czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozdział 34

~ Jakiś czas później, dzień przed urodzinami Louisa (23 grudzień)
- Ellen, pospiesz się! - krzyknęła Michelle.
- Już idę, chwilka - powiedziałam zbiegając ze schodów - Jestem - dodałam gdy znalazłam się na miejscu.
- Ellen, błagam cię, szybciej! - powiedziała Danielle.
- No już, ubieram się - powiedziałam zirytowana zakładając kurtkę.
Po chwili wychodziłyśmy z domu. Michelle zamknęła drzwi na klucz i wsiadłyśmy do samochodu. Zapięłyśmy pasy i ruszyłyśmy do centrum handlowego żeby wybrać prezenty dla chłopców na gwiazdkę, dla Louisa na urodziny i zrobić zakupy na imprezę. Chłopcy aktualnie przebywali w studiu, w którym spotkali się z całą ekipą i uzgadniali dni wolne, oraz trasę w przyszłym roku. Następny rok miał oznaczać dla nich jedno: pracę. Planowali trasy koncertowe, spotkania z fanami, a pod koniec roku - pracę nad nową płytą. Wiedziałam, że Zayn będzie poza domem przez pół roku, co wcale mnie nie cieszyło. Będę musiała się z tym pogodzić. Oczywiście czeka mnie także koncert chłopców, w pierwszym rzędzie, z biletem VIP.
- Jesteśmy! - krzyknęła podekscytowana Michelle.
Od dziecka uwielbiała robić zakupy na święta. Zawsze pomagałam jej w wyborze prezentów dla całej rodziny.
Wysiadłyśmy z samochodu i ruszyłyśmy do centrum. Kiedy weszłyśmy do środka, poczułyśmy klimat świąt. Wszędzie porozwieszane były łańcuchy i kolorowe światełka, po całym centrum chodzili Mikołaje rozdając dzieciom cukierki, w każdym sklepie zawieszono ozdoby. Na środku stała wysoka choinka, ubrana w świąteczne ozdoby. Ruszyłyśmy ku sklepom z ubraniami i wybrałyśmy sobie sukienki na imprezę Louisa*. Największą trudność miała Michelle, która rozpaczała nad wyborem rozmiaru. Żadna sukienka na nią nie pasowała. Ja wybrałam sobie sukienkę z czarną górą i kokardką oraz szarymi falbankami u dołu (TUTAJ), natomiast Danielle, wybrała sobie śliczną sukienkę w czarno-białą zebrę, bez ramiączek (TUTAJ). Po dłuższych poszukiwaniach, Michelle zdecydowała się na zwykłą, luźniejszą fioletową sukienkę z rękawkiem (TUTAJ). Po zakupie sukienek, poszłyśmy na zakupy dla chłopaków. Dla Zayna wybrałam białą koszulę, ostatnio narzekał, że wszystkie są na niego za małe. Dla Louisa parę kolorowych szelek i kubek z marchewkami. Dla Liama i Nialla wybrałam koszulki z nadrukami z bajek typu Toy Story. Harremu kupiłam granatową marynarkę. Dla Michelle wybrałam kilka tunik ciążowych i album na zdjęcia, w którym wszyscy się podpiszemy. Tak samo jak Michelle, dla Danielle kupiłam album i koszulkę podobną do bluzki Liama. Zostało nam jeszcze jedno: kupić jedzenie na imprezę. Po chwili byłyśmy w supermarkecie wybierając najróżniejsze produkty. Czekał nas wieczór pełen gotowania i sprzątania domu. Po zakupach, poszłyśmy do Starbucks.
- Co chcecie? - zapytałam.
- Ja to co zawsze - odpowiedziała Michelle.
- Poproszę Mocha - powiedziała Mich.
Pokiwałam głową i poszłam zamówić kawę dla całej naszej trójki. Po drodze nie obyło się oczywiście bez zdjęć i pytań od fanek One Direction. Kilka chciało autograf. Nie wiedziałam co napisać, nigdy nie dawałam nikomu autografów, więc napisałam tylko "Ellen x". Dziewczyny cieszyły się na mój widok i zadawały mnóstwo pytań, na niektóre z nich nie zdążyłam odpowiedzieć, bo Danielle zawołała mnie. Lekko oszołomiona tym wszystkim wróciłam do stolika z kawą.
- Sława czasem potrafi być denerwująca - stwierdziła Dan.
- Nie wydaję mi się - odpowiedziałam.
- Zobaczysz za kilka miesięcy - straszyła mnie D.
- Oj tam, oj tam - przekomarzałam się z nią.
Po godzinie siedzenia w Starbucks, odeszłyśmy od stolików i ruszyłyśmy powoli ku wyjściu. Po drodze oczywiście nie obyło się od stawania obok każdej wystawy i komentowania ubrań. Kiedy przechodziłyśmy obok sklepu z ozdobami świątecznymi, poprosiłam dziewczyny, żebyśmy do niego weszły. Zgodził się, więc po chwili wybierałyśmy ozdoby na choinki. Kupiłyśmy dwie siatki bombek, aniołków, łańcuchów i innych mniej ważnych rzeczy, w efekcie czego, spędziłyśmy w centrum godzinę dłużej niż planowałyśmy. Chłopcy na pewno zaczęli się o nas martwić. Szybkim krokiem ruszyłyśmy do wyjścia. Wsiadłyśmy w samochód i ruszyłyśmy spod centrum.

