środa, 19 grudnia 2012

Rozdział 40

- Cześć - powiedziała nieśmiało dziewczyna.
Danielle stała w drzwiach z torbami w ręku. Zdziwiłam się na jej widok. Mówiła, że wyjeżdża na zawsze, a tu taka niespodzianka. Poczułam chłód dobiegający z zewnątrz, więc zaproponowałam dziewczynie wejście do domu. Bez zbędnych słów weszła do środka i położyła torby na podłodze. Zamknęłam za nią drzwi i oparłam się o framugę. Zaraz po tym przyszła Michelle. Na widok naszego gościa, zaniemówiła.
- Jest Liam?
- Nie - odpowiedziałam.
- Będziemy tu tak stały? Chodźmy do salonu, chcesz coś do picia? - zapytała Michelle.
Dziewczyna niepewnie weszła do dużego pokoju i usiadła na jednym z foteli. Co jakiś czas zerkała na wejście do pomieszczenia, jakby obawiała się spotkania z chłopakiem.
- Nie ma ich w domu - powiedziałam.
Popatrzyła na mnie ze smutkiem w oczach.
- Mogłabym ty przenocować? Nie mam gdzie się zatrzymać - spytała dziewczyna.
- A nie mieszkasz z tym nowym chłopakiem? - zapytałam drwiąco.
- To nie tak... - powiedziała dziewczyna i zakryła twarz dłońmi.
- Co się dzieje? - spytała Michelle obejmując Danielle ramieniem.
- Pojechałam, żeby się z nim spotkać, wszystko było dobrze dopóki nie wrócił z imprezy urodzinowej kolegi pijany, zaczął mnie bić, więc spakowałam wszystko co miałam pod ręką i uciekłam. Rodzice wyjechali i nie miałam się gdzie podziać - wyznała dziewczyna.
- Nie wiedziałam - wyjąkałam.
- Rozumiem cię, też byłabym zła.
- Liam wyjechał na trasę - wyjaśniłam.
- Mogłabym tu przenocować? - spytała po raz kolejny Dan.
- Oczywiście, możesz spać tu ile chcesz, ale pamiętaj, że w sprawie Liam'a niewiele możemy Ci pomóc.
- Tak wiem, zamierzam z nim porozmawiać, ale nie mówcie mu, że tutaj jestem, chcę załatwić to sama - odpowiedziała dziewczyna po czym wyjęła telefon i przeprosiła nas.

~ Danielle
Przeprosiłam dziewczyny po czym wyszłam z pokoju i wybrałam numer telefonu Liam'a. Wahałam się nad wciśnięciem zielonej słuchawki. Nie wiedziałam jak Liam przyjmie to, że wróciłam. Żałowałam tego, co zrobiłam, okazało się, że on nie był tym właściwym, to Liam nim był, a ja tego nie doceniłam. Nienawidziłam siebie za to. Byłam przygotowana na to, że Payne mi nie wybaczy, co nie znaczyło, że chciałam, żeby tak było. Bardzo chciałam z nic być, ale nie mam pewności, że on tego chce.
W końcu nacisnęłam słuchawkę i przypomniało mi się, że kolor zielony to kolor nadziei, więc trzymałam kciuki za mnie, za niego, za nas.
Za pierwszym razem nikt nie odbierał, zrobiło mi się gorąco i rozbolał mnie brzuch ze stresu, ale za trzecim razem odezwał się głos, za którym tak tęskniłam.
- Liam? - spytałam.
- Danielle?
Po czym zapadła chwila ciszy. W końcu chłopak odezwał się:
- Po co dzwonisz?
Nie zabrzmiało to zbyt miło.
- Liam, ja chciałam Ci powiedzieć, że, że tęsknię, i to bardzo. Żałuję tego co zrobiłam, naprawdę...
- Kolejna 'zabawka' Ci się znudziła? - spytał.
- Co? Jak możesz tak mówić! Proszę wysłuchaj mnie, ja...
- Nie mamy o czym mówić, cześć - powiedział i rozłączył się.
A ja rzuciłam telefonem w kąt i rozpłakałam się.
- Danielle, wszystko OK? - spytała El.
- Nie, nic nie jest dobrze!
- Nie płacz, spróbuję z nim porozmawiać. A teraz wstawaj i napij się czegoś ciepłego - pomogła podnieść mi telefon i złożyć w jedną całość.

~ Liam
- Kto to dzwonił? - spytał Zayn.
- Danielle - wycedziłem.
Byliśmy właśnie w drodze do Polski, gdzie miał odbyć się jeden z koncertów z tej trasy. Lecieliśmy samolotem od godziny, byłem zmęczony i na dodatek ten telefon. To jasne, że za nią tęskniłem, ale nie potrafię jej znów zaufać. Razem ze wspomnieniami związanymi z dziewczyną przypomniała mi się piosenka napisana z myślą o niej, miałem jej kopię ze sobą. Sięgnąłem do plecaka i wyjąłem plik kartek, podałem ją chłopakom i czekałem aż powiedzą mi co o niej myślą. Po przeczytaniu przez każdego członka One Direction piosenki zatytułowanej Little Things, usłyszałem krzyki zadowolenia.
- To jest świetne Liam! - zawołał Niall i zaczął komponować do niej melodię.
Piosenka wszystkim bardzo się podobała i postanowiliśmy przy najbliższej okazji nagrać ją w studiu.
Po piętnastu minutach dyskutowania o piosence dolecieliśmy na miejsce, czyli na lotnisko w Warszawie...

____________________________________________________
możecie bić! :D
nast. = 5 komentarzy

wtorek, 20 listopada 2012

Rozdział 39

Zayn usiadł obok mnie i wziął mnie za rękę.
- Zdenerwował się na mnie. Na ciebie. Na nas. Powiedział, że jedno dziecko w zespole to już za dużo.
- Nie rozumiem - odpowiedziałam.
- Powiedział, że nie możemy się razem pokazywać.
- Ale jak to? Nie może nam tego zabronić! - wykrzyknęłam.
- Ellen, przykro mi. Próbowałem.
Łzy stanęły mi w oczach. Będziemy musieli się rozstać na prawie cały rok. Jak ja bez niego wytrzymam.
- Muszę powiedzieć ci coś jeszcze. Na początku stycznia wyjeżdżamy, no wiesz. Koncerty, spotkania z fanami i te sprawy.
- Na jak długo? - spytałam drżącym głosem.
- Na pół roku - odpowiedział.
- Pół roku? - spytałam i poczułam mdłości.
- Nie martw się. To nam dobrze zrobi.
- "To nam dobrze zrobi"?! Jestem w ciąży, jak półroczna przerwa może zrobić nam dobrze? Myślisz, że przez to lepiej się poczuję? Nie dość, że muszę cię unikać to jeszcze to!
- Nie musisz mnie unikać, po prostu nie mogą nas widzieć razem. Zrozum to dziecko może zniszczyć nam karierę.
- Wolisz nas czy karierę?! - wydarłam się.
- Zrozum...
Zaczęłam płakać. To było silniejsze ode mnie. Byłam zła na Zayn', co on sobie myśli? Niech wyjedzie, może to rzeczywiście nam pomoże. Odpocznę od niego, przemyślę wszystko na spokojnie. Ale z drugiej strony... Pół roku rozłąki...
- Nie płacz. Wytrzymamy to jakoś - pocieszał mnie Zayn.
Przytuliłam się do niego i dałam upust emocjom. Miałam dość tego wszystkiego. Po kwadransie zasnęłam na ramieniu Zayna.

