałam zasypiać, chciałam porozmawiać z rodzicami, ale byłam za bardzo zmęczona.

- Ellen, wstawaj śpiochu - budził mnie Harry.
Powoli otworzyłam i przetarłam oczy.
- Gdzie jesteśmy? - spytałam.
- Jesteś w domu - powiedział i pomógł mi się zebrać, po czym odprowadził mnie pod drzwi.
- Dzięki za wszystko Harry - powiedziałam.
- Polecam się na przyszłość - powiedział i wyszczerzył się do mnie - Pamiętaj o mojej propozycji.
- Pamiętam, obiecuję, że tylko jak się czegoś dowiem, zadzwonię do ciebie.
- Dobrze, pa El - pożegnał się i wyszedł z budynku.
Weszłam do mieszkania. Dziewczyny jeszcze nie spały. Siedziały przy laptopie.
- El wróciła - powiedziała Michelle i dodała:
- Jak było?
- Fajnie - powiedziałam i poszłam do swojego pokoju.
Byłam padnięta i nie miałam ochoty na rozmowy. Położyłam się na łóżko w ubraniach i zamknęłam oczy. Zasnęłam.

____________________________________________________
jest 21 rozdział :)
do tego bloga planuję ok. 40 rozdziałów. (może wyjść więcej)
potem zaczynam kolejnego, już mam pomysł :D
następny rozdział przy min. 8 komentarzach ♥