czwartek, 31 maja 2012

Rozdział 20

- Wyjdziemy na taras? - spytał Harry.Skinęłam głową i po chwili przechodziliśmy przez drzwi tarasowe. Zaczął wiać wiatr i zrobiło mi się zimno. Stanęliśmy przy barierce.
- Zimno Ci? - spytał Harry, co raczej brzmiało jak oznajmienie.
Zdjął swoją szarą marynarkę i nałożył mi ją.
- Ellen... - zaczął.
- Tak?
- Wiesz już, że cię kocham. Teraz kiedy już nie jesteś z Zaynem, pomyślałem, że może... Ja i ty...
- Wiem, o co Ci chodzi. Wiem, że jesteś dla mnie kimś więcej niż tylko chłopcem z mojego ulubionego zespołu, przyjacielem... Nie wiem czy jestem gotowa na nowy związek.
- Aha... No tak. Rozumiem cię. Poczekam - uśmiechnął się do mnie w pełni ukazując dwoje dołeczki.
Objął mnie ramieniem i staliśmy tak wpatrzeni w gwiazdy. Myślałam o naszej przyszłości. Jak dalej potoczy się sytuacja z Zaynem? Miałam dość jego widoku z tą dziewczyną. To bolało. On się mną bawił.
- O czym myślisz? - spytał nagle Harry.
- O przyszłości - powiedziałam.
Pocałował mnie w czoło i wziął za rękę prowadząc do salonu.
- Nie chce żebyś zachorowała - wyjaśnił.
Weszliśmy do salonu. Dziewczyny siedziały obok siebie szepcząc między sobą, a chłopcy rozmawiali o Michelle i Louisie. Usiadłam obok dziewczyn jednocześnie przerywając im rozmowę.
- O czym rozmawiacie? - spytałam.
- O tobie i Harrym - powiedziała Michelle.
- Tak słodko razem wyglądacie - powiedziała Danielle uśmiechając się od ucha do ucha.
- Dzięki - powiedziałam.
- Jesteście razem? - spytała Michelle.
- Nie jestem jeszcze gotowa na nowy związek - wyjaśniłam rumieniąc się.
- Ellen! - krzyknęła Danielle - Harry to świetny chłopak, powinnaś się zgodzić.
- Sama nie wiem... Przemyślę to jeszcze - powiedziałam.
- Dobrze się zastanów - powiedziała Dan.
- Ehem...
- Dziewczyny, musimy się już zbierać, jutro szkoła - powiedziała Mich dostatecznie głośno, żeby usłyszeli nas chłopcy.
Podniosłam się z kanapy i oddałam Harremu marynarkę. Pocałował mnie w policzek na pożegnanie i odprowadził nas do drzwi.

Następnego dnia wstałam z bólem głowy. Wzięłam leki i popijając je wodą rozmawiałam z dziewczynami jedzącymi śniadanie.
- Chyba dzisiaj nie idę do szkoły - powiedziałam.
- Dlaczego? Coś się stało? - zaniepokoiła się Danielle.
- Głowa mnie boli - powiedziałam.
Wstałam z krzesła i pożegnałam się z dziewczynami. Byłam niewyspana i zmęczona. Kiedy tylko zamknęłam oczy, zasnęłam.
 Obudził mnie dzwonek do drzwi. Wstałam, nałożyłam ciapy i szlafrok i chwiejnym krokiem poszłam otworzyć drzwi. Przede mną stał Harry.
- Harry? A co ty tu robisz? - spytałam.
Harry wszedł do mieszkania z siatkami pełnymi zakupów.
- Przyszedłem się tobą zaopiekować. Dziewczyny powiedziały, że jesteś chora, więc wypożyczyłem trochę filmów, zrobiłem zakupy no i jestem! - powiedział.
- Dzięki, kochany jesteś - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- Wiem - powiedział i uśmiechnął się.
Zaśmiałam się i usiadłam na kanapie przeglądając filmy, które wypożyczył.
- Co chcesz oglądać? - spytał siadając obok mnie.
- Hmmm... Może jakaś komedia? - spytałam.
- Jasne, czemu nie - powiedział po czym wstał i nasypał popcornu do miski.
Wybrałam jedną z komedii i włożyłam płytę do odtwarzacza. Na ekranie pojawiły się napisy i zaraz potem początek filmu. Harry usiadł obok mnie, objął mnie ramieniem i położył mi na kolanach miskę z popcornem. Wzięłam garść i oparłam głowę o jego ramię.
W połowie filmu zachciało mi się spać. Zamknęłam oczy i oparta o jego ramię zasnęłam. Obudziłam się w swoim łóżku. Na poduszce obok mnie leżała kartka, "Zostawiłem Ci filmy, gdybyś chciała coś obejrzeć, musiałem pojechać na próbę. Harry". Jaki on jest słodki - pomyślałam. Wstałam i poszłam do salonu. Filmy rzeczywiście leżały dalej na stole. Była 13.58, niedługo dziewczyny powinny wrócić ze szkoły. Wyjęłam miskę z szafki, nasypałam moich ulubionych czekoladowych płatków i dolałam mleka. Włożyłam komedię spowrotem i zaczęłam oglądać od początku jedząc płatki. Po 15 minutach znudziło mi się oglądanie samej, więc włączyłam laptopa i weszłam na Twittera. Nic nowego. Żadnych nowych wiadomości. Usłyszałam odgłos otwieranych drzwi i do domu weszły dziewczyny.
- Cześć El. Jak się czujesz? - spytała Michelle.
- Dobrze. Harry do mnie przyszedł. Wypożyczył filmy i zrobił zakupy - powiedziałam.
Dziewczyny uśmiechnęły się do mnie.
- Widzisz? Mówiłam, że to chłopak dla ciebie - powiedziała Dani.
- Może masz i rację - powiedziałam - Idę do siebie.
Poszłam do swojego pokoju i zdjęłam z półki pamiętnik. Dawno pisałam, więc postanowiłam, że zrobię to teraz.


Drogi pamiętniku,
wiele ostatnio się u mnie zmieniło. Nie jestem już
z Zaynem. Ma inną. Tęsknię za nim, ale teraz
'zaopiekował się' mną Harry. Zaczęło się od
obiadu u rodziców. Mama zaczęła gratulować
mi i Michelle, spotkania z One Direction. Potem
wstąpiłam do sklepu i kupiłam gazety. Na okładce
jednej z nich, było zdjęcie moje i Zayna
przekreślone, a obok zdjęcie Zayna i jego
nowej dziewczyny - Carmen. W środku artykuł.
Nie czytałam go. Nie mogłam. I nie zrobię tego.
Potem pojechałyśmy do chłopaków. Michelle
chciała powiedzieć (i zrobiła to!) Louisowi o ciąży.
Tak. Michelle jest w ciąży. Oboje się cieszą, chociaż
Michelle chyba tego nie chciała. Czeka ją jeszcze
rozmowa z rodzicami. Dzisiaj nie byłam w szkole,
bo bolała mnie głowa. Przyszedł do mnie Harry
z zakupami i wypożyczonymi filmami. W trakcie
oglądania komedii zasnęłam.