Tydzień później.
- Zayn, szybciej bo wszyscy tylko na ciebie czekają! - poganiałam Malika - Nie trzeba było siedzieć do późna z chłopakami a dzisiaj siedzieć w łazience godzinę układając włosy.
- Wyluzuj El, już prawie kończę.
Klęknęłam obok Zayna i pomogłam mu pakować ubrania do torby. Po pięciu minutach wszystko było upchane.
- To chyba wszystko - powiedział chłopak.
Nagle zrobiło się jakoś pusto w naszym pokoju. Kiedy Zayn zabrał swoje rzeczy, tylko gdzieniegdzie leżał jakiś krem, bluzka lub coś innego.
- Będę tęsknić - powiedziałam.
- Ja bardziej - powiedział Malik i pocałował mnie w usta.
- A nie bo ja - pokazałam mu języki kiedy udało mi się wyrwać z jego objęć - Chodź już, wszyscy czekają.
- Wyganiasz mnie - powiedział chłopak.
- Nie chcę żeby wyjechali bez ciebie - pchnęłam go w stronę wyjścia.
W końcu wyszliśmy z pokoju i zeszliśmy na dół, gdzie czekali już wszyscy.
- No w końcu - powiedział Louis.
Pokazaliśmy im języki i po ubraniu się wyszliśmy na dwór, gdzie czekał już bus.
- Zostaje z wami nasz ochroniarz, nie wychodźcie nigdzie bez niego. Wiesz, co powiedział....
- Wiem, wiem. Obiecuję, leć już - powiedziałam.
Pocałowaliśmy się na pożegnanie po czym chłopcy wsiedli do busa. Ostatni raz im pomachałam. Zobaczę ich dopiero za pół roku... Poczułam jak łzy spływają mi po policzkach.
- Wytrzymamy - pocieszała mnie Mich.
- Musimy - odpowiedziałam i przytuliłam się do niej.
Weszłyśmy do domu i zdjęłyśmy kurtki. Weszłam do kuchni i zajęłam się śniadaniem. Wyjęłam z lodówki wytłaczankę jajek i patelnię z szuflady. Po dziesięciu minutach jajecznica była gotowa. Wyjęłam talerze i zawołałam Michelle.
- Dzięki Ellen, jesteś kochana.
- Nie ma za co - powiedziałam i zabrałyśmy się do jedzenia.
Po skończonym posiłku wstawiłyśmy naczynia do zmywarki i poszłyśmy do salonu. Michelle wypożyczyła jakąś komedię romantyczną i włożyła płytę do odtwarzacza. Wyjęłam z szafki miskę i wsypałam do niej popcorn. Usiadłyśmy na kanapie nakryte kocami i zaczęłyśmy 'seans'.
W połowie filmu, przerwał nam dzwonek do drzwi. Założyłam ciapy i wyszłam na korytarz. Nacisnęłam klamkę.
- Co ty tu robisz?

____________________________________________________
rozdziały będą rzadziej, bo mam dużo nauki i mało czasu.
następny przy (nie muszę chyba pisać, że conajmniej) 5 kom.

poniedziałek, 29 października 2012

Rozdział 38

- Myślę, że dobrze to przyjęli - powiedział Zayn, kiedy wychodziliśmy z domu jego rodziców.
Wszyscy z jego rodziny są naprawdę mili, bardzo dobrze mnie przyjęli. Oczywiście nie obyło się bez 'sesji zdjęciowej' z kuzynkami Malika.
- Mam nadzieję - powiedziałam cicho.
Zayn ścisnął mnie za rękę i otworzył mi drzwi do auta. Weszłam do środka i zapięłam pasy. Po chwili Zayn zajął miejsce kierowcy i ruszyliśmy spod domu chłopaka. Po kilkunastu minutach dotarliśmy do domu, gdzie wszyscy czekali na nas z kolacją.
- Przepraszam, nie mam ochoty jeść - powiedziałam na widok stołu zastawionego jedzeniem.
- Musisz jeść, musisz dbać o swoje zdrowie - rozczulał się nade mną Zayn.
- Uh... Może potem, okej? Jestem zmęczona - odpowiedziałam.
- Może idź się połóż? - zaproponował Nialler.
- Dobry pomysł - uśmiechnęłam się do blondyna i skierowałam się na górę.
Zanim jednak weszłam do pokoju, zapukałam w drzwi Liama.
- Liam, jesteś?
Nie usłyszałam odpowiedzi, więc zapukałam jeszcze raz. Tym razem chłopak odpowiedział, jednym, zdawkowym "Tak". Postanowiłam wejść do środka. Nacisnęłam klamkę i ujrzałam Liama siedzącego na łóżku, tyłem do mnie, na łóżku porozwalane były papiery. Podeszłam do niego i chwyciłam za jedną z tych kartek, po czym przeczytałam na głos:

- I won’t let these little things slip out of my mouth
But if I do
It’s you they add up to
 

I’m in love with you, and all these little things.
Z kartką w ręce usiadłam obok chłopaka.
- Jeju, Liam, to jest... to jest piękne.
Popatrzył na mnie ze smutkiem w oczach. Zrozumiałam o kogo chodzi, ta piosenka była napisana dla Danielle. Zrobiło mi się żal Liama. On naprawdę bardzo ją kochał. Pozbierałam resztę kartek i przeczytałam całość. Była naprawdę dobra. 
- Chyba macie ukryty talent w zespole - zaśmiałam się. "A raczej dwa" - dodałam po chwili w myślach, ponieważ przypomniał mi się Harry, który także napisał piosenkę, o której wiem tylko ja i on.
- To nic takiego - odparł Liam.
- Nic takiego? Żartujesz sobie? - uśmiechnęłam się.
- Jest jeszcze nie dokończona - powiedział chłopak.
- To na co czekasz? - podałam mu kartkę i długopis po czym usiadłam naprzeciwko niego na podłodze.
- Nie mam weny - upierał się.
- To nic, pomogę Ci. Chłopaki muszą to zobaczyć! - nalegałam. 
- No dobra - zgodził się w końcu.
Ucieszyłam się, że mogę pomóc mu oderwać się od codzienności. Razem dopisaliśmy do tej piosenki 3 zwrotki. Liam wpadł na pomysł, żeby każdą zwrotkę dać każdemu chłopakowi. Zwrotek było 9, więc Harry dostał 2, Liam z Zaynem śpiewali wspólnie jedną, podobnie Louis z Harrym i jedną śpiewali wszyscy. Podczas pisania brakujących zwrotek, Liam dużo się śmiał, chyba na jakiś czas zapomniał o Danielle. 
- Teraz zostaje tylko tytuł - powiedziałam.
Siedzieliśmy pogrążeni w myślach, przez jakiś czas, gdy padł pierwszy tytuł, zaproponowany przez Liama:
- Może "Little Things"?
- Jest świetny! 
- Myślisz, że spodoba się chłopakom?
- Na pewno - uśmiechnęłam się do niego.
- Dziękuję - powiedział Liam.
- Za co dziękujesz? Za pomoc w napisaniu piosenki? To nic takiego, zresztą to ty większość wymyśliłeś - odpowiedziałam.
- Za to też, ale dziękuję, że pomogłaś mi zapomnieć... - nie musiał kończyć, doskonale wiedziałam o co mu chodzi. 
- Nie musisz - przytuliłam go.
- Zayn ma szczęście, że ma taką wspaniałą dziewczynę - powiedział - Jeśli pozwolisz, chciałbym pobyć trochę sam.
- Nie ma sprawy - powiedziałam i wyszłam z pokoju. 
Poszłam od razu do pokoju mojego i Zayna. Położyłam się na łóżku i wyjęłam laptopa. Wybrałam jedną zwrotkę i wysłałam ją Danielle w mailu, po czym schowałam urządzenie i zamknęłam oczy. W myślach przypominałam sobie tekst piosenki. 
Zayn wszedł do pokoju i skierował się do łazienki. Nie miałam okazji o nic zapytać, wszedł bez słowa do pokoju, co było dziwne. Leżałam na łóżku rozmyślając o dzisiejszym dniu. Po kwadransie Zayn wyszedł z łazienki. Coś było nie tak.
- Coś się stało? - spytałam.
- Nie, nic - odpowiedział.
- Przecież widzę, powiedz mi - poprosiłam.
- Meneger nas dzisiaj odwiedził... - zaczął chłopak. 
- I?