- W końcu jesteście! - krzyknął Liam wychodząc z kuchni.
- Martwiliśmy się o was - powiedział Zayn pomagając mi zdjąć kurtkę i zanieść zakupy do salonu.
- Co kupiłyście? - spytał Niall zajadając się ciastkiem.
- Niall! - krzyknęła Danielle - Mówiłam Ci coś o jedzeniu ciastek!
Blondyn zaczął się śmiać i uciekać przed Dani. Korzystając z chwili nieuwagi, wzięłam torby z prezentami i zaniosłam je do pokoju chowając w torbie.
- Co ty tam masz? - spytał Zayn obejmując mnie od tyłu.
- Nic - powiedziałam.
- Daj zobaczyć - poprosił i pocałował mnie w usta.
- Ej, Malik, na dół! - zażartowałam.
Musiałam siłą wypchnąć go z pokoju i zaciągnąć do salonu. Nie chciałam, żeby ktokolwiek dowiedział się o prezentach, to miała być niespodzianka. Kiedy wchodziliśmy do salonu, chłopcy siedzieli oglądając Toy Story 3. Zayn usiadł obok Liama i także zajął się telewizorem. Ja weszłam do kuchni, gdzie zastałam dziewczyny.
- Czym mam się zająć? - spytałam.
- Ty zrobisz sałatki - powiedziała Danielle.
- Nie ma sprawy - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Mam nadzieję, że nie powiedziałam Zaynowi o prezentach - powiedziała Michelle.
- Nie, nie chcę psuć im niespodzianki - odpowiedziałam.
- No mam nadzieję - zaśmiała się Michelle.

- Kochanie, wstawaj - Zayn pocałował mnie w usta.
- Która godzina? - spytałam przecierając oczy.
- Po 10.00 - odpowiedział Zayn.
Zerwałam się z łóżka i założyłam szlafrok.
- 10.00?! I nikt mnie nie obudził?! Przecież o 18.00 jest impreza Louisa!
- Kochanie, masz 8 godzin, zdążysz - uspokajał mnie Zayn.
Rzuciłam szlafrok na łóżko i zamknęłam się w łazience. Nałożyłam bluzkę z krótkim rękawkiem, legginsy i długi sweter zapinany na guziki. Na nogi założyłam balerinki i związałam włosy w koński ogon. Po chwili wyszłam z łazienki. Zayn leżał na łóżku ze słuchawkami w uszach.
- Chodź na dół - powiedziałam ciągnąc go za rękę.
Zeszliśmy razem na dół, gdzie chłopcy stawiali choinkę.
- Cześć chłopaki, Michelle, Dani - przywitałam się z każdym po kolei.
Zayn położył się na kanapie i przyglądał się zmaganiom chłopaków.
- Wszystko już gotowe? - spytałam.
- Jeszcze trzeba ubrać choinkę - powiedziała Danielle popijając herbatę.
- To szybko zrobimy - stwierdziłam - A jedzenie?
- Wszystko zrobiłyśmy wczoraj, siedziałyśmy do 1 w nocy, zdziwiłabym się, gdybyśmy jeszcze musiały coś gotować - uśmiechnęła się.
Odetchnęłam z ulgą. Wszystko pamiętałam jakby we mgle, bolała mnie głowa, nie miałam na nic siły i byłam strasznie głodna.
- Ktoś chce tosty? - spytałam.
- Ja! - krzyknęli wszyscy chłopcy jednocześnie.
- Widzę las rąk - zaśmiała się Michelle.
Zawtórowałam jej śmiechem i po chwili stałam już w kuchni robiąc tosty dla każdego po kolei. Po 15 minutach na talerzu leżała sterta kanapek.
- Gotowe!
Po chwili wszyscy siedzieli jedząc tosty. Po pierwszym ugryzieniu, zrobiło mi się niedobrze. Odłożyłam jedzenie i pobiegłam do łazienki. Nachyliłam się nad sedesem i zwymiotowałam.
- Kochanie, El, nic Ci nie jest? - spytał Zayn nachylając się nade mną.
Wytarłam chusteczką buzię i usiadłam opierając się o ścianę.
- Nie, źle się czuję - odpowiedziałam - Ale to nic takiego. Nie chcę wam psuć zabawy, nie przejmuj się mną.
- Ellen, jak możesz tak mówić, twoje zdrowie jest najważniejsze - powiedział Zayn i objął mnie.
Po chwili poczułam jak robi mi się niedobrze i po raz drugi zwymiotowałam.
- Jedziemy do lekarza - stwierdził chłopak i pomagając mi wstać zaprowadził do salonu.
Usiadłam na kanapie, a Malik podał mi szklankę wody. Wypiłam wszystko na raz i położyłam się.
- Ellen, wstawaj, jedziemy do lekarza.
Czułam, że ktoś pomaga mi wstać, następnie poczułam świeże, zimowe powietrze i głos Zayna.

____________________________________________________
jest 34 rozdział ^ ^
następny dodam przy 8 komentarzach.
*nie wiem dokładnie, czy w Anglii można robić jakieś
większe imprezy 24 grudnia, ale uznałam, 
że skoro nie obchodzą Wigilii to można :D

BTW. macie już książki do szkoły? tęsknicie za nią? :)