Odłożyłam pamiętnik wrzucając go do szuflady. Wyjęłam książki i zaczęłam się uczyć do jutrzejszego testu. Czas mijał szybko i nawet nie spostrzegłam jak na zegarku pojawiła się 22.30. Umyłam się i przebrałam w piżamę. Powtarzając to czego się nauczyłam, zasnęłam.
Zerwałam się z łóżka o 8.12. W biegu zjadłam śniadanie, spakowałam się i ubrałam. Kiedy podchodziłam do drzwi, dziewczyny już się zbierały do wyjścia.
- Czekajcie na mnie - wysapałam zmęczona po porannej krzątaninie.
Dziewczyny stanęły patrząc na mnie. Wciągnęłam na nogi trampki i byłam gotowa.
- Możemy już iść - powiedziałam.
Wyszłyśmy z domu, zamykając przedtem drzwi na klucz. Usłyszałam dźwięk dobrze mi znanego dzwonka. Wyjęłam telefon i odczytałam sms-a. "Spotkajmy się dzisiaj". Od Harrego. "Gdzie i kiedy?" - napisałam. Nie odpisał. Szłam w milczeniu, przsłuchując się rozmowie dziewczyn.
- Dziewczyny, mam prośbę - zaczęła Mich.
- Ehe, co takiego?
- Mogłaby któraś pojechać ze mną do rodziców? Muszę im powiedzieć - spytała Michelle.
- Myślę, że najlepiej będzie jak pojedziesz z Louim.
Michelle po chwili zastanowienia, odpowiedziała:
- Może masz rację... Zapytam go.
Mich sięgnęła do torby wyjmując z niej telefon. Wybrała numer i zadzwoniła.
- Cześć Lou... Chciałam cię o coś spytać... Wybieram się dzisiaj do rodziców, żeby powiedzieć im o... wiesz o czym - Michelle zarumieniła się -... i chciałam spytać, czy ze mną pojedziesz?... Aha... Dobrze, pasuje Ci o 15.00?... Kocham cię, do zobaczenia - i rozłączyła się.
W oddali spostrzegłam idącego w naszym kierunku Ericka.
- Cześć El.
- Cześć Erick.
- Dlaczego nie było cię wczoraj w szkole? - spytał.
- Bo... - nie zdążyłam dokończyć.
- Nie twoja sprawa - powiedziała Michelle idąc szybciej i ciągnąc mnie za rękę.
Wbiegłyśmy do szkoły.
- Co to miało być?! - spytałam.
Nie odpowiedziały.
- Dziewczyny, ja się z nim P - R - Z - Y - J - A - Ź - N - I - Ę - przeliterowałam.
- Nie powinnaś - powiedziała Danielle i odeszła do swojej szafki.
- Dan ma rację - powiedziała Michelle i poszła pod klasę zostawiając mnie samą.
Zdenerwowałam się. Nikt nie będzie mi rozkazywał. Wyszłam ze szkoły i skierowałam się w stronę siedzącego na ławce Ericka.
- Przepraszam za tamto - powiedziałam siadając obok niego.
- Spoko. Odpowiesz mi na pytanie?
- Źle się czułam. To wszystko - powiedziałam.
Sprawdziłam godzinę na zegarku w telefonie. Za 5 minut zaczyna się lekcja. Wstałam z ławki i pożegnałam się z Erickiem, który ruszył w swoją stronę. Musiałam biec, żeby zdążyć. - Gdzie byłaś? - spytała Michelle nawet na mnie nie patrząc.
- Przed szkołą - powiedziałam wchodząc do klasy za nauczycielem.
- Z kim? - spytała.
Zdenerwowałam się na nią. Nie jest moją mamą, żebym musiała się jej spowiadać.
- Z Erickiem - wrzasnęłam.
- Panno Carter, proszę do pierwszej ławki - powiedziała nauczycielka.
Usiadłam tam, gdzie mi kazała. Nie lubiłam siedzieć na początku. Nie lubiłam też, jak ktoś zwracał się do mnie po nazwisku.
~ Michelle
Po lekcjach wsiadłam w taksówkę, która podwiozła mnie pod dom chłopców. Louis czekał przed wejściem. Wysiadłam z samochodu i pocałowałam go w policzek.
- Cześć Lou.
- Cześć Michelle.
Wsiedliśmy do samochodu zaparkowanego przed domem chłopców i pojechaliśmy pod dom moich rodziców. Byłam bardzo zestresowana. Nie wiedziałam, jak zareagują na taką wiadomość moi rodzice. Przecież chodzę jeszcze do szkoły. Mam nadzieję, że nie karzą mi wprowadzić się spowrotem do mojego rodzinnego domu.
- Dobrze się czujesz? - spytał Louis parkując.
- Tak, jestem tylko trochę zestresowana - odparłam.
- Nie martw się. Będzie dobrze - ścisnął mnie za rękę.
Weszliśmy do domu.
- Mamo? Tato? - krzyknęłam w głąb domu.
Zaraz obok nas zjawiła się mama.
- Michelle? Tak się cieszę, że cię widzę - powiedziała i przytuliła mnie.
- Jestem Louis Tomlinson - Lou wyciągnął rękę do mojej mamy.
- Miło mi - powiedziała.
Weszliśmy za nią do salonu, gdzie siedział tata.
Lou się przedstawił po czym siedliśmy na kanapie. Mama zaparzyła nam herbatę.
- Mamo, tato, chcieliśmy wam powiedzieć coś ważnego - zaczęłam.
Spojrzeli na mnie. Wzięłam głęboki oddech i wydusiłam z siebie:
- Jestem w ciąży.
Zapadła cisza. Zdawało mi się, że trwała wieki. Louis ścisnął mnie za rękę, co dodało mi otuchy. Rodzice spojrzeli na siebie.
- To świetnie - pierwszy odezwał się tata.
Cieszyłam się, że mnie zrozumiał.
- Tak, oboje się z tego cieszymy - powiedziała mama i ucałowała mnie w policzek.
Niespodziewanie odezwał się Louis:
- W związku z tym, że Michelle jest w ciąży, pomyślałem, że może mogłaby zamieszkać u mnie.
Popatrzyłam na niego zdziwiona.
____________________________________________________
dziękuję za komentarze
(następny rozdział przy miniumum 8 komentarzach : D ).
mam nadzieję, że wam się spodoba. ♥

niedziela, 27 maja 2012

Rozdział 19

- Zayn... Jak możesz mi to robić - łzy spływały mi po twarzy, rozmazując jednocześnie mój makijaż.
- Chyba nie wierzysz w te plotki - powiedział Zayn, łapiąc mnie za rękę.
- Zayn, nie wyjaśniłeś mi kim była ta dziewczyna z parku, teraz to zdjęcie.
- Nie kochasz mnie - powiedział opuszczając wzrok.
- Nie o to chodzi. Chodzi o to, że ja chyba nie potrafię Ci już zaufać - wyjaśniłam.
Popatrzył na mnie. W jego oczach skrywał się ból.
- Jak możesz im wierzyć! - krzyknął.
- Nie jesteś ze mną szczery - powiedziałam i wyszłam. Tak po prostu. Nie zwracałam uwagi na tłumy fanek stojącyh pod MilkShakeCity, wyszłam kierując się w stronę mieszkania.

Dojście na piechotę zajęło mi dłużej, niż się spodziewałam.
- Ellen? - usłyszałam krzyk Dan z głębi domu.
- Mhm - mruknęłam w odpowiedzi i poszłam do pokoju nie zwracając uwagi na krzątające się w kuchni dziewczyny.
Otworzyłam laptopa i weszłam na Twittera. Tak jak się spodziewałam, było na nim pełno zdjęć z rozmowy mojej i Malika z głupimi komentarzami. Liczba followersów mi przybyła, tak jak większa ilość wiadomości do mnie. Tym razem, wiele osób mnie wyśmiewało. Jedna z nich miała rację, jak mogłam myśleć, że Zayn mnie naprawdę pokocha? Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Mogę wejść? - spytała mnie, jak się okazuje Danielle.
- Ehe - odpowiedziałam.
Siadła obok mnie na łóżku i powiedziała:
- Dalej jesteś na nas zła?
Zamknęłam i odłożyłam laptopa na biurko, usiadłam na krześle, naprzeciwko Danielle i powiedziałam:
- Tak. Jestem. Bo mi nie powiedziałyście o tak ważnej rzeczy.
- Myślałyśmy, że lepiej będzie jak Ci nie powiemy - powiedziała.
- To źle myślałyście - warknęłam.
- Przepraszam - powiedziała i przytuliła mnie.
Byłam na nie zła, ale już mniej. Powoli dochodziło do mnie, że chciały tylko mojego dobra. Były prawdziwymi przyjaciółkami. Odwzajemniłam uścisk.
- Przepraszam, że się na was gniewałam. Byłam zła.
- Rozumiem.
Uśmiechnęłam się do niej.
- Chodź na obiad, pewnie jesteś głodna - powiedziała Dan wstając i idąc do kuchni.
Podążyłam za nią. Przy stole siedziała Michelle. Podeszłam do niej i przytuliłam ją, mówiąc:
- Przepraszam, że się na ciebie zdenerwowałam.
Uśmiechnęła się do mnie.
- Nie ma za co, ja cię też przepraszam - powiedziała.
Siadłam do stołu i czekałam aż Danielle poda nam obiad. Byłam szczęśliwa. Zamknęłam 'rozdział' dotyczący Zayna i pogodziłam się z przyjaciółkami.
- Ja i Michelle, zamierzamy pojechać dzisiaj do chłopców. Mich chce powiedzieć Louiemu o ciąży... - powiedziała Dan, stawiając talerze na stole.
- I chciałyśmy cię spytać, czy pojedziesz z nami - dokończyła Michelle.
- Pojadę - powiedziałam. Nie za bardzo cieszyłam się na tę myśl, ale nie mogę uciekać od Zayna.

Wysiadłyśmy przed domem chłopaków i zadzwoniłyśmy do drzwi. Otworzył nam Liam.
- Cześć - powiedziałam.
- Cześć El, Mich - przywitał się z nami i podszedł do Dan, przytulając ją - Cześć Dani.
- Cześć Li.
Weszłyśmy do domu. Na przywitanie wybiegł nam Niall z paczką czipsów i przywitał nas. Zaprowadził nas do salonu. Tego samego, w którym była impreza. Chłopcy siedzieli na kanapie, krzycząc i grając w jakąś grę. Kiedy osłyszeli nasze wspólne "Cześć!", odwrócili się i odpowiedzieli nam tym samym. Usiadłam obok Harrego.
- El, przykro mi z powodu Zayna - powiedział nie przerywając gry, ale dostatecznie cicho, żeby nikt oprócz mnie go nie usłyszał.
Nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć. Wziął mnie za rękę i uścisnął ją. Uśmiechnęłam się do niego i powiedział:
- Nie trzeba.
Przerwał nam krzyk Louisa:
- WYGRAŁEM!!!
Zaczęliśmy się śmiać. Rozejrzałam się po pokoju i dopiero zobaczyłam, że nie ma z nami Zayn'a. Nie przejęłam się tym. W sumie to dobrze, nie mogłabym znosić jego wzroku skierowanego na mnie. Harry popatrzył na mnie.
- Wszystko dobrze? - spytał.
- Tak, dzięki za troskę - powiedziałam.
Popatrzyłam na Dan i Michelle stojące przy stole.
- Idę do dziewczyn - powiedziałam i podeszłam do nich.
Michelle stała przestraszona patrząc na Louisa, który był zajęty grą.
- Powiedziałaś mu? - spytałam.
- Nie, chcę poczekać, aż skończy - powiedziała.
Wzięłam garść czipsów z paczki leżącej na stole i zajęłam się jedzeniem.
- Jak tam sprawa z Zaynem? - spytała Michelle.
- To jest chyba koniec - wyjaśniłam - Dalej coś do niego czuję, ale nie potrafię mu zaufać.
- Nie mów tak. Pogodzicie się - Danielle przytuliła mnie na pocieszenie.
Rozmowę przerwał nam Louis.