____________________________________________________
w końcu zebrałam się i napisałam 38 ^^
nie miałam ostatnio weny, żeby cokolwiek napisać.
do 37 rozdziału - 1 komentarz, a codziennie przynajmniej ponad 15 osób 
wchodzi do bloga, a tylko 1 komentarz? 

następny rozdział przy co najmniej 4 komentarzach.
pozdrawiam. 
EDIT: PRZYPOMINAM, ŻE  komentarze mogą także
dodawać osoby nie posiadające konta na blogspocie ;)

piątek, 12 października 2012

Rozdział 37

Dziewczyna skierowała się powoli do salonu i oparła się o framugę drzwi.
- Co się stało z Liamem? - spytała o niczym nie wiedząca Michelle.
Ze stresu nerwowo przegryzałam wargę. Danielle usiadła naprzeciwko mnie na fotelu i zaczęła mówić:
- Za dwa dni wyjeżdżam, nie wiem czy nie na zawsze - zaczęła.
- Co?! Dlaczego?! - krzyknęła Michelle.
- Muszę załatwić parę spraw - wbiła wzrok w podłogę.
To co usłyszałam mnie zabolało. Wykorzystała nas, a teraz nas okłamuje.
- Te "sprawy", to ten chłopak, tak?! Jak ty mogłaś nas tak wykorzystać? Jak mogłaś zrobić coś takiego Liamowi? - wykrzyknęła i wyszłam z pokoju.
Wbiegłam po schodach na górę i rzuciłam się na łóżko. Po jakichś pięciu minutach do pokoju wszedł Zayn i położył się obok mnie. Odgarnął mi kosmyki włosów z czoła i pocałował.
- Gdzie Danielle? - spytałam.
- W pokoju. Pakuje się - odpowiedział.
Nie odpowiedziałam. Chciałam, żeby jak najszybciej stąd wyjechała. Miałam dość jej widoku.
- Ellen, posłuchaj mnie. Danielle jest dorosła, ma prawo decydować kogo kocha, zrozum ją.
- I ty to przyjmujesz z takim spokojem? - spytałam.
- Musisz ją zrozumieć, to jej decyzja - odpowiedział Malik.
Odwróciłam się na drugi bok. Nie chciałam słuchać wykładów Zayna. Po chwili usłyszałam cichutkie pukanie do drzwi. Zayn odpowiedział: "Proszę!" i w drzwiach pojawiła się Danielle.
- Ellen, chciałam porozmawiać.
Zayn wstał i skierował się do wyjścia.
- To ja zostawiam was same - powiedział i zatrzasnął drzwi.
Dziewczyna podeszła niepewnie do łóżka i usiadła na jego krawędzi, niedaleko mnie.
- Ellen, wiem, że to co robię, cię rani.
- Więc dlaczego to robisz? Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami. Takimi na zawsze - odpowiedziałam.
- Jesteśmy, zrozum, że ja go kocham.
- Kogo? Bo chyba nie Liama.
Dziewczyna westchnęła ciężko i po chwili odpowiedziała:
- Kocham Liama, ale...
- Nie musisz kończyć. Rozumiem, masz prawo robić co chcesz - odpowiedziałam i minęłam ją bez słowa.
Tak naprawdę wcale nie chciałam żeby wyjeżdżała. Kochałam ją jak siostrę, a teraz ją tracę. Zeszłam do salonu, gdzie wszyscy siedzieli. Prezenty leżały pod choinką od wczoraj, a stół został nakryty dziś rano przez Michelle. na zegarku była godzina 12.10. Usiadłam na kanapie obok Nialla, który jadł ciastko. Do salonu weszła Mich.
- Niall! Za chwilę obiad! - krzyknęła ze śmiechem widząc przyjaciela jedzącego ciastko.
Blondyn odłożył ciastko i zrobił niewinną minę. Brakowało tylko Liama i Danielle. Dziewczyna po chwili zeszła z góry, przepraszając za spóźnienie. Na Liama natomiast czekaliśmy ponad piętnaście minut. Wszedł do domu mamrocząc przeprosiny i usiadł z nami do stołu. Znalazły się na nim tradycyjne potrawy, które jada się na wigilię w Anglii.
Po skończonym posiłku poszłam na górę i przebrałam się w cieplejsze ubrania. Pamiętałam, że jestem umówiona na kolację z rodzicami. Gdy kończyłam się malować do pokoju wszedł Zayn.
- Może masz ochotę, pojechać ze mną do moich rodziców na tradycyjną, polską wigilię? - spytałam.
- Nawet nie wiesz jak wielką - powiedział Malik całując mnie w usta.
Pół godziny później parkowaliśmy przed domem rodziców. Zadzwoniłam do drzwi, po czym otworzyła nam moja siostra - Kate.
- Cześć mała - powiedziałam przytulając ją - To jest mój chłopak, Zayn - przedstawiłam Malika mojej młodszej siostrze.
Od razu go rozpoznała i przytuliła.
- Ty jesteś Zayn Malik z One Direction? - pisnęła.
Zayn przytaknął i odwzajemnił uścisk. Rozebraliśmy się z kurtek i weszliśmy do jadalni, gdzie czekał na nas tata. Przedstawiłam Zayna rodzicom i dyskretnie podłożyłam pod choinkę prezenty dla mamy, taty i Katie. Po przywitaniu zasiedliśmy do stołu i podzieliliśmy się opłatkiem. Potem mama podała barszcz czerwony. Na stole znajdowało się tradycyjnie dwanaście potraw, każdej musiałam spróbować, zgodnie z tradycją. Jako ostatnie danie, mama podała śledzie. Potem nadszedł czas na prezenty i ciastka. Mała od razu poleciała do choinki i rozpakowywała wszystkie prezenty po kolei. Mamie i tacie także podobał się ich prezenty.
Późnym wieczorem pojechaliśmy do domu. Wszyscy już spali, więc cicho poszliśmy do naszego pokoju. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w spodenki i podkoszulek. Położyłam się na łóżku i próbowałam zasnąć. Zayn po wyjściu z łazienki, położył się obok mnie i pocałował mnie w szyję.
- Zayn, próbuję zasnąć - protestowałam, jednak to nic nie dało.
Malik pocałował mnie i zasnęliśmy wtuleni w siebie.

Następnego dnia, wstałam dość wcześnie i przebrałam się w dżinsy i bluzkę. Dzisiaj razem z Zaynem, mieliśmy odwiedzić jego rodzinę. Pomalowałam się i uczesałam. Kiedy byłam gotowa, zeszłam do kuchni i wyjęłam wytłaczankę jajek, z których następnie zrobiłam jajecznicę dla siebie i Zayna. Mój chłopak zszedł do kuchni i pocałował mnie na przywitanie. Podałam mu śniadanie i zjedliśmy je razem.
- O której jedziemy do twoich rodziców? - spytałam wkładając naczynia do zmywarki.
- Po 12.00 - odpowiedział Zayn i przytulił mnie od tyłu.
- Kocham cię - szepnęłam.
- Ja ciebie też - powiedział Zayn.
- Oooo, witam nasze gołąbeczki p powiedział Lou wchodząc do kuchni.
- Cześć Lou - odpowiedział Zayn i wziął mnie za rękę.
Poszliśmy na górę i położyliśmy się na łóżku. Leżałam wtulona w Zayna, myśląc o dziecku, które za kilka miesięcy przyjdzie na świat.
- Zayn...- zaczęłam.
- Tak?
- Mówiłeś menegerowi o...
- ...ciąży? Jeszcze nie, powiem mu, nie martw się - odpowiedział.
- To dobrze, a ty... uh... cieszysz się? - spytałam.
- Tak, nawet nie wiesz jak bardzo - odpowiedział całując mnie w czoło - Trzeba będzie oznajmić to moim rodzicom.
- Jak myślisz, jak to przyjmą? - spytałam.
- Myślę, że dobrze. Nie przejmuj się - pocieszał mnie chłopak.

____________________________________________________
przepraszam, że rzadko dodaję,
ale mam dużo nauki, sprawdzianów, kartkówek i mało wolnego czasu :/
w weekendy będę starała się dodawać rozdziały ale nie obiecuję.
dodawajcie komentarze :)

