sobota, 15 września 2012

Rozdział 35

- Nie martw się kochanie, wszystko będzie dobrze - szeptał Zayn głaszcząc mnie po głowie.
- Gdzie... Gdzie my jesteśmy? - spytałam powoli się podnosząc, co było błędem, ponieważ poczułam mdłości.
- Połóż się - powiedział Zayn pomagając mi się wygodnie ułożyć na jego kolanach - Jesteśmy w szpitalu, zwymiotowałaś dwa razy.
Zmarszczyłam czoło. Dopiero teraz przypomniałam sobie wydarzenia sprzed kilku lub kilunastu minut. Pamiętam, że źle się czułam, ciągle chciało mi się jeść i wymiotować, ale...
- O Boże! Przecież dzisiaj jest impreza Louisa!
- Kochanie nie martw się, dziewczyny się wszystkim zajmą - uspokajał mnie Zayn.
- Zepsułam wam święta i urodziny Louisowi - rozpłakałam się.
- Nie płacz, E, proszę - prosił Zayn.
Wtuliłam się w jego tors i starałam się zatrzymać strumien łez.
- Pani Carter?
- Tak, to ona - odpowiedział za mnie Zayn.
- Zapraszam do sali 216 - powiedziała pielęgniarka i wskazała na pomieszczenie.
Posłusznie wstałam i skierowałam się do pokoju. Zayn obiecał czekać na mnie na korytarzu.

~ Zayn
Krążyłem nerowo po korytarzu zastanawiając się, co mogło się stać z Ellen. Po piętnastu minutach oczekiwania, zza drzwi wyjrzała pielęgniarka. Gdy tylko ją dostrzegłem, podeszłem do drzwi.
- Co jej jest? - spytałem.
- Proszę wejść do środka.
Skierowałem się za nią do środka i ujrzałem Ellen wpatrującą się pustym wzrokiem w okno.
- Co się stało? - spytałem po raz kolejny.
Ellen popatrzyła mi prosto w oczy.
- Zayn... Ja, jestem w ciąży - odpowiedziała.
Na dźwięk tych słów, zrobiło mi się słabo. Usiadłem na krześle i wpatrywałem się w nią nie dowierzając. "Ja, jestem w ciąży" - krążyło w mojej głowie. Jak to się stało? Od tego wszystkiego rozbolała mnie głowa. Popatrzyłem na brzuch Ellen. No jasne, jak mogłem nie zauważyć, od ostatniego czasu trochę przytyła, dużo jadła, jaki ja byłem ślepy!
- Zayn, dlaczego nic nie powiesz? - wyczułem w jej głosie zdenerwowanie, głos jej drżał.
- Ellen, to, to wspaniale - odparłem bez większego entuzjazmu.
Wyszliśmy wspólnie z sali kierując się do wyjścia.
- Zayn, jeśli się nie cieszysz to ja...
- Nic nie możemy z tym zrobić - powiedziałem wyprzedzając ją.
- To znaczy, że nie cieszysz się? - z jej oczu wypłynęły pojedyncze łzy.
- Ellen, oczywiście, że się cieszę, ale to jest dla mnie wielki szok, potrzebuję czasu - powiedziałem przystając.
- Tak wiem, dla mnie też - powiedziała dziewczyna przytulając się do mnie.

~ Ellen
Weszliśmy do salonu gdzie wszyscy siedzieli czekając na nas.
- Ellen! Jesteś, tak się o ciebie martwiliśmy - powiedziała Danielle przytulając mnie.
Odwzajemniłam uścisk i uśmiechnęłam się lekko.
- Chcieliśmy wam o czymś powiedzieć - zaczął Zayn poważnym tonem.
- Poczekaj, poczekaj, czy to coś... - zaczęła Michelle.
- Nie, Ellen nic nie grozi - uspokoił ją Zayn.
Dziewczyny westchnęły z ulgą.
- Nie mów, że będziesz tatem - zaśmiał się Niall.
- Tata Malik - docinał Louis.
- Już to sobie wyobrażam - Niall i Lou wybuchnęli śmiechem.
Popatrzyłam na Zayna, był zdenerwowany. Miałam ochotę się rozpłakać.
- Cicho! - krzyknęła Michelle.
- Jestem w ciąży - krzyknęłam mając dość tego krzyku i tego, że nikt nas nie słuchał.
W salonie zapadła cisza. Popatrzyłam na Harrego. Wpatrywał się w podłogę, po chwili podniósł się z kanapy i wyszedł z pokoju.
- Wybacz - rzuciłam przepraszające spojrzenie Zaynowi i wyszłam za Harrym z pokoju.
Zdążyłam zobaczyć tylko jak wychodzi na zewnątrz. Założyłam pospiesznie kurtkę i buty i wyszłam na dwór. Szłam za Harrym, aż doszliśmy do opuszczonego budynku. Harry wszedł do środka. Bez zastanowienia weszłam za nim. Siedział oparty o ścianę z kartką i długopisem w ręce.
- Ellen? Co tu do cholery jasnej robisz?! - krzyknął widocznie zdenerwowany.
- Harry, przepraszam. Nie mogłam patrzeć jak wychodzisz, cierpisz...
- Kto Ci powiedział, że cierpię? - spytał.
- Widzę przecież.
- Przyszłaś tu, bo zrobiło Ci się mnie szkoda, dając mi nadzieję. Wcześniej sama mówiłaś, żebyśmy zostali tylko przyjaciółmi, zależy mi na tobie, ale nic nie mogę zrobić. Popełniłem błąd i muszę dać sobie spokój. Powiedz mi tylko, dlaczego to robisz?
- Masz rację, ja nie powinnam. To ja już sobie pójdę - odpowiedziałam i nacisnęłam klamkę.
- Nie - zaczął, na co spojrzałam na niego zdziwiona - Nie puszczę cię samej do domu, jest już ciemno. Poza tym skoro już tu jesteś, pewnie chcesz wiedzieć co ja tu robię.
- Sam to zaproponowałeś - zaśmiałam się.
- Tak, wiem. Widzisz, o tym miejscu już nikt nie pamięta, oprócz mnie. Nikt o nim nie wiedział aż do teraz. Często kiedy łapię doła, lub po prostu jest mi źle, przychodzę tutaj i wylewam uczucia na papier - wyjaśnił chłopak.
- Mogę zobaczyć? - spytałam sięgając po kartkę papieru.
- Jest jeszcze nie dokończona.
- Piszesz piosenki? One są piękne - powiedziałam.
- Tak, siadaj - powiedział.
Usiadłam na podłodze obok Harrego. Chłopak wziął ode mnie kartkę i zanucił kawałek piosenki. Oparłam głowę o jego ramię i wsłuchiwałam się w jego śpiew.
- Podobało Ci się? - spytał.
- Tak, jest super - uśmiechnęłam się.
Harry zbliżył twarz do mojej i delikatnie mnie pocałował. Wiem, że nie powinnam tego robić, ale spodobało mi się i pocałowałam go namiętnie.
- Ellen, nie zapominaj o Zaynie - powiedział Harry wbijając we mnie wzrok.
Spuściłam głowę. Co ja poradzę, że COŚ do niego czuję?
- To może ja już pójdę - powiedziałam i wstałam z podłogi.
- Zaczekaj, jeszcze jedno. Mam do ciebie prośbę, dosyć głupią...
- Dawaj.
- Jesteś pewna, że to Zayn jest ojcem?
- Tak - odpowiedział pospiesznie i pomachałam Harremu. Wyszłam z budynku i poszłam szybkim krokiem do domu. Wyjęłam telefon z kieszni i spojrzałam na wyświetlacz. "3 nieodebrane połączenia od Zayna". Spojrzałam na zegarek. Za pół godziny miała się rozpocząć impreza Louiego.

____________________________________________________
w końcu jest. dodałam wcześniej niż zamierzałam, bo
laptop jest w naprawie, obecnie korzystam z komputera
rodziców i dopiero teraz znalazłam trochę wolnego
czasu i spokoju :)
nie obiecuję, że następny rozdział pojawi się szybko,
ponieważ nie wiem, na kiedy uda się przywrócić
do życia laptopa, ale dodam kilka pod rząd.
z góry przepraszam :)
Tuśka.