~ Michelle
- Louis, moglibyśmy porozmawiać? - spytałam.
- Jasne, o czym? - spytał obejmując mnie.
- W cztery oczy - dodałam.
Skinął głową i wziąwszy mnie za rękę, poprowadził mnie na górę, do swojej sypialni. Usiadłam obok niego na łóżku.
- O co chodzi? Stało się coś złego? - spytał.
- Louis, nie wiem jak Ci to powiedzieć - zaczęłam.
- Mam się bać? - spytał, a jego słodki śmiech rozniósł się po całym pokoju.
- Louis... - przęłknęłam ślinę - Ja jestem w ciąży.
Nastała cisza. Wydawało mi się, że czas się zatrzymał. Długo czekałam na jakąś reakcję z jego strony, aż w końcu ochrypłym głosem odezwał się:
- Nie martw się, poradzimy sobie - powiedział i wziął mnie za rękę.
Miałam wspaniałego chłopaka. Wiedziałam, że mogę na niego liczyć w każdej sprawie.
- Nie gniewasz się?
- Nie, dlaczego? - powiedział i pocałował mnie delikatnie - Teraz wypadałoby poznać twoich rodziców - zaśmiał się.
Po chwili zawtórowałam mu.
- Kocham cię - szepnął.
- Ja ciebie też.
Zeszliśmy na dół trzymając się za ręce.
- Powiesz chłopakom dzisiaj? - spytałam.
- Tak.

~ Ellen
Louis i Michelle weszli do salonu trzymając się za ręce. Mich uśmiechnęła się do nas.
- Chłopaki! - krzyknął Louis, żeby zwrócić na siebie ich uwagę.
Popatrzyli na Louiego.
- Muszę wam coś powiedzieć - zaczął Louis z kamienną twarzą.
- Co się stało? - spytał Niall.
- Będę tatem.
Chłopcy popatrzyli na niego zdziwieni.
- Że co? - spytał Liam.
- Będę miał dziecko, Michelle jest w ciąży - wyjaśnił Lou.
- Zdradziłeś mnie! - wrzasnął Harry z udawanym szlochem.
Loui podszedł do niego i przytulił go. Wszyscy wybuchli śmiechem.
- Gratulacje Louis - powiedział Niall i Liam.
Rozmowę przerwał nam trzask otwieranych drzwi. Do domu chłopców wszedł Zayn z dziewczyną. Była to ta sama dziewczyna, która widniała na okładce gazety, i ta, którą widziałam w parku. Miała długie blond włosy, nawiasem mówiąc strasznie zniszczone, niebieskie oczy, miała conajmniej tonę tapety na twarzy, ubrana była w miniówkę i krótką bluzkę. Fajny ma Malik gust. Weszli do pokoju, obejmując się. Zayn popatrzył na mnie z satysfakcją.
- Co ona tutaj robi? - spytał Harry.
- Poznajcie moją dziewczynę, Carmen - powiedział i pocałował ją.
Popatrzyłam na to z obrzydzeniem.
- Idziemy na górę - powiedział Zayn.
Poszli do jego sypialni. Nie mogłam na nią patrzeć.
- Wszystko w porządku? - spytał Harry.
- Tak - uśmiechnęłam się do niego.

___________________________________________________
dziękuję za 7 komentarzy
Miło wiedzieć, że to ktoś czyta :)
teraz następny rozdział przy 8 komentarzach ;p

+ jeśli chcecie być powiadamiani na tt o nowych rozdziałach,
to follow mnie < @1DTusia >.
będę zamieszczać tweety o nowych rozdziałach :)

środa, 23 maja 2012

Rozdział 18

"Zayn Malik zdradza swoją nową dziewczynę?!" - to właśnie pisało na okładce jednej z gazet. Obok napisu, było zdjęcie moje i Zayna, przekreślone na czerwono, a obok zdjęcie Zayna, który całuje się z jakąś dziewczyną. Do oczu napłynęły mi łzy. Otworzyłam artykuł i zaczęłam czytać:
"Niedawno pisaliśmy o nowej dziewczynie Zayna. Odwiedzała go wielokrotnie podczas jego pobytu w szpitalu. Kilka razy widziano ich razem. Ostatniego ranka, w sobotę, widziano Zayna całującego się w parku z wysoką blondynką. Para najwyraźniej chciała zwrócić na siebie uwagę...". Dalej nie czytałam. Nie potrafiłam. Zayn mnie zdradzał. Dziewczyny zauważyły moje łzy i podeszły do mnie.
- Eli? Co się stało? - spytała Danielle siadając obok mnie na kanapie i zerkając na okładkę gazety, którą trzymałam w ręku.
Dałam jej gazetę i podciągnęłam kolana pod brodę. Danielle przeczytała temat z okładki, gwałtownie wciągnęła powietrze i zabrała się do czytania artykułu. Rozmyślałam co dalej ze mną będzie. Myślałam, że Zayn mnie kocha. Dla niego odtrąciłam Harrego. Myślałam, że coś z tego będzie. Myliłam się. I to bardzo.
- Co za cham! - krzyknęła Danielle, po przeczytaniu artykułu.
- Nie płacz Elli, będzie dobrze - powiedziała Michelle i przytuliła mnie.
- Myślałam, że on taki nie jest - powiedziałam.
- Nie martw się - pocieszała mnie Danielle.
- Dzięki dziewczyny.
Uwolniłam się od uścisku Michelle i poszłam do pokoju. Chciałam mieć chociaż chwilę spokoju. Od płaczu bolała mnie głowa. Byłam wściekła, co gorsza nie na Zayna tylko na tą dziewczynę. Chyba naprawdę go kochałam. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Mogę? - spytała Michelle.
- Jasne - starałam się do niej uśmiechnąć - Siadaj. Miałaś mi powiedzieć o tym problemie. Dlaczego pokłóciłaś się z Louim?
- Nie pokłóciłam się z Louisem - powiedziała Mich i odwróciła wzrok.
- Co się stało? - zapytałam.
- Ja... Ja jestem - głos jej się załamał - Jestem w ciąży - dokończyła.
- Że co? To chyba jakiś żart.
- Niestety nie - teraz i w jej oczach pojawiły się łzy. Szybko otarła je rękawem i wstała podchodząc do okna.
- Louis?
- Co? Aaa... Tak, Louis - powiedziała starając się zamaskować łzy.
- Będzie dobrze Mich. Ale musisz mi jedno obiecać - powiedziałam.
- Słucham?
- Przestaniesz palić. Raz na zawsze.
- Spróbuję.
Podeszłam i przytuliłam ją. Zastanawiałam się, czy Danielle o tym wie, ale nie zdążyłam spytać, bo Michelle powiedziała:
- Chodź, zjedzmy coś.
Poszłyśmy do salonu. Całkowicie zapomniałam o Zaynie, aż do momentu, kiedy zobaczyłam gazety porozwalane na kanapie. Pozbierałam je i wrzuciłam do kosza. W tym samym czasie, Michelle podeszła do Danielle i szeptały coś między sobą.
- Wiesz już o Mich i Lou? - spytała Dan.
Przytaknęłam głową.
- Michelle, kiedy ty się dowiedziałaś o tej ciąży? - coś mi nie pasowało, o czymś nie wiedziałam.
- Tydzień temu... - odparła i odwróciła wzrok.
- Tydzień temu? I nic mi nie powiedziałaś?! - nie chciałam wnikać w szczegóły. Moja przyjaciółka nie powiedziała mi o tak ważnej rzeczy.
- Przepraszam El. Nie chciałam Ci mówić, miałaś dużo na głowie. Zayn, Harry, szkoła, Erick...
Odwróciłam wzrok. Moja przyjaciółka mnie okłamała. Wstałam z krzesła i bez słowa poszłam do pokoju. Musiałam wszystko przemyśleć. Zamknęłam drzwi na klucz i poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro, wyglądałam okropnie. Cała zapłakana. Coraz częściej mi się to zdarzało. Musiałam coś ze sobą zrobić, przestać się nad sobą użalać. Z Zaynem mi nie wyszło - trudno. Moje marzenia związane z One Direction poszły na dalszy plan. Poznałam ich. Moje marzenie się spełniło, ale nie do końca tak jak chciałam. Weszłam pod prysznic. Zimna woda dała mi orzeźwienie. Kiedy skończyłam, wyszłam i przebrałam się w szorty i koszulkę. Położyłam się na łóżku i natychmiast zasnęłam zmęczona całym tym dniem.

Następnego dnia, obudziłam się 7.30. Musiałam iść do szkoły. Ubrałam się w czarne dżinsy, ciemną bluzkę z krzyżem i ciemne tenisówki (to). Włosy zostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam lekki makijaż, wzięłam torebkę i spakowałam pamiętnik. Wyszłam z domu nie czekając na dziewczyny. Po drodze spotkałam Ericka. Odpuścił. Rozmawialiśmy o szkole. Nie prosił mnie już, żebym do niego wróciła. Rozmowę przerwał mi sms.
- Przepraszam - powiedziałam i wyjęłam telefon z torby.
Odczytałam sms-a. "Spotkamy się dzisiaj? Zayn x". Długo zastanawiałam się co mam mu odpisać. W końcu wystukałam "Jak chcesz". Nie miałam ochoty na spotkanie z nim, ale chciałam wysłuchać co ma mi do powiedzenia.
- Co jest? - spytał Erick.
- Nic takiego - odpowiedziałam.
Objął mnie ramieniem i szliśmy tak w kierunku szkoły.
- Będzie dobrze - powiedział i spojrzał mi w oczy.
- Mam nadzieję - odpowiedziałam uśmiechając się.
Popatrzył w moje oczy i nasze usta zetknęły się.
- Do zobaczenia - pożegnał się i poszedł do szkoły.
Stałam przed budynkiem, myśląc o tym, co się przed chwilą zdarzyło. To on mnie pocałował nie ja jego. Czy to koniec naszej 'przyjaźni'? Co powie Zayn jeśli się dowie? Fajnie. Kolejne problemy. Za plecami usłyszałam wołanie. To dziewczyny biegły w moją stronę.
- El? To był Erick? - spytała Michelle.
- Nic Ci do tego - powiedziałam i odwracając się poszłam do szkoły.
Nie poszły za mną. Tym lepiej. Poszłam od razu pod salę lekcyjną. Wchodząc do klasy dostałam kolejnego sms-a. Raczej dwa. Pierwszy od Ericka: "Tęsknie" (nie wiem co miał na myśli pisząc go), drugi od Zayna: "MSC o 14.00". Żadnemu nie odpisałam. Za Erickiem nie tęskniłam, a Zayn wie, że przyjdę. Chyba. Zajęłam miejsce w ławce i czekałam aż zacznie się lekcja.

Zajęłam miejsce przy stoliku najbardziej oddalonym od okien. Nie chciałam być znów opisana w gazecie jako nowa dziewczyna Zayna Malika, którą zdradza. Po chwili czekania do MilkShakeCity wszedł Zayn, rozglądając się za mną. Kiedy mnie ujrzał, pomachał do mnie i podszedł do stolika.
- Cześć kochanie - powiedział.
- Cześć Zayn - powiedziałam, naciskając na 'Zayn'.
Wyjęłam gazetę z torebki i rzuciłam Zaynowi.
- Co to jest? - spytał.
- To samo chciałam wiedzieć - powiedziałam chłodno.

___________________________________________________
jest 18.
zgodnie z obietnicą, miały być conajmniej 4 komentarze i nast. rozdział.
więc jest : D
teraz 5 komentarzy - będzie rozdział 19 ; ]

wtorek, 22 maja 2012

Rozdział 17

Spojrzałam na nie. Stały w drzwiach wejściowych w kuchni. Rzuciłam przepraszające spojrzenie w kierunku Zayna i wstałam.
- Pa - pożegnałam się szybko i pocałowałam Zayna w policzek.
Razem z dziewczynami wyszłyśmy na dwór. Poczułam chłód. Pogoda w Londynie jest okropna, muszę to przyznać.
- Czym wrócimy? - spytałam.
- Taksówka po nas przyjedzie - powiedziała Dani.
- Nie lepiej byłoby poprosić chłopaków, żeby nas odwieźli? - spytałam.
- Po co? Same sobie poradzimy - odpowiedziała mi Michelle, nawet nie patrząc w moim kierunku.
- Coś się stało?
- Mich pokłóciła się z Louisem - wyjaśniła Danielle.
- Przykro mi - powiedziałam.
- Jest dobrze - powiedziała Michelle.
Miałam już pytać, dlaczego się pokłócili, ale nadjechała taksówka. Ja i Danielle, siadłyśmy do tyłu. Podałyśmy adres i już po chwili jechałyśmy w stronę mieszkania. Jazda bardzo mi się dłużyła. Myślałam o wczorajszej imprezie. Jeszcze trochę bolała mnie głowa, ale to normalne. Dużo wczoraj wypiłam. Z zamyśleń wyrwał mnie głos Dan:
- Wysiadamy.
Spojrzałam w okno. Rzeczywiście już dojechałyśmy. Wymamrotałam podziękowania i wyszłam z samochodu. Ruszyłam na górę jako pierwsza. Wyjęłam z torebki klucz i otworzyłam drzwi. Weszłam do środka i od razu poszłam do pokoju. Przebrałam się w krótkie spodenki i bluzkę na ramiączkach. Włosy związałam w koczka i położyłam się na łożku. Zamknęłam oczy i myślałam o Zaynie. Chyba moje problemy same znikły. Jest dobrze. Zayn mnie kocha, ja jego też. Chwyciłam telefon i napisałam "Tęsknię". Zaraz przyszła odpowiedź: "Ja też. Kocham cię". Uśmiechnęłam się do telefonu.
Obudził mnie telefon. Przetarłam oczy. "Musiałam zasnąć" - pomyślałam i zerknęłam na wyświetlacz. "Mama dzwoni" - odczytałam.
- Halo?
- Cześć kochanie - usłyszałam bardzo dobrze mi znany głos mamy w słuchawce.
- Cześć mamo.
- Co tam u was słychać? Może razem z przyjaciółkami przyjdziecie na obiad do nas? - spytała mama.
- Dobrze, a co do obiadu, to spytam dziewczyn, czy zechciałyby ze mną przyjść.
- To świetnie. Oddzwoń jak będziesz wiedzieć, przyjdźcie na 14.00. Do zobaczenia - nie zdążyłam odpowiedzieć i mama się rozłączyła.
Czułam, że coś jest nie tak. Popatrzyłam na zegarek, 13.23. Miałam pół godziny na zebranie się. Poszłam do salonu, spytać dziewczyn o obiad.
- Gdzie Michelle? - spytałam, kiedy w salonie zastałam jedynie Dani.
- W pokoju - rzuciła.
- Miałabyś może ochotę na domowy obiad u moich rodziców? Mama nas zaprosiła na 14.00.
- Nie obraź się, ale nie mam ochoty - uśmiechnęła się Dan - Przeproś mamę.
- Dobrze, rozumiem - odwzajemniłam uśmiech i poszłam pod drzwi pokoju Michelle.
Zapukałam.
- Michelle, jesteś tam?
Nikt się nie odezwał, więc nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Zamurowało mnie.
- Michelle, od kiedy ty palisz?! - krzyknęłam i podeszłam do niej.
- Odczep się! Nie twoja sprawa - warknęła.
- Oczywiście, że moja i nie odczepię się, dopóki nie wyjaśnisz mi o co chodzi - powiedziałam, wdychając < niestety > dym z papierosów.
- To będziesz to siedzieć bardzo długo - powiedziała Michelle i otworzyła kolejną paczkę.
- Michelle, chcesz sobie zniszczyć zdrowie?! - krzyknęłam i wyrwałam jej paczkę z ręki.
- Nie mam nic do stracenia - powiedziała i ze zbuntowanej nastolatki zamieniła się w zdołowaną. Zaczęła szlochać.
- Co się dzieje? Mi możesz powiedzieć - nalegałam.
Milczała.
- Mich, proszę. Razem będzie łatwiej - przytuliłam ją - A palenie to nie jest żadno rozwiązanie.
Po chwili zastanowienia dodałam:
- Ubieraj się. Masz byś gotowa za 5 minut.
- Co?
- Nie "co", tylko masz się przebierać - wstałam i poszłam do pokoju.
Nie wiedziałam w co się ubrać, ale w końcu wybrałam jasne dżinsy, kremową bluzkę na ramiączkach i chustkę (tutaj). Założyłam beżowe conversy i jasną kurtkę. Do kieszeni spodni, włożyłam telefon i byłam gotowa.
Wyszłyśmy z domu o 13.50. Nie mówiłam Michelle, gdzie idziemy. Postanowiłam, że znów przejedziemy się taksówką. Wsiadłam do tyłu, ciągnąc za sobą Michelle. Podałam kierowcy adres rodziców i ruszyliśmy.
- Gdzie ty mnie zabierasz? - spytała Michelle, a po chwili dodała - Przecież to adres twoich rodziców... Chyba nie zamierzasz na mnie nakablować?
- Nie no co ty - roześmiałam się - Mama zaprosiła nas na obiad, ale Danielle nie mogła to wyciągnęłam ciebie. I pamiętaj, że po powrocie opowiesz mi wszystko.
- Hej! Ja nic takiego nie mówiłam - Mich chyba zapomniała o swoim problemie, bo nie była już taka smutna.
Kiedy dojechałyśmy na miejsce, zapłaciłam naszemu kierowcy i wysiadłyśmy. Podeszłyśmy do drzwi i zapukałam. Dziwnie bym się czuła, wchodząc bez pukania, mimo, że to był mój dom. Może nie do końca, ale mój. Drzwi otworzyła Kate i od razu rzuciła mi się w ramiona.
- Tęskniłam - powiedziała. Może to dziwne, ale rzadko się kłóciłyśmy. Byłyśmy zgodne.
- Ja też.
- Cześć Michelle - powiedziała Kate do Mich, i także ją przytuliła.
- Cześć Katie - powiedziała.
Weszłyśmy do jadalni, gdzie czekał na nas zastawiony stół. Moja mama dobrze gotowała i była dobrą gospodynią. Często piekła różne ciasta, zawsze zapraszałam koleżanki na podwieczorki.
- Dzień dobry - powiedziała Michelle do mojej mamy.
- Cześć dziewczynki - powiedziała mama.
- Cześć mamo - przywitałam się.
Po chwili do kuchni wszedł tata. Przywitałyśmy się z nim, i mama powiedziała:
- Siadajcie do stołu.
Zajęłyśmy miejsca obok siebie. Mama podała pieczone mięso, ziemniak i warzywa, czyli tradycyjny obiad.
- Smacznego - powiedziała mama.
Podziękowałyśmy i zabrałyśmy się do jedzenia. Szczerze mówiąc, brakowało mi domowych obiadów. Rodzice wypytywali głównie o szkołę i mieszkanie. Odpowiadałyśmy zgodnie z prawdą. Po zjedzonym posiłku, mama zrobiła nam herbatę i podała ciasto. Uwielbiałam wypieki mamy, toteż zjadłam wszystko, popijając herbatą. Kiedy dokończyłyśmy ciastko, mama spytała:
- Dziewczynki, dlaczego się nie chwalicie?
- O co chodzi? - spytałam.
Spojrzałam w oczy Mich. Malowała się w nich obojętność.
- Poznałyście chłopców z waszego ulubionego zespołu, prawda? - spytała mama z miłym uśmiechem.
Po tym pytaniu przewinęło mi się przez głowę tysiąc myśli. Co będzie jak mama się dowie, że byłam na imprezie? Czy może zabronić mi spotykania się z nimi? Jak się o tym dowiedziała? I mnóstwo innych.
- Nie ma się czym chwalić - odpowiedziałam. Wiem, że jest to głupia odpowiedź, bo jakbym chciała, powiedziałabym o tym całemu światu. Ale nie mogłam. Jeszcze nie teraz.
- Jak to nie ma? - spytał tata.
- Skąd o tym wiesz? - spytałam nie zwracając uwagi na tatę.
- Kochanie, wszyscy o tym wiedzą - powiedziała.
- Przepraszam, mamo. Musimy już iść - chciałam jak najszybciej skończyć ten temat - Porozmawiamy kiedy indziej.
Wstałam i szturchnęłam Michelle, szepcząc:
- Przepraszam za rodziców.
- Zostańcie jeszcze - powiedziała mama.
- Musimy iść, obiecałyśmy Danielle, że szybko wrócimy - ucałowałam mamę w policzek na pożegnanie i ruszyłam za Michelle, która już otwierała drzwi.
- Pa mamo, pa tato - pożegnałam się - Cześć Katie!
- Do widzenia! - powiedziała do moich rodziców Mich.
- Przepraszam cię za rodziców - wykrzywiłam się. Właśnie wychodziłyśmy z domu.
- Nie ma sprawy, wiem jacy są rodzice.
- Dzięki - uśmiechnęłam się do niej - Mogłybyśmy wstąpić do kiosku?
- Jasne.
Ruszyłyśmy w stronę kiosku. Kiedy byłam młodsza, uwielbiałam przesiadywać w nim z przyjaciółkami, kiedy była ładna pogoda i jeść lody. Dzisiaj chciałam kupić gazetę. Wybrałam parę najnowszych i zapłaciłam za nie.
Do mieszkania wróciłyśmy autobusem. Weszłam do domu i od razu siadłam na kanapę z gazetami. Jeden z tematów z okładki szczególnie przykuł moją uwagę. Byłam zawiedziona, w tej samej chwili odechciało mi się czegokolwiek. Byłam zerem.

___________________________________________________
możecie zgadywać co pisało w gazecie : D

chciałam zaprosić do 'polubienia' mojej strony na facebooku
Louis Tomlinson zawsze spoko

rozdział wyszedł, jaki wyszedł. następny rozdział przy conajmniej 4 komentarzach :)

piątek, 18 maja 2012

Rozdział 16

Na miejsce dojechałyśmy taksówką. Chłopcy mieszkali razem w naprawdę dużym domu. Zadzwoniłyśmy przez domofon i ochroniarz chłopców nas wpuścił. Weszłyśmy do domu. Od razu po wejściu zobaczyłyśmy długi korytarz, prowadzący do wielkiego salonu.
- Cześć - przywitał nas z uśmiechem Niall, idąc w naszą stronę.
- Cześć Niall - przywitałyśmy się z nim odwzajemniając uśmiech.
Po chwili ruszyłyśmy za nim do salonu. Na kanapie siedział już Liam i Harry.
- Cześć dziewczyny! - krzyknął Liam i pocałował Danielle.
Harry nie oderwał wzroku od gry. Wkurzył mnie, bo co ja mu zrobiłam? No może nie ja, ale co zrobiły mu dziewczyny, że je tak trakuje? Usiadłam obok niego. Nie zareagował.
- Cześć Harry - powiedziałam najmilej jak mogłam.
- Cześć - mruknął pod nosem i zajął się grą.
- Louis i Zayn zaraz powinni być - usłyszałam głos Nialla.
- Zaraz, to będziemy tylko my? - spytałam.
- Ja, chłopaki i wy - wyszczerzył się blondyn.
Po chwili usłyszeliśmy trzask zamykanych drzwi. Do pokoju wszedł Louis, a zaraz potem Zayn.
- Vas hapenin? - spytał.
- Witaj w domu! - krzyknął Niall.
Podeszłam do Zayna i zarzuciłam mu ręce na szyję. Pocałował mnie w czoło i przytulił.
- Cieszę się, że cię widzę - szepnął mi na ucho.
Rozluźnił uścik i powiedział:
- Dzięki, że przyszłyście - to było do nas - A wam dziękuję, że wpadliście na taki pomysł - to z kolei skierowane było do chłopaków.
- Nie ma za co - powiedział Louis i poszedł do kuchni po piwo.
Liam włączył muzykę i zaczęliśmy tańczyć. Liam z Danielle a ja z Zaynem. Michelle siedziała obok Louisa i przysłuchiwała się jego rozmowie z Harrym. Niall siedział i z pełną buzią czipsów, próbował śpiewać One thing. Nie wychodziło mu to zbyt dobrze, i ciągle się śmialiśmy. Tylko Harry odizolował się od nas. Przeprosiłam na chwilę Zayna i podeszłam do Harrego. Stał przy oknie.
- Harry? Gniewasz się? - spytałam.
- A co mam robić? Cieszyć się? - warknął.
- Ja nie chciałam źle - powiedziałam.
- Wiem, ale co mam zrobić jak cię kocham? - spytał.
- Harry...
- Nic nie mów. Po prostu daj mi spokój - powiedział i odszedł zostawiając mnie samą.
Czułam się winna. Poszłam usiąść na kanapie. Wzięłam do ręki puszkę piwa i wypiłam nie zostawiając ani trochę. Po chwili tańczyłam z Niallem, Louisem, Liamem. Potem znów z Zaynem. Trochę rozmawialiśmy. Widziałam, że Louisowi i Michelle coraz lepiej się układa. Dużo rozmawiali, przytulali się, tańczyli ze sobą... Puściłam do niej oczko. Była pijana, tak samo jak Louis i Niall. Zaczęła boleć mnie głowa i było mi nie dobrze.
- Dobrze się czujesz? - spytał zatroskany Zayn.
- Niezbyt - odpowiedziałam.
Siedliśmy obok siebie na kanapie i oparłam głowę o jego ramię.
- Nie jesteś śpiąca? - spytał.
- Trochę - przytaknęłam.
- Chodź - powiedział i wziął mnie za rękę.
Wstaliśmy i wyszliśmy z salonu. Prowadził mnie na górę po schodach, potem na koniec korytarza, gdzie były drzwi z napisem Zayn. Weszliśmy do środka. Położyłam się na łóżko, Zayn obok mnie. I wtedy to zrobiliśmy...

Obudziłam się z bólem głowy o 9.49. Wstałam i skierowałam się do łazienki Zayna, najciszej jak mogłam, żeby go nie obudzić. Przemyłam twarz i związałam włosy w luźny kucyk. Nałożyłam sukienkę, w której byłam na imprezie i wyszłam z pokoju. Chciałam zobaczyć, czy dziewczyny już wstały. W salonie nie było nikogo, więc postanowiłam, że wrócę do pokoju. Nacisnęłam cicho klamkę i weszłam do środka. Zayn już nie spał. Leżał na łóżku i przyglądał mi się. Położyłam się obok niego.
- Jak się spało? - spytał.
- Dobrze - odpowiedziałam i wtuliłam się do niego.
- Jak się czujesz? Głowa nie boli? - zaśmiał się.
- Trochę - odparłam.
- Jesteś może głodna? - zadał mi kolejne pytanie Zayn.
- Tak - odpowiedziałam.
Uśmiechnął się do mnie i wstał.
- Idę coś przygotować - i wyszedł z pokoju.
Nie chciałam siedzieć sama, więc poszłam za nim. Robił kanapki w kuchni. Wzięłam garść czipsów z miski. Chwilę po tym do kuchni wszedł Niall. Nie wyglądał za dobrze.
- Jak tam Niall? - spytałam z uśmiechem.
- Źle - powiedział - Głowa mnie boli.
Zaśmiałam się.
- Nie tylko ciebie. Ale warto było - powiedziałam.
Uśmiechnął się lekko.
- Śniadanie gotowe - powiedział Zayn, siadając naprzeciw mnie. Wzięłam jedną kanapkę i zaczęłam jeść.
- Eeeej, a dla mnie? - spytał Niall.
- Sam sobie zrobisz - powiedział Zayn i zaczął się śmiać.
Niall wstał i podszedł do lodówki, robiąc sobie kanapki.
- No widzisz? Sam umiesz - powiedział Zayn.
Niall pokazał mu język i zajął się robieniem kanapek. Po chwili na dół zeszły dziewczyny.
- El, jedziemy - powiedziały.

____________________________________________________
bez komentarza ...
sorry, że jest beznadziejnie i rzadko piszę ; c
komentujcie

sobota, 12 maja 2012

Rozdział 15

~ Zayn
Wracałem z Bradford. Musiałem odwiedzić rodzinę. Jechałem słuchając solówki Harrego w What makes you beautiful, która leciała właśnie w radiu - przypomniałem sobie mój wypadek - Potem była już tylko ciemność. Następnego dnia, w szpitalu obudziłem się i zobaczyłem Ellen. Ucieszyłem się na jej widok. Powiedziałem jej, że ją kocham. Ona mnie też. - uśmiechnąłem się sam do siebie - Potem przypomniałem sobie wzrok Harrego. Był zawiedziony, a zarazem zły. Ale na co? Nie wiem. Dzisiaj znów Ellen mnie odwiedziła. Umówiliśmy się. Chyba zaczyna się nam układać. Na korytarzu siedzi Harry i Niall. Louis i Liam obiecali, że jeszcze przyjadą przed moim wyjściem. Już jutro wychodzę. Głowa mnie boli i co jakiś czas wymiotuję, ale powiedzieli, że mi przejdzie. Dzisiaj znów Harry jest jakiś dziwny. Patrzy w podłogę i chyba ma łzy w oczach.

~ Ellen
Winda zjechała w dół i wysiadłam. Cała zalana łzami wyszłam ze szpitala. Jak Harry mógł mi to zrobić... Byłam zła na niego i na siebie. Szłam powoli w stronę przystanku. Spojrzałam na godziny autobusów. Najbliższy autobus miałam za 14 minut. Postanowiłam poczekać. Ręce bolały mnie od dźwigania siatek, a nogi od chodzenia przez cały dzień po szkole, sklepach i szpitalu.
- Cześć El - usłyszałam głos Ericka.
Spojrzałam na niego nie odpowiadając mu i szybko otarłam łzy. Nie chciałam, żeby wiedział.
- Stało się coś? - widocznie to zauważył.
- Nie, zresztą to nie twoja sprawa - powiedziałam sucho.
- Powiedz mi, wiem, że chcesz się komuś wygadać - zachęcał mnie.
- Napewno nie tobie, a teraz daj mi spokój! - wrzasnęłam na całe gardło. Kilka osób obróciło się w naszą stronę.
- Ellen, ja...
- Kochasz mnie, ale to przeszłość! JA cię NIE kocham - odpowiedziałam akcentując "ja" i "nie".
Nie musiałam więcej znosić jego towarzystwa, ponieważ nadjechał autobus. Wsiadłam do niego pospiesznie i zajęłam miejsce.

Otworzyłam drzwi do mieszkania i weszłam. Było puste. Dziewczyny jeszcze pewnie nie wróciły. Przebrałam się w luźną koszulkę i spodnie od dresu i zabierając ze sobą laptopa, poszłam do salonu. Włączyłam telewizor i otworzyłam laptopa. Leciały reklamy, więc weszłam na Twittera. Popatrzyłam na wiadomości do mnie i mnie zatkało. Były to setki wiadomości, typu: "Zayn is mine!!! Stay away from him" (Zayn jest mój. Nie zbliżaj się do niego). Były też groźby śmierci. Szybko przeanalizowałam ostatnie dni. Ktoś widział mnie pewnie z Zaynem, więc zrobił zdjęcie i wszyscy się dowiedzieli. To znaczy, że chłopaki też się dowiedzą. Nie nawidziłam tego, kto to zrobił. Z każdą minutą wiadomości było coraz więcej. Powoli zastanawiałam się, czy to była aby napewno dobra decyzja, żeby być z Zaynem. Usłyszałam śmiechy i trzask zamykanych drzwi. To dziewczyny wróciły z zakupów.
- Jesteś już! - krzyknęła na mój widok Mich - I co z Zaynem?
- Wszystko w porządku.
- Co się stało? - spytała siadając obok mnie Dan.
Podsunęłam jej laptopa z wiadomościami. Michelle podeszła i także zaczęła je czytać.
- Co... Kto to zrobił? - pytała nie dowierzając.
- Nie wiem...
- Nie martw się El, też tak miałam, kiedy zaczęłam spotykać się z Liamem - powiedziała Dan.
- I co zrobiłaś?
- Ja nic. Liam napisał, że mnie kocha i żeby dały mi spokój. Do dzisiaj przychodzi mi parę takich wiadomości, ale więszość jest tych dobrych - pocieszała mnie - Zobaczysz, wszystko się ułoży.
- Mam nadzieję.
Michelle była z Louisem, a nikt do niej nie pisał takich wiadomości.
- Mich, do ciebie nie przychodzą takie wiadomości? - spytała jej Dan, jakby czytała mi w myślach.
- Nie - odpowiedziała krótko.

Mam jeszcze 3 godziny na przygotowania - pomyślałam wyjmując z szafy nową sukienkę. To dzisiaj jest impreza. Dzisiaj Zayn wyjdzie ze szpitala. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Umyłam zęby, wysuszyłam włosy, rozpuszczając je i nałożyłam sukienkę. Musiałam przyznać, że idealnie na mnie leżała. Zrobiłam lekki makijaż i nałożyłam buty. Wzięłam torebkę, do której włożyłam telefon i błyszczyk. Nałożyłam sweterek i byłam gotowa. Wyszłam do salonu, gdzie czekała na mnie i Danielle, Michelle. Była ubrana w różową sukienkę, z czarnym paskiem zawiązanym na prawą stronę (ta) i czarne buty balerinki.
- Wow - powiedziałam.
- Potraktuję to jako komplement, dzięki - zaśmiała się.
- Dan, jesteś gotowa? - krzyknęłam śmiejąc się z Mich.
- Tak, już idę!
Po tych słowach, Michelle weszła do salonu. Była ubrana w niebieską sukienkę w kwiatki i niebieskie buty (tu). Założyła kurtkę i byłyśmy gotowe do wyjścia.

___________________________________________________
no to jest 15. możecie bić ; D jest krótki i beznadziejny + długo nie dodawałam.
no ale...
i te sukienki szukane na szybko. nie musicie oglądać ; P
komentujcie. ♥

niedziela, 6 maja 2012

Rozdział 14

Byłyśmy w drodze do centrum handlowego. Idąc rozmawiałyśmy o zbliżającej się imprezie organizowanej przez chłopaków, żeby uczcić wyjście Zayna ze szpitala. Kiedy podeszłyśmy pod drzwi centrum, rozsunęły się przed nami i uderzył nas zapach z licznych restauracji i barów. Ruszyłyśmy przed siebie. Wspomnienia zaczęły napływać do mojej głowy. Przypomniała mi się scena z fontanną. Na samą myśl o tym zaczerwieniłam się.
- To gdzie idziemy najpierw? - wyrwało mnie z zamyśleń pytanie Danielle.
- Wejdźmy do Tally Weijl - zaproponowała Mich.
Chętnie zgodziłyśmy się na tą propozycję. Weszłyśmy do sklepu i skierowałyśmy się ku sukienkom. Było tam mnóstwo sukienek w różnych kolorach, nie zabrakło też spódnic i bluzek. Postanowiłam kupić sobie coś na imprezę. Wybrałam parę sukienek, po czym poszłam w kierunku przymierzalni. W każdej sukience musiałam pokazać się dziewczynom. Pomogły wybrać mi czarno-białą sukienkęw paski z falbankami i czarną górą (ta). Uznały, że jest mi w niej do twarzy.
- Świetnie wyglądasz! - wykrzyknęła Danielle z zachwytem.
Weszłam spowrotem do przebieralni, żeby się przebrać. Spojrzałam w lustro. Musiałam przyznać, ładnie wyglądałam w tej sukience. Moje ciemne włosy delikatnie opadały na ramiona, makijaż idealnie dopasował się do kolorów sukienki. Przebrałam się spowrotem i wzięłam sukienkę. Zamierzałam ją kupić. Wyszłam z przymierzalni. Dziewczyny stały i rozmawiały o czymś. Na mój widok Michelle westchnęła.
- Ile można siedzieć w przebieralni? - spytała z udawanym bólem.
- Zamierzam ją kupić - nie zawracając sobie głowy Mich, zwróciłam się do Danielle.
- To dobrze, jest świetna - odparła Dan.
Podeszłam do kasy i zapłaciłam za sukienkę. Sprzedawczyni zapakowała sukienkę w siatkę i życzyła mi miłego dnia. Uśmiechnęłam się do niej i podziękowałam. Wyszłyśmy ze sklepu.
- To gdzie teraz?
Do sukienki brakowało mi tylko czarnych butów.
- Chodźmy do sklepu z butami - zaproponowałam.
Wolnym krokiem ruszyłyśmy do kolejnego sklepu. Znalazłam w nim naprawdę fajne buty, które pasują do sukienki. Od razu je kupiłam, wyszukując przedtem mojego rozmiaru.
- Dziewczyny, jestem głodna - jęczała Michelle.
- Ja też. Odpocznijmy gdzieś i zjedzmy coś, bo nie mam już siły - powiedziałam.
Poszłyśmy do McDonalda i zajęłyśmy stolik. Poszłam zamówić jedzenie dla każdej z nas, a po chwili siedziałyśmy już i jadłyśmy, rozmawiając o Ericku, nadchodzącej imprezie i szkole. Kiedy zjadłyśmy, pochodziłyśmy po paru sklepach, a kiedy nogi odmówił nam posłuszeństwa, usiadłyśmy na fontannie.
- Ja już może pójdę, chciałam jeszcze odwiedzić Zayna - pożegnałam się z dziewczynami i samotnie ruszyłam ku wyjściu.
Drzwi znów otworzyły się przede mną i wyszłam na świeże powietrze. Poszłam na przystanek. 

Weszłam do szpitala i od razu pojechałam windą na piętro, na którym przebywał Zayn. Pod jego salą siedział Harry z Niallem.
- Cześć Harry. Cześć Niall - przywitałam się z nimi - Jak się czuje Zayn?
- Już coraz lepiej - odpowiedział mi Harry.
- Aha. A gdzie Louis i Liam?
- Pojechali załatwić jakieś sprawy na mieście.
Harry popatrzył na Nialla, a ten jakby rozumieli się bez słów, powiedział:
- Ja idę do sklepu, chcecie coś? - spytał z niewinnym uśmiechem.
- Ja nie, dzięki - powiedział Harry.
Spojrzał na mnie pytająco.
- Nie, dzięki. Właśnie wróciłam z zakupów - powiedziałam pokazując mu torby wypchane kosmetykami, ubraniami i butami.
Blondyn pokiwał głową i poszedł w kierunku windy. Usiadłam obok Harrego. Zapadła niezręczna cisza, którą przerwał Harry:
- Ellen... - zaczął i nie dokończył, jakby nie wiedział co powiedzieć - Może to nie jest odpowiedni moment, ale... Ja wiem, że ty kochasz Zayna. Chcę żebyś wiedziała, że zawsze będę cię kochał - powiedział po czym mnie pocałował.
- Harry... - moje oczy zaszły łzami - Proszę, przestań. Ja nie wiem co mam robić.
- El, przepraszam. Chciałem, żebyś wiedziała, że zawsze możesz na mnie liczyć.
- Już mi to kiedyś mówiłeś, pamiętasz? - uśmiechnęłam się do niego blado.
- Tak... Zależy mi na tobie - powiedział.
- Wiem to, Harry. Będę o tym pamiętać - odpowiedziałam i wstałam.
Nacisnęłam klamkę i weszłam do sali Zayna. Spał. Usiadłam przy jego łóżku i wzięłam go za rękę. Otworzył oczy i popatrzył na mnie. Na jego twarzy zagościł uśmiech.
- Witaj Ellen - powiedział szeptem.
- Cześć Zayn - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
Coś się w nim zmieniło. Jego twarz była chudsza i bledsza niż zwykle, mimo to i tak był przystojny.
- Tęskniłem.
- Nie przesadzaj, to tylko jeden dzień - roześmiałam się.
Opowiedziałam mu o dzisiejszym dniu, nie wspominając o imprezie. Ma to być 'impreza niespodzianka'. Popatrzyłam na zegarek, było po 19.
- Muszę się zbierać - powiedziałam i na pożegnanie pocałowałam go w policzek.
- Do zobaczenia - powiedział szczęśliwy.
Pomachałam mu i wyszłam z sali. Wychodząc napotkałam wzrok Harrego. Nie wyglądał na szczęśliwego.
- Pa Harry - pomachałam mu.
Nie odpowiedział, patrzył w okno nie zwracając na mnie uwagi. To bolało. Kiedy wsiadałam do windy, spotkałam wracającego ze sklepu Nialla.
- El, idziesz już? - spytał.
- Tak, pa Niall - pomachałam mu i odwróciłam się, żeby nie zobaczył pojedynczych łez spadających mi po twarzy.
- No, cześć El.

____________________________________________________
jest 14 :3
spieszyłam się z napisaniem, bo prawdopodobnie następny napiszę w środę lub
czwartek, bo zaczyna się szkoła.

zastanawiam się nad pisaniem z perspektywy innych bohaterów, ale nie jestem
przekonana co do tego pomysłu, więc piszcie opinie w komentarzach. ♥

sobota, 5 maja 2012

Rozdział 13

Po lekcjach, razem z Danielle i Michelle, poszłyśmy do szpitala odwiedzić Zayna. Pod jego salą siedzieli już chłopcy. Liam ukrył twarz w dłoniach, Niall jadł kanapkę, Louis patrzył w okno a Harry patrzył na Zayna. Kiedy zobaczyli, że przyszłyśmy przywitali się z nami.
- Można do niego wejść? - spytałam Harrego.
- Tak, Zayn miał lekkie wstrząśnienie mózgu - odpowiedział mi Louis.
- Pójść z tobą? - spytał Harry, kiedy zobaczył łzy malujące się w moich oczach.
- Nie, nie trzeba - odparłam uśmiechając się.
Weszłam do sali i usiadłam przy łóżku Zayna. Oczy miał zamknięte. Łzy ciekły mi po twarzy, nie mogłam na niego patrzeć. Chciałam widzieć go zdrowego. Po pięciu minutach siedzenia przy nim, zaczął otwierać oczy.
- Ellen?
- Zayn? Obudziłeś się? - spytałam z radością w głosie.
- Co ty tu robisz? - spytał.
- Ej, to nie było zbyt miłe - roześmiałam się.
- Przepraszam - uśmiechnął się - Myślałem, że nie przyjdziesz.
- Jak mogłabym tego nie zrobić - uśmiechnęłam się patrząc w jego brązowe oczy.
- Ellen, kocham cię - szepnął i ścisnął moją rękę.
- Zayn... - zawahałam się - ... ja... ja ciebie też.
Uśmiechnął się i puścił moją rękę.
- Jak tylko wyjdę ze szpitala, to cię gdzieś zabiorę - powiedział Malik.
Odwzajemniłam uśmiech. Rozmowę przerwał nam Liam, który właśnie wchodził do sali.
- To ja idę - powiedziałam i wyszłam z sali machając Zaynowi.
Wychodząc napotkałam wzrok Harrego. Był urażony, albo mi się wydawało.
- I jak się czuje Zayn? - spytała Danielle.
- Hmm... Okej - odpowiedziałam.

Posiedziałyśmy jeszcze chwilę i wróciłyśmy do domu. Zayn będzie mógł wyjść za dwa dni.
- O czym rozmawiałaś z Zaynem? - spytała Danielle, gdy byłyśmy w drodze do domu.
- Wyznał mi miłość - uśmiechnęłam się do siebie pod nosem.
- Aha. Czyli nic nowego - dodała Mich, po czym roześmiałyśmy się.
- Obiecał, że po wyjśiu ze szpitala gdzieś mnie zabierze - dokończyłam.
- Uuuu... Randka z Malikiem - powiedziała Michelle.
Resztę drogi przeszłyśmy w milczeniu. Zastanawiałam się nad wyznaniem Zayna. Czy napewno dobrze zrobiłam? Doszłyśmy do domu i weszłyśmy do środka. Jak co dzień, któraś z nas, musiała zrobić obiad. Dzisiaj padło na mnie. Postanowiłam, że zrobię zapiekankę. Średnio mi wyszła, robiłam ją pierwszy raz. Jadłam w pośpiechu, chciałam pouczyć się na jutro i wejść na Twittera. Byłam ciekawa, czy już piszą o wypadku Zayna. Po zjedzeniu, pozmywałam talerze i poszłam do pokoju. Po skończonej nauce, weszłam na Twittera. Wszyscy pisali o wypadku. Tego się spodziewałam. Wzięłam zimny prysznic, przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka. Moja komórka zawibrowała. Dostałam sms-a od Ericka. Skąd on ma mój numer?! "Spotkamy się jutro?" - to była treść sms-a. Nie chciałam być niemiła, ale nie chciałam też się z nim spotykać. "Jutro? Nie mam czasu, sorry" - odpisałam mu. Nie kłamałam. Przy wysyłaniu sms-a postanowiłam, że wyjdę na zakupy z dziewczynami. "Ok. To kiedy indziej się spotkamy.", odpowiedź przyszła szybko. Wiedząc, że to koniec rozmowy, odłożyłam telefon i zamknęłam oczy.

Przez całą noc, śniły mi się koszmary. Śniło mi się, że tracę Zayna. Obudziłam się zlana potem. Przygotowałam się i wyszłam z domu sama. Wolałam przemyśleć moje sprawy. Ja chyba rzeczywiście kochałam Zayna. W drodze do szkoły spotkałam Ericka.
- Cześć Ellen - przywitał się ze mną i szedł razem ze mną w kierunku wejścia.
- Cześć Erick.
- Porozmawiamy? - spytał.
- Erick, nie wrócę do ciebie. Zapomnij o mnie. To było kiedyś.
- Ale Ellen, ja tego nie mogę tak zostawić! - krzyknął za mną.
- Daj spokój - zakończyłam tą bezsensowną rozmowę i weszłam do szkoły.
Nie czekałam długo na dziewczyny. Pojawiły się tuż po mnie.
- Widziałyśmy Ericka - powiedziała na mój widok Michelle.
- Uhm... Super - odparłam bez entuzjazmu.
- Rozmawiałaś z nim? - spytała Danielle.
- Tak. Nie pytaj o czym, bo o tym samym, o czym rozmawiałam z nim wcześniej. Chce do mnie wrócić. Tyle, że ja nie chcę i nie wiem co mam z nim zrobić.
- Ignoruj, najprostsze rozwiązanie - doradziła mi Mich.
- Aha. Fajnie, że się da - roześmiałam się.

Zadzwonił dzwonek na godzinną przerwę obiadową. Wyszłam razem z Michelle z sali. Szłyśmy na stołówkę. Nałożyłyśmy sobie jedzenie i usiadłyśmy przy stoliku czekając na Danielle. Zajęte rozmową, nie zauważyłyśmy, jak podbiega do naszego stolika.
- Dziewczyny! - krzyknęła, żeby zwrócić na siebie uwagę.
- O co chodzi? - spytałam.
- Patrzcie co znalazłam - odpowiedziała ledwo dysząc i położyła jakąś ulotkę na stoliku.
- Jakaś ulotka - podsumowałam.
- Nie jakaś tam ulotka, to konkurs talentów! - wykrzyknęła - Pomyślałam, że mogłybyśmy wziąć w nim udział.
Zaczęłam się śmiać. Dołączyła do mnie Michelle.
- Przepraszam cię bardzo, ale ja chyba nie nadaję się do konkursu talentów - powiedziałam.
- Masz bardzo ładny głos, umiesz grać na gitarze - powiedziała Danielle.
- W tym wypadku Dan ma rację - przyznała Michelle.
- Michelle ładnie śpiewa, ja się nie nadaję - odcięłam się.
- Wystąpimy we trzy. Zaśpiewamy piosenkę chłopców. No dziewczyny, nie dajcie się
prosić - prosiła, a raczej błagała nas Danielle.
- Pomyślę - nie byłam przekonana co do tego pomysłu, ale nie chciałam sprawiać przykrości Danielle.
- Dzięki - uśmiechnęła się do mnie - A ty Michelle?
- Hmm... No, może - odpowiedziała.
Zaczęło burczeć mi w brzuchu, więc zabrałam się do jedzenia mojej sałatki. Dziewczyny także zaczęły jeść.
- Idziecie dzisiaj ze mną po szkole na zakupy? - spytałam.
- No pewnie! - odpowiedziały zgodnie dziewczyny.
- Odwiedziłabym też Zayna - dodałam spuszczając głowę w dół.
- Nie ma sprawy - odpowiedziała Michelle.
Po skończonym posiłku udałyśmy się na dwie ostatnie lekcje.

____________________________________________________
taki jakiś nieudany rozdział, ale mam nadzieję, że się spodoba :)
już nie mam co pisać ; D

na koniec chciałam napisać 'podziękowania':
dziękuję za ponad 2000 wejść. ♥
komentarzedo każdego rozdziału. ♥
kiedy zakładałam tego bloga, nie myślałam, że będzie tu wchodzić
tyle osób, że ktoś to będzie komentował. mam nadzieję, że będziecie
komentować i wchodzić do końca.
(nie umiem pisać długich podziękowań)
jeszcze raz MASSIVE THANK YOU ♥

czwartek, 3 maja 2012

Rozdział 12

- Ellen! - krzyknęła Michelle wchodząc do mojego pokoju.
- Co się stało? - spytałam i odłożyłam pamiętnik spowrotem na półkę.
- Chłopcy przyjechali - uśmiechnęła się do mnie.
Nie chciałam tam iść. Bałam się co zrobią Zayn i Harry. Michelle zauważyła mój niepokój i dodała:
- Zayna nie ma. Spóźni się, bo ma coś do załatwienia w Bradford.
-Okej, już idę.
Wyszłam za Michelle. W salonie siedzieli już chłopcy i Danielle. Rozmawiali o czymś, zapewne o tym, co zamawiamy do jedzenia. Niall obrócił się i powiedział do mnie:
- Cześć El.
Reszta także się odwróciła i przywitała ze mną. Tylko Harry pomachał mi i uśmiechnął się nic nie mówiąc. Usiadłam na fotelu, naprzeciwko Michelle i słuchałam o czym rozmawiają. W końcu uzgodnili, że zamówią pizzę. Byłam głodna, bo dziewczyny uznały, że poczekamy na chłopców i zjemy z nimi. Niall chwycił za telefon i zamówił 4 duże pizze. Popatrzyłam na Harrego. Patrzył na mnie, odwróciłam wzrok. Nie byłam pewna, czy Louis nie wie o mnie i o Harrym. Cieszyłam się myślą, że nie ma Zayna.
- To co robimy? - spytała w końcu Danielle, siedząca obok Liama.
Michelle wzięła pilot od telewizora i włączyła MTV. Leciało What makes you beautiful. Liam wstał i pociągnął za sobą chłopaków. Zrobili nam 'mini koncert', tylko, że bez Zayna. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Bałam się, że to Zayn. Drzwi otworzyła Michelle i krzyknęła wchodząc spowrotem do salonu:
- Pizza!
Niall wstał i wziął jedno pudełko. Mich postawiła resztę na stole w salonie i zaczęliśmy jeść. Co jakiś czas ktoś wybuchał śmiechem. Zostawiliśmy pizze dla Zayna. Długo się nie pojawiał i zaczęłam się niepokoić. Zresztą nie tylko ja. Kiedy oglądaliśmy filmy, Liam wstawał co jakiś czas i patrzył na telefon. Wybiła północ, a Zayna dalej nie było. Chłopcy zaczęli się zbierać do domu.
- Zayn nie dzwonił? - spytałam sama nie wiem kogo, byłam zaniepokojona.
- Nie, pewnie zatrzymał się u rodziny - odpowiedział Louis.
Pożegnałyśmy się z chłopakami i położyłyśmy się spać.

- Ellen, wstawaj! - Michelle budziła mnie.
Otworzyłam oczy. Była zapłakana i miała podpuchnięte oczy.
- Michelle? Co się stało? - krzyknęłam zaniepokojona.
- Zayn... 
- Co się stało?!
- Zayn miał wypadek - powiedziała Michelle.
Zakręciło mi się w głowie, łzy spływały jedna po drugiej po twarzy. Zayn Malik miał wypadek. Nie docierało to do mnie.
- Co z nim?!
- Jest źle.
- Czy on przeżyje? O BOŻE, PROSZĘ. POWIEDZ, ŻE TAK! - zaczęłam płakać. Miałam czerwone od płaczu oczy.
- Tak, nie płacz El - Michelle przestała płakać i próbowała mnie uspokoić. - Po lekcjach pojedziemy do Zayna.
Wstała z kanapy i poszła się ubierać. Byłam załamana. Nie miałam ochoty nigdzie wychodzić. Wzięłam pamiętnik z półki i zaczęłam pisać.

Drogi pamiętniku,
Zayn miał wypadek... Powiedziała mi o tym
dzisiaj rano Michelle. Nie mogę przestać się
trząść, kręci mi się w głowie. Nie mogę w to
uwierzyć. Ja go chyba kocham. Zależało mi
na nim. Nie chciałam go stracić. Boję się
spotkania z nim. Boję się co powie jak mnie
zobaczy. Boję się, że dowie się o Harrym.
Boże, dlaczego moje życie musi być aż tak
skomplikowane?!
Odłożyłam pamiętnik na półkę i ubrałam się w ciemne przecierane rurki, białą bluzkę z czarnym napisem 'Make every day happy', czarne conversy i czarną bluzę. Zrobiłam szybki makijaż, uczesałam się i umyłam zęby. Wyszłam do dziewczyn, które kończyły jeść śniadanie. Michelle miała katar od płaczu i pojedyncze łzy spadały jej po twarzy. Oczy Danielle były podpuchnięte, uśmiechnęła się lekko. Czułam się jakby Zayn nie przeżył tego wypadku. Jakby umarł. Znów zaczęłam płakać.
- El, nie płacz - Danielle mnie przytuliła - Zayn z tego wyjdzie, zobaczysz.
- Nie jesteś głodna? - spytała mnie Michelle.
- Nie, dzięki - odpowiedziałam.