piątek, 5 października 2012

Rozdział 36

Wbiegłam do domu zdyszana i spocona. Nie chciałam się spóźnić.
- Ellen? Gdzieś ty była? - krzyknął przerażony Zayn wybiegając z kuchni.
- Byłam na spacerze, nie denerwuj się - odpowiedziałam, omijając go i kierując się na górę.
Nie słuchając jego krzyków udałam się do pokoju i przebrałam się w sukienkę. Poprawiłam makijaż i rozpuściłam włosy. Spakowałam prezent dla Louisa i po piętnastu minutach byłam gotowa i zeszłam na dół. W salonie siedziała Danielle trzymając w ręku telefon, chłopcy witali gości a Michelle nakrywała do stołu. Usiadłam obok Danielle na kanapie.
- Co robisz? - spytałam wpatrując się w nią.
- A nic - odpowiedziała dziewczyna i schowała telefon.
Po chwili dosiadła się do nas Mich. Obejrzałam się za siebie, na stole stały różnego rodzaju ciastka, sałatki, napoje i wiele, wiele innych. Tort załatwiła Michelle. Do salonu wchodziło coraz więcej gości, składając życzenia Louisowi i obdarowując go prezentami. Ja także wstałam i złożyłam mu życzenia urodzinowe.
- Wszystkiego najlepszego Louis - zaczęłam przytulając go - Spełnienia marzeń.
- Dzięki.
Wróciłam na swoje miejsce, czyli obok Danielle i oparłam głowę o jej ramię obserwując gości. Brakowało tylko Harrego. Pewnie dalej siedzi sam, ale żeby tak opuszczać imprezę przyjaciela? Wyjęłam komórkę i napisałam: "Gdzie ty jestes? Impreza sie zaczela".
- Zatańczysz? - podniosłam głowę i ujrzałam Zayna.
Wstałam i dałam się poprowadzić za rękę na "parkiet". Zaczęliśmy tańczyć jako pierwsi, wszyscy się nam przyglądali, zapewne dlatego, że prawie nikt mnie nie znał. Po chwili przyszły dziewczyny i także zaczęły tańczyć. Kiedy pierwsza piosenka się skończyła, przeprosiłam Zayna i podeszłam do stołu, żeby się napić. Napełniłam szklankę Colą i wypiłam do dna.
- Jak się bawisz? - spytał Louis podchodząc do mnie.
- Dobrze - odpowiedziałam - Jak się podobają prezenty?
- Są super - uśmiechnął się chłopak - Zatańczysz?
- Jasne - odpowiedziałam i poszłam za Louim.
Przetańczyłam z nim kolejne dwie piosenki, cały czas obserwując Danielle, która jako jedyna siedziała sama na kanapie od początku imprezy. Na początku myślałam, że pokłóciła się z Liamem, ponieważ jej druga połówka dobrze się bawiła, jednak szybko się przekonałam, że tak nie jest. Liam wielokrotnie wołał dziewczynę, jednak ta ani razu nie wstała. Postanowiłam jednak nie pytać co się stało, może sama mi powie...
Nawet nie zauważyłam, kiedy Niall wyłączył muzykę nakłaniając gości do zajęcia miejsca przy stole. Ja usiadłam obok Michelle, natomiast po mojej drugiej stronie usiadł Zayn. Kiedy wszyscy usiedli, do salonu wszedł Liam i Nialler z tortem Louisa. Był naprawdę wielki i pięknie udekorowany. Miał trzy piętra, na najwyższym był napis "Happy Birthday Louis". Obok tego napisu, były figurki chłopców. Tort prezentował się naprawdę dobrze. Po odśpiewaniu "Sto lat", Michelle pokroiła tort i każdemu rozdała. Nie tylko ładnie wyglądał, ale był także bardzo dobry w smaku. Po zjedzeniu tortu, wznieśliśmy toast za Lou. Zaraz po tym, Niall chwycił gitarę i zaczął grać ulubioną piosenkę Louisa: "Look After You - The Fray". Louis w tym czasie tańczył z Michelle. Pięknie razem wyglądali. Po chwili moje oczy powędrowały w kierunku innej pary, mianowicie Danielle i Liama. Siedzieli obok siebie, Danielle wpatrzona w ekran telefonu, a Liam... Liam patrzył się na Louisa i M. Przytuliłam się do Zayna i zamknęłam oczy. Za kilka miesięcy, na świat przyjdzie dziecko. Moje dziecko. Nasze dziecko. Jak ja sobie z tym poradzę? Nie jestem jeszcze gotowa na dziecko.  W tym samym czasie, Niall przestał grać na gitarze. Uwolniłam się z objęć Zayna i wstałam. Chłopcy włączyli muzykę i wszyscy poszli tańczyć.
Następną godzinę imprezy spędziłam na parkiecie, tańcząc raz z Niallem, potem z Liamem, z Louisem i na koniec z Zaynem. Później goście zaczęli się schodzić do domu. Byłam bardzo zmęczona, więc pobiegłam na górę pod prysznic. Przebrałam się w piżamę, umyłam zęby i położyłam się na łóżku.

Następnego dnia, po urodzinach Louisa, wstałam bardzo wcześnie i od razu skierowałam się do łazienki, żeby doprowadzić się do porządku. Uczesałam włosy i związałam je w wysokiego kucyka. Założyłam czarne getry i bluzkę Zayna. Na nogi włożyłam ciapy i ruszyłam do kuchni. Zrobiłam sobie kanapki i usiadłam przy stole. Nikt oprócz mnie jeszcze nie wstał, nie dziwiłam się, było dopiero kilka minut po siódmej.
Dzisiaj wigilia. W Polsce inaczej ją obchodziłam. Wieczorem pojadę do rodziców, natomiast po południu zjem z chłopakami, Danielle i Michelle.
Kończyłam jeść śniadanie, kiedy do kuchni weszła Danielle.
- Cześć - powiedziałam z uśmiechem.
- Cześć - odpowiedziała Dan.
Wlałam sobie soku pomarańczowego do szklanki i usiadłam.
- Muszę Ci o czymś powiedzieć, ale... Obiecaj, że nikomu nie powiesz - zaczęła dziewczyna.
Odstawiłam szklankę do zlewu i usiadłam obok niej.
- Tydzień temu, poznałam kogoś...
- Kogoś znaczy? - spytałam.
- Chłopaka.
Spojrzałam na nią zdziwiona.
- Dwa dni temu się spotkaliśmy, jest naprawdę fajny. Miły i w ogóle - powiedziała.
- Znaczy, że, że z Liamem koniec? - spytałam ze smutkiem, ale również ze złością w głosie.
- Chyba, za dwa dni wyjeżdżam, być może na zawsze - odpowiedziała.
- Że co?! Nie możesz nam tego zrobić, co będzie z Liamem?! On tego nie przeżyje! - wydarłam się i ze łzami w oczach wybiegłam z kuchni.
Skierowałam się do pokoju i gdy do niego weszłam położyłam się na łóżko. Co ona sobie myśli? Że tak po prostu może sobie wyjechać i nas wszystkich zostawić? Co będzie z Liamem? Miała szczęście, że Zayn jeszcze spał. Z tego wszystkiego, nawet sama nie wiem kiedy, zasnęłam.

- Ellen, wstawaj.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na Zayna. Przypomniały mi się zdarzenia z dzisiejszego ranka i znowu wybuchłam płaczem.
- Kochanie, dlaczego płaczesz? - pytał mnie Malik.
- Nie ważne, idę się ogarnąć - wydusiłam z siebie i podreptałam do łazienki.
Wyglądałam jak siedem nieszczęść. Poprawiłam swój wygląd i wyszłam z łazienki. Zegarek wskazywał godzinę 10:50. Za mniej więcej godzinę był obiad. Zeszłam na dół. Michelle krzątała się w kuchni, Niall uczył Harrego grać na gitarze a Zayn z Louisem oglądali telewizję. Nigdzie nie było Danielle i Liama. Zapewne teraz mówiła mu o wyjeździe. Weszłam do kuchni, żeby pomóc Michelle w ostatnich przygotowaniach do obiadu. Po chwili usłyszałam trzask drzwi i zobaczyłam Liama wychodzącego z domu. Chwilę potem, ze schodów zbiegła Danielle. Popatrzyła na mnie z bezradnym spojrzeniem. Miałam tego dość, miałam dość tego, że tak wykorzystała Liama, wykorzystała nas.

____________________________________________________
jest 36.
przepraszam, że tak zaniedbałam ostatnio tego bloga.
proszę o komentarze : )

sobota, 15 września 2012

Rozdział 35

- Nie martw się kochanie, wszystko będzie dobrze - szeptał Zayn głaszcząc mnie po głowie.
- Gdzie... Gdzie my jesteśmy? - spytałam powoli się podnosząc, co było błędem, ponieważ poczułam mdłości.
- Połóż się - powiedział Zayn pomagając mi się wygodnie ułożyć na jego kolanach - Jesteśmy w szpitalu, zwymiotowałaś dwa razy.
Zmarszczyłam czoło. Dopiero teraz przypomniałam sobie wydarzenia sprzed kilku lub kilunastu minut. Pamiętam, że źle się czułam, ciągle chciało mi się jeść i wymiotować, ale...
- O Boże! Przecież dzisiaj jest impreza Louisa!
- Kochanie nie martw się, dziewczyny się wszystkim zajmą - uspokajał mnie Zayn.
- Zepsułam wam święta i urodziny Louisowi - rozpłakałam się.
- Nie płacz, E, proszę - prosił Zayn.
Wtuliłam się w jego tors i starałam się zatrzymać strumien łez.
- Pani Carter?
- Tak, to ona - odpowiedział za mnie Zayn.
- Zapraszam do sali 216 - powiedziała pielęgniarka i wskazała na pomieszczenie.
Posłusznie wstałam i skierowałam się do pokoju. Zayn obiecał czekać na mnie na korytarzu.

~ Zayn
Krążyłem nerowo po korytarzu zastanawiając się, co mogło się stać z Ellen. Po piętnastu minutach oczekiwania, zza drzwi wyjrzała pielęgniarka. Gdy tylko ją dostrzegłem, podeszłem do drzwi.
- Co jej jest? - spytałem.
- Proszę wejść do środka.
Skierowałem się za nią do środka i ujrzałem Ellen wpatrującą się pustym wzrokiem w okno.
- Co się stało? - spytałem po raz kolejny.
Ellen popatrzyła mi prosto w oczy.
- Zayn... Ja, jestem w ciąży - odpowiedziała.
Na dźwięk tych słów, zrobiło mi się słabo. Usiadłem na krześle i wpatrywałem się w nią nie dowierzając. "Ja, jestem w ciąży" - krążyło w mojej głowie. Jak to się stało? Od tego wszystkiego rozbolała mnie głowa. Popatrzyłem na brzuch Ellen. No jasne, jak mogłem nie zauważyć, od ostatniego czasu trochę przytyła, dużo jadła, jaki ja byłem ślepy!
- Zayn, dlaczego nic nie powiesz? - wyczułem w jej głosie zdenerwowanie, głos jej drżał.
- Ellen, to, to wspaniale - odparłem bez większego entuzjazmu.
Wyszliśmy wspólnie z sali kierując się do wyjścia.
- Zayn, jeśli się nie cieszysz to ja...
- Nic nie możemy z tym zrobić - powiedziałem wyprzedzając ją.
- To znaczy, że nie cieszysz się? - z jej oczu wypłynęły pojedyncze łzy.
- Ellen, oczywiście, że się cieszę, ale to jest dla mnie wielki szok, potrzebuję czasu - powiedziałem przystając.
- Tak wiem, dla mnie też - powiedziała dziewczyna przytulając się do mnie.

~ Ellen
Weszliśmy do salonu gdzie wszyscy siedzieli czekając na nas.
- Ellen! Jesteś, tak się o ciebie martwiliśmy - powiedziała Danielle przytulając mnie.
Odwzajemniłam uścisk i uśmiechnęłam się lekko.
- Chcieliśmy wam o czymś powiedzieć - zaczął Zayn poważnym tonem.
- Poczekaj, poczekaj, czy to coś... - zaczęła Michelle.
- Nie, Ellen nic nie grozi - uspokoił ją Zayn.
Dziewczyny westchnęły z ulgą.
- Nie mów, że będziesz tatem - zaśmiał się Niall.
- Tata Malik - docinał Louis.
- Już to sobie wyobrażam - Niall i Lou wybuchnęli śmiechem.
Popatrzyłam na Zayna, był zdenerwowany. Miałam ochotę się rozpłakać.
- Cicho! - krzyknęła Michelle.
- Jestem w ciąży - krzyknęłam mając dość tego krzyku i tego, że nikt nas nie słuchał.
W salonie zapadła cisza. Popatrzyłam na Harrego. Wpatrywał się w podłogę, po chwili podniósł się z kanapy i wyszedł z pokoju.
- Wybacz - rzuciłam przepraszające spojrzenie Zaynowi i wyszłam za Harrym z pokoju.
Zdążyłam zobaczyć tylko jak wychodzi na zewnątrz. Założyłam pospiesznie kurtkę i buty i wyszłam na dwór. Szłam za Harrym, aż doszliśmy do opuszczonego budynku. Harry wszedł do środka. Bez zastanowienia weszłam za nim. Siedział oparty o ścianę z kartką i długopisem w ręce.
- Ellen? Co tu do cholery jasnej robisz?! - krzyknął widocznie zdenerwowany.
- Harry, przepraszam. Nie mogłam patrzeć jak wychodzisz, cierpisz...
- Kto Ci powiedział, że cierpię? - spytał.
- Widzę przecież.
- Przyszłaś tu, bo zrobiło Ci się mnie szkoda, dając mi nadzieję. Wcześniej sama mówiłaś, żebyśmy zostali tylko przyjaciółmi, zależy mi na tobie, ale nic nie mogę zrobić. Popełniłem błąd i muszę dać sobie spokój. Powiedz mi tylko, dlaczego to robisz?
- Masz rację, ja nie powinnam. To ja już sobie pójdę - odpowiedziałam i nacisnęłam klamkę.
- Nie - zaczął, na co spojrzałam na niego zdziwiona - Nie puszczę cię samej do domu, jest już ciemno. Poza tym skoro już tu jesteś, pewnie chcesz wiedzieć co ja tu robię.
- Sam to zaproponowałeś - zaśmiałam się.
- Tak, wiem. Widzisz, o tym miejscu już nikt nie pamięta, oprócz mnie. Nikt o nim nie wiedział aż do teraz. Często kiedy łapię doła, lub po prostu jest mi źle, przychodzę tutaj i wylewam uczucia na papier - wyjaśnił chłopak.
- Mogę zobaczyć? - spytałam sięgając po kartkę papieru.
- Jest jeszcze nie dokończona.
- Piszesz piosenki? One są piękne - powiedziałam.
- Tak, siadaj - powiedział.
Usiadłam na podłodze obok Harrego. Chłopak wziął ode mnie kartkę i zanucił kawałek piosenki. Oparłam głowę o jego ramię i wsłuchiwałam się w jego śpiew.
- Podobało Ci się? - spytał.
- Tak, jest super - uśmiechnęłam się.
Harry zbliżył twarz do mojej i delikatnie mnie pocałował. Wiem, że nie powinnam tego robić, ale spodobało mi się i pocałowałam go namiętnie.
- Ellen, nie zapominaj o Zaynie - powiedział Harry wbijając we mnie wzrok.
Spuściłam głowę. Co ja poradzę, że COŚ do niego czuję?
- To może ja już pójdę - powiedziałam i wstałam z podłogi.
- Zaczekaj, jeszcze jedno. Mam do ciebie prośbę, dosyć głupią...
- Dawaj.
- Jesteś pewna, że to Zayn jest ojcem?
- Tak - odpowiedział pospiesznie i pomachałam Harremu. Wyszłam z budynku i poszłam szybkim krokiem do domu. Wyjęłam telefon z kieszni i spojrzałam na wyświetlacz. "3 nieodebrane połączenia od Zayna". Spojrzałam na zegarek. Za pół godziny miała się rozpocząć impreza Louiego.

____________________________________________________
w końcu jest. dodałam wcześniej niż zamierzałam, bo
laptop jest w naprawie, obecnie korzystam z komputera
rodziców i dopiero teraz znalazłam trochę wolnego
czasu i spokoju :)
nie obiecuję, że następny rozdział pojawi się szybko,
ponieważ nie wiem, na kiedy uda się przywrócić
do życia laptopa, ale dodam kilka pod rząd.
z góry przepraszam :)
Tuśka.

czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozdział 34

~ Jakiś czas później, dzień przed urodzinami Louisa (23 grudzień)
- Ellen, pospiesz się! - krzyknęła Michelle.
- Już idę, chwilka - powiedziałam zbiegając ze schodów - Jestem - dodałam gdy znalazłam się na miejscu.
- Ellen, błagam cię, szybciej! - powiedziała Danielle.
- No już, ubieram się - powiedziałam zirytowana zakładając kurtkę.
Po chwili wychodziłyśmy z domu. Michelle zamknęła drzwi na klucz i wsiadłyśmy do samochodu. Zapięłyśmy pasy i ruszyłyśmy do centrum handlowego żeby wybrać prezenty dla chłopców na gwiazdkę, dla Louisa na urodziny i zrobić zakupy na imprezę. Chłopcy aktualnie przebywali w studiu, w którym spotkali się z całą ekipą i uzgadniali dni wolne, oraz trasę w przyszłym roku. Następny rok miał oznaczać dla nich jedno: pracę. Planowali trasy koncertowe, spotkania z fanami, a pod koniec roku - pracę nad nową płytą. Wiedziałam, że Zayn będzie poza domem przez pół roku, co wcale mnie nie cieszyło. Będę musiała się z tym pogodzić. Oczywiście czeka mnie także koncert chłopców, w pierwszym rzędzie, z biletem VIP.
- Jesteśmy! - krzyknęła podekscytowana Michelle.
Od dziecka uwielbiała robić zakupy na święta. Zawsze pomagałam jej w wyborze prezentów dla całej rodziny.
Wysiadłyśmy z samochodu i ruszyłyśmy do centrum. Kiedy weszłyśmy do środka, poczułyśmy klimat świąt. Wszędzie porozwieszane były łańcuchy i kolorowe światełka, po całym centrum chodzili Mikołaje rozdając dzieciom cukierki, w każdym sklepie zawieszono ozdoby. Na środku stała wysoka choinka, ubrana w świąteczne ozdoby. Ruszyłyśmy ku sklepom z ubraniami i wybrałyśmy sobie sukienki na imprezę Louisa*. Największą trudność miała Michelle, która rozpaczała nad wyborem rozmiaru. Żadna sukienka na nią nie pasowała. Ja wybrałam sobie sukienkę z czarną górą i kokardką oraz szarymi falbankami u dołu (TUTAJ), natomiast Danielle, wybrała sobie śliczną sukienkę w czarno-białą zebrę, bez ramiączek (TUTAJ). Po dłuższych poszukiwaniach, Michelle zdecydowała się na zwykłą, luźniejszą fioletową sukienkę z rękawkiem (TUTAJ). Po zakupie sukienek, poszłyśmy na zakupy dla chłopaków. Dla Zayna wybrałam białą koszulę, ostatnio narzekał, że wszystkie są na niego za małe. Dla Louisa parę kolorowych szelek i kubek z marchewkami. Dla Liama i Nialla wybrałam koszulki z nadrukami z bajek typu Toy Story. Harremu kupiłam granatową marynarkę. Dla Michelle wybrałam kilka tunik ciążowych i album na zdjęcia, w którym wszyscy się podpiszemy. Tak samo jak Michelle, dla Danielle kupiłam album i koszulkę podobną do bluzki Liama. Zostało nam jeszcze jedno: kupić jedzenie na imprezę. Po chwili byłyśmy w supermarkecie wybierając najróżniejsze produkty. Czekał nas wieczór pełen gotowania i sprzątania domu. Po zakupach, poszłyśmy do Starbucks.
- Co chcecie? - zapytałam.
- Ja to co zawsze - odpowiedziała Michelle.
- Poproszę Mocha - powiedziała Mich.
Pokiwałam głową i poszłam zamówić kawę dla całej naszej trójki. Po drodze nie obyło się oczywiście bez zdjęć i pytań od fanek One Direction. Kilka chciało autograf. Nie wiedziałam co napisać, nigdy nie dawałam nikomu autografów, więc napisałam tylko "Ellen x". Dziewczyny cieszyły się na mój widok i zadawały mnóstwo pytań, na niektóre z nich nie zdążyłam odpowiedzieć, bo Danielle zawołała mnie. Lekko oszołomiona tym wszystkim wróciłam do stolika z kawą.
- Sława czasem potrafi być denerwująca - stwierdziła Dan.
- Nie wydaję mi się - odpowiedziałam.
- Zobaczysz za kilka miesięcy - straszyła mnie D.
- Oj tam, oj tam - przekomarzałam się z nią.
Po godzinie siedzenia w Starbucks, odeszłyśmy od stolików i ruszyłyśmy powoli ku wyjściu. Po drodze oczywiście nie obyło się od stawania obok każdej wystawy i komentowania ubrań. Kiedy przechodziłyśmy obok sklepu z ozdobami świątecznymi, poprosiłam dziewczyny, żebyśmy do niego weszły. Zgodził się, więc po chwili wybierałyśmy ozdoby na choinki. Kupiłyśmy dwie siatki bombek, aniołków, łańcuchów i innych mniej ważnych rzeczy, w efekcie czego, spędziłyśmy w centrum godzinę dłużej niż planowałyśmy. Chłopcy na pewno zaczęli się o nas martwić. Szybkim krokiem ruszyłyśmy do wyjścia. Wsiadłyśmy w samochód i ruszyłyśmy spod centrum.

- W końcu jesteście! - krzyknął Liam wychodząc z kuchni.
- Martwiliśmy się o was - powiedział Zayn pomagając mi zdjąć kurtkę i zanieść zakupy do salonu.
- Co kupiłyście? - spytał Niall zajadając się ciastkiem.
- Niall! - krzyknęła Danielle - Mówiłam Ci coś o jedzeniu ciastek!
Blondyn zaczął się śmiać i uciekać przed Dani. Korzystając z chwili nieuwagi, wzięłam torby z prezentami i zaniosłam je do pokoju chowając w torbie.
- Co ty tam masz? - spytał Zayn obejmując mnie od tyłu.
- Nic - powiedziałam.
- Daj zobaczyć - poprosił i pocałował mnie w usta.
- Ej, Malik, na dół! - zażartowałam.
Musiałam siłą wypchnąć go z pokoju i zaciągnąć do salonu. Nie chciałam, żeby ktokolwiek dowiedział się o prezentach, to miała być niespodzianka. Kiedy wchodziliśmy do salonu, chłopcy siedzieli oglądając Toy Story 3. Zayn usiadł obok Liama i także zajął się telewizorem. Ja weszłam do kuchni, gdzie zastałam dziewczyny.
- Czym mam się zająć? - spytałam.
- Ty zrobisz sałatki - powiedziała Danielle.
- Nie ma sprawy - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
- Mam nadzieję, że nie powiedziałam Zaynowi o prezentach - powiedziała Michelle.
- Nie, nie chcę psuć im niespodzianki - odpowiedziałam.
- No mam nadzieję - zaśmiała się Michelle.

- Kochanie, wstawaj - Zayn pocałował mnie w usta.
- Która godzina? - spytałam przecierając oczy.
- Po 10.00 - odpowiedział Zayn.
Zerwałam się z łóżka i założyłam szlafrok.
- 10.00?! I nikt mnie nie obudził?! Przecież o 18.00 jest impreza Louisa!
- Kochanie, masz 8 godzin, zdążysz - uspokajał mnie Zayn.
Rzuciłam szlafrok na łóżko i zamknęłam się w łazience. Nałożyłam bluzkę z krótkim rękawkiem, legginsy i długi sweter zapinany na guziki. Na nogi założyłam balerinki i związałam włosy w koński ogon. Po chwili wyszłam z łazienki. Zayn leżał na łóżku ze słuchawkami w uszach.
- Chodź na dół - powiedziałam ciągnąc go za rękę.
Zeszliśmy razem na dół, gdzie chłopcy stawiali choinkę.
- Cześć chłopaki, Michelle, Dani - przywitałam się z każdym po kolei.
Zayn położył się na kanapie i przyglądał się zmaganiom chłopaków.
- Wszystko już gotowe? - spytałam.
- Jeszcze trzeba ubrać choinkę - powiedziała Danielle popijając herbatę.
- To szybko zrobimy - stwierdziłam - A jedzenie?
- Wszystko zrobiłyśmy wczoraj, siedziałyśmy do 1 w nocy, zdziwiłabym się, gdybyśmy jeszcze musiały coś gotować - uśmiechnęła się.
Odetchnęłam z ulgą. Wszystko pamiętałam jakby we mgle, bolała mnie głowa, nie miałam na nic siły i byłam strasznie głodna.
- Ktoś chce tosty? - spytałam.
- Ja! - krzyknęli wszyscy chłopcy jednocześnie.
- Widzę las rąk - zaśmiała się Michelle.
Zawtórowałam jej śmiechem i po chwili stałam już w kuchni robiąc tosty dla każdego po kolei. Po 15 minutach na talerzu leżała sterta kanapek.
- Gotowe!
Po chwili wszyscy siedzieli jedząc tosty. Po pierwszym ugryzieniu, zrobiło mi się niedobrze. Odłożyłam jedzenie i pobiegłam do łazienki. Nachyliłam się nad sedesem i zwymiotowałam.
- Kochanie, El, nic Ci nie jest? - spytał Zayn nachylając się nade mną.
Wytarłam chusteczką buzię i usiadłam opierając się o ścianę.
- Nie, źle się czuję - odpowiedziałam - Ale to nic takiego. Nie chcę wam psuć zabawy, nie przejmuj się mną.
- Ellen, jak możesz tak mówić, twoje zdrowie jest najważniejsze - powiedział Zayn i objął mnie.
Po chwili poczułam jak robi mi się niedobrze i po raz drugi zwymiotowałam.
- Jedziemy do lekarza - stwierdził chłopak i pomagając mi wstać zaprowadził do salonu.
Usiadłam na kanapie, a Malik podał mi szklankę wody. Wypiłam wszystko na raz i położyłam się.
- Ellen, wstawaj, jedziemy do lekarza.
Czułam, że ktoś pomaga mi wstać, następnie poczułam świeże, zimowe powietrze i głos Zayna.

____________________________________________________
jest 34 rozdział ^ ^
następny dodam przy 8 komentarzach.
*nie wiem dokładnie, czy w Anglii można robić jakieś
większe imprezy 24 grudnia, ale uznałam, 
że skoro nie obchodzą Wigilii to można :D

BTW. macie już książki do szkoły? tęsknicie za nią? :)

poniedziałek, 30 lipca 2012

Rozdział 33

Posiedziałam chwilę samotnie wpatrując się w okno. Po 8.00 do salonu przyszedł Zayn. Usiadł obok mnie, objął mnie ramieniem i pocałował.
- Wcześnie wstałeś - zauważyłam.
- Mam dla ciebie niespodziankę - powiedział chłopak.
- Jaką? - spytałam zaciekawiona.
- Niespodzianka to niespodzianka, dowiesz się po południu.
- Idę się ubrać - powiedziałam i wstałam z kanapy.
Poszłam prosto do pokoju. Wyjęłam z szafy moje ulubione dżinsy, bluzkę z kolorowym nadrukiem, ramoneskę, po czym się w to ubrałam. Włosy związałam w luźnego koka, pomalowałam się i zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli w salonie i oglądali telewizję jedząc kanapki. Usiadłam obok Zayna i położyłam głowę na jego ramieniu. Kiedy skończył jeść, poszedł na górę się przygotować. O 12.00 mieliśmy wyjechać w tajemnicze miejsce. Byłam podekscytowana i nie mogłam przestać myśleć o niespodziance Malika. O 11.30 poprawiłam makijaż i rozpuściłam włosy. Z domu wyszliśmy o 11.50. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Zayn kazał założyć mi opaskę na oczy mówiąc, że mogę domyślić się, gdzie jedziemy. Po 15 minutach dotarliśmy na miejsce. Zayn pomógł mi wysiąść z samochodu i poprowadził mnie do tajemniczego pomieszczenia. Kiedy usiedliśmy przy stoliku, pozwolił mi zdjąć opaskę. Kiedy ją ściągnęłam, zobaczyłam gdzie jesteśmy. Byliśmy w ulubionej restauracji Zayna. Siedzieliśmy na balkonie, przy blasku świec. Gdy się schyliłam, mogłam ujrzeć miasto z dołu. Kiedy przyglądałam się temu wszystkiemu, podeszła do nas kelnerka podając nam obiad.
- Zayn, tu jest niesamowicie - powiedziałam patrząc mu w oczy.
Uśmiechnął się do mnie łobuzersko i pocałował mnie w rękę. Życzył mi smacznego i zabraliśmy się do jedzenia. Chłopak opowiadał mi, jak starał się to wszystko przygotować tak, żeby nikt się nie domyślił i dodał, że to nie koniec atrakcji na dziś. Na tę myśl uśmiechnęłam się pod nosem. "Mam wspaniałego chłopaka" - pomyślałam popijając wino. Po chwili coś we mnie drgnęło. Z Harrym było tak samo. Myślałam, że to miłość na wieki, ale się myliłam. Ale teraz... Z Zaynem jest inaczej, nie chcę go stracić, kocham go.
- Zbieramy się - powiedział Zayn, gdy skończyliśmy jeść uśmiechając się do mnie.
Zebrałam swoje rzeczy i wstałam z krzesła. Chłopak objął mnie ramieniem i wyszliśmy z restauracji. Powoli kierowaliśmy się ku samochodowi. Wsiedliśmy do środka i ruszyliśmy ponownie. Dojechaliśmy na obrzeża miasta, znajdowała się tam plaża. Zayn wyjął koszyk z bagażnika i wziął mnie za rękę. Szedł przodem. Po chwili doszliśmy na miejsce. Moim oczom ukazało się serce zrobione z czerwonych świeczek. Na środku leżał koc.
- O, mój, Boże - wydusiłam - Zayn to jest piękne!
Malik uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie w usta.
- To jeszcze nie koniec - powiedział i objął mnie w talii.
Chłopak wyjął owoce i napoje z koszyka, po czym postawił je na kocu. Stanęłam przy brzegu spoglądając w dal. Zayn podszedł do mnie i pocałował w szyję. Wziął mnie za rękę i poszliśmy na spacer wzdłuż brzegu. Na plaży nikogo nie zastaliśmy, zero paparazzi, jakichkolwiek ludzi.
- Dlaczego tutaj jest tak pusto? - spytałam.
- Wynająłem to miejsce tylko dla nas - odpowiedział Malik.
- Dziękuję - powiedziałam i objęłam go ramieniem.
Po długiej wędrówce wróciliśmy na nasze miejsce. Przez resztę wieczoru jedliśmy owoce, śpiewaliśmy piosenki i wygłupialiśmy się. O 20 nadszedł czas powrotu. Pozbieraliśmy rzeczy i wsiedliśmy do samochodu.
Do domu wróciliśmy o 20.20. Wszyscy siedzieli w salonie grając w karty. W eszłam do pomieszczenia i oparłam się o fotel.
- Wróciły nasz gołąbeczki - powiedział Louis ściskając mnie i Zayna.
Ukradkiem spojrzałam na Harrego. Siedział wpatrując się w karty, nawet nie odrywając wzroku. Uwolniłam się od uścisku Lou i usiadłam obok Loczka.
- Jak było? - spytał.
- Fajnie - odparłam - A wy? Co robiliście?
- Graliśmy w gry - wyszczerzył się chłopak.
Mimo uśmiechu, w jego oczach wyczułam smutek.
- El, Zayn, gracie? - spytał Liam.
Pokiwałam głową i po chwili siedziałam bacznie obserwując grę. Graliśmy w pokera. O 22.00 zrobiłam się senna i odłożyłam karty. Pożegnałam się ze wszystkimi i poszłam na górę. Przebrałam się w starą koszulkę i szorty. Spięłam włosy i położyłam się do łóżka. Po kilku minutach usłyszałam kroki. Gdy się odwróciłam, zobaczyłam Zayna wchodzącego do pokoju.
- Nie śpisz jeszcze? - spytał zdziwiony.
- Jeszcze nie, bo ktoś musiał mnie obudzić - powiedziałam i pokazałam mu język.
Zaśmiał się i wszedł do łazienki.

~ Michelle
- Jeszcze jej nie powiedział? - spytała zdziwiona Ellen.
- Jakoś nie było okazji - powiedziałam zawstydzona.
- Twój chłopak nie powiedział swojej mamie, że jego dziewczyna jest w ciąży? Michelle, to już prawie 1 miesiąc! - wykrzyknęła Danielle.
- Dajcie spokój, ok? To nasza sprawa - powiedziałam wkurzona.
W tej samej chwili pod szkołę podjechał Lou. Pomachałam mu i pożegnałam się z dziewczynami. Pobiegłam do samochodu i pocałowałam Louisa.
- To jak, gotowy? - spytałam.
- Tak, trochę się denerwuję. Mama się zdenerwuje, że jeszcze jej nie powiedziałem...
- Nie martw się - pocieszałam go.
Po 30 minutach dojechaliśmy do Doncaster, do domu rodzinnego Louisa. Zadzwoniliśmy do drzwi. Otworzyła nam mama Lou. Przywitała nas bardzo miło i poczęstowała ciastem i herbatą. W końcu nadeszła chwila, w której mieliśmy oznajmić o ciąży.
- Mamo, przyjechaliśmy tu, żeby powiedzieć Ci coś ważnego - zaczął Louis niepewnie.
- Tak? W takim razie słucham - powiedziała mama Lou z uśmiechem.
- Michelle, Michelle jest w ciąży.
Jay zaniemówiła. Siedzieliśmy w ciszy, w końcu poddenerwowany Louis powiedział:
- Mamo? Co ty na to?
- To wspaniale - Jay uściskała mnie i Louisa.
- Cieszysz się? - spytał.
- Tak, oczywiście! - wykrzyknęła kobieta - A który to tydzień?
- Niedługo minie pierwszy miesiąc - odpowiedziałam.
- Gratulacje - powiedziała mama Louiego.
Odetchnęłam z ulgą.

____________________________________________________
wiem, nawaliłam z tym rozdziałem. długo nie dodawałam, następny
postaram się szybciej, ale nie obiecuję ;)
następny = conajmniej 6 komentarzy.

poniedziałek, 23 lipca 2012

Rozdział 32

Kilka dni później
Usiadłam na łóżku i popatrzyłam na zegarek. 5:30. Założyłam ciapy i zeszłam na dół do kuchni. Wyjęłam szklankę i nalałam do niej soku pomarańczowego.
- Ktoś tu nie może spać - zaśmiał się Louis.
- Matko, ale mnie przestraszyłeś - powiedziałam i szturchnęłam go w ramię.
- To bolało - powiedział i pokazał mi język - Co robisz o 5.30 w sobotę w kuchni?
- Piję - odpowiedziałam.
- No właśnie widzę - zaśmiał się po raz kolejny wyciągając szklankę z szafki - Nie możesz spać, co?
- Martwię się o Harrego - powiedziałam całkiem szczerze.
- Hazza jest w Holmes Chapel, nic mu nie jest - pocieszył mnie Lou.
Pokiwałam głową i wysiliłam się na uśmiech. Może rzeczywiście wyjechał na kilka dni, żeby odpocząć? Nie powinnam się martwić. Odłożyłam szklankę do zlewu i poszłam do pokoju Zayna. Przesiedziałam w kuchni pół godziny rozmawiając z Louisem. Gdy weszłam do pokoju, Zayn leżał w łóżku, patrząc na sufit. Położyłam się obok niego.
- Gdzie byłaś? - spytał.
- W kuchni - odpowiedziałam i przytuliłam się do niego.
Chwilę poleżeliśmy rozmawiając.
- Pójdę się ubrać - powiedziałam i odsunęłam się od niego.
Wyjęłam czyste ubrania z szafy i poszłam do łazienki. Ubrałam się w legginsy galaxy i białą bluzkę na ramiączkach. Do tego nałożyłam czarny sweterek. Włosy związałam w koka. Umyłam twarz i zęby. Pomalowałam usta błyszczykiem i wyszłam z łazienki. W trakcie moich przygotowań, Zayn zdążył zasnąć. Zeszłam do kuchni, gdzie siedział Liam czytając gazetę.
- Cześć Li - przywitałam się.
- Cześć El - odpowiedział.
- Chcecie naleśniki na śniadanie? - zapytałam.
- Taaak - odpowiedział Louis z salonu.
Liam pokiwał głową i wrócił do czytania gazety. Po 15 minutach talerz zapełnił się naleśnikami z nutellą i bitą śmietaną. Poszłam na górę i obudziłam wszystkich informując o śniadaniu. Po chwili wszyscy byli na dole i zabrali się do jedzenia. Odstawiłam naczynia do zmywarki i usiadłam obok Zayna na kanapie w salonie. Do 12.00 oglądaliśmy komedię, co chwilę coś komentując i wygłupiając się. Niall zjadł sam miskę popcornu. Dziwiłam się, ile on może jeść. Po 12, zrobiłam się głodna, zresztą tak samo jak wszyscy, więc razem z dziewczynami postanowiłyśmy, że zrobimy obiad. Niall upierał się, by zamówić pizzę, ale my dopięłyśmy swego. Po chwili stałyśmy już w kuchni przygotowując obiad. Zdecydowałyśmy się na rybę z frytkami. Po 30 minutach obiad był już gotowy. Danielle nakryła do stołu i wszyscy siedli na swoich miejscach. Brakowało tylko Harrego. Resztę popołudnia spędziliśmy na rozmowach i wygłupianiu się przy dźwiękach gitary Nialla. Blondyn grał przez całe popołudnie, a chłopcy śpiewali. Zwrotkę w Up All Night, Zayn zadedykował mi. Na zakończenie czule mnie pocałował. Siedzieliśmy tak do wieczora. Chciałabym, żeby ta chwila trwała wiecznie. Kiedy wybiła 18.00 Michelle przeprosiła wszystkich i poszła do swojego pokoju. Od razu wyczułam, że coś jest nie tak i poszłam za nią. Weszłam do pokoju, nie przejmując się pukaniem. Po wejściu do pomieszczenia, spostrzegłam otwarte drzwi balkonowe. Podeszłam do nich i ujrzałam Michelle opierającą się o barierkę.
- Coś się stało? - spytałam i objęłam ją ramieniem.
- Będę musiała zrezygnować ze szkoły. Dyrektor nie zgodził się na ciężarną uczennicę w swojej szkole - powiedziała.
- Twoi rodzice już z nim rozmawiali?
- Tak. Prosili, ale się nie zgodził. Jutro idą rozmawiać z dyrektorem tej prywatnej szkoły. Być może będę musiała się przenieść.
- Nie widać po tobie, że jesteś w ciąży - stwierdziłam, patrząc na jej brzuch.
- Jeszcze nie - powiedziała - To dopiero pierwszy miesiąc.
- Jeszcze - powtórzyłam - Będzie dobrze.
- Mam nadzieję. Nie chcę przenosić się do nowej szkoły, w środku roku i was zostawiać - powiedziała, a w jej oczach możnabyło dostrzec kropelki łez.
- Nie martw się - odpowiedziałam i położyłam głowę na jej ramieniu - Idziemy na dół?
Dziewczyna pokiwała głową i zeszłyśmy razem do salonu, gdzie chłopcy i Dan zaczęli oglądać jakiś horror.
- Co oglądamy? - spytałam.
- Ring - odpowiedział Niall wpychając sobie do buzi popcorn.
Usiadłam między Liamem i Zaynem przytulając się do swojego chłopaka.
W połowie filmu, rozległ się dzwonek do drzwi. Na ten dźwięk, chłopcy krzyknęli. Zaczęłam się z nich śmiać.
- To tylko dzwonek do drzwi - powiedziałam niemogąc powstrzymać chichotu.
- Ty idź otwórz - powiedział Louis do Nialla.
- Ja nigdzie nie idę. Ty idź - upierał się Niall.
Zastanawiałam się, kto odwiedza nas o 20 wieczorem. Po chwili namysłu wstałam i ruszyłam w kierunku drzwi. Nacisnęłam klamkę i ujrzałam... Harrego!
- Cześć... Harry - odpowiedziałam zapraszając go gestem ręki do domu.
- Cześć - powiedział i nie patrząc na mnie wszedł do środka niosąc za sobą torby.
Skierował się prosto do salonu.
- Harry! - rozległy się krzyki radości.
Właśnie zrozumiałam jak mi go brakowało. Zamknęłam drzwi i poszłam do pokoju. Nie miałam ochoty siedzieć z nimi w salonie i udawać, że wszystko jest okej. Położyłam się na łóżko zakryłam twarz poduszką. Po chwili usłyszałam kroki i odgłos otwieranych drzwi.
- Coś się stało? - spytał Zayn kładąc się obok mnie.
- Jestem baaardzo zmęczona - skłamałam.
- Nie chcesz jeść? Niall zamówił pizzę - powiedział chłopak.
- Trochę - odpowiedziałam i podniosłam się z łóżka.
Założyłam sweterek i razem z Malikiem zeszłam na dół, gdzie wszyscy już siedzieli i jedli posiłek. Wzięłam kawałek pizzy i zabrałam się do jedzenia. Chłopcy przez cały czas żartowali i dyskutowali o obejrzanym niedawno horrorze. Jedynie Harry nie brał udziału w dyskusji. Musiałam przypominać Louisowi i Niallowi, jak bali się otworzyć drzwi.
- Ten film był naprawdę straszny - usprawiedliwiał się blondyn.
- Aha, napewno - śmiałam się z chłopaka.
Niall pokazał mi język i wziął kolejny kawałek pizzy. Senna zrobiłam się około 22.30, więc pożegnałam się ze wszystkimi i poszłam na górę. Przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka.

Wstałam o 7.30. Ostatnio miałam problemy ze snem. Sama nie wiem dlaczego. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie kanapki. Usiadłam na kanapie i jedząc śniadanie oglądałam poranne wiadomości. Kiedy zjadłam kanapki, odstawiłam brudny talerz do zlewu. Po chwili usłyszałam kroki. Harry szedł do kuchni. Kiedy mnie zobaczył, odwrócił się i poszedł spowrotem na górę.
- Harry? Możemy porozmawiać? - spytałam.
Wzruszył ramionami i poszedł za mną do salonu. Usiedliśmy naprzeciwko siebie, na fotelach.
- Chciałam cię o coś poprosić - zaczęłam - Wiem, że nie jesteśmy już razem, ale nie chcę, żeby to skończyło się na nie odzywaniu się do siebie. Nie chcę, żebyśmy byli wrogami. Chyba możemy być przyjaciółmi, tak jak dawniej? - na koniec mojej 'przemowy' uśmiechnęłam się do Loczka.
Zanim odpowiedział, minęło trochę czasu. Widocznie rozważał każdo moje słowo.
- Zgoda - odpowiedział po chwili namysłu.
- Dziękuję - szepnęłam i przytuliłam go.
Odwzajemnił uścisk i poszedł na górę. Odetchnęłam ciężko. Wszystko było tak jak dawniej. Całe szczęście.

____________________________________________________
przepraszam, że musieliście tak długo czekać,
ale nie miałam czasu i siły pisać kolejnego
rozdziału ;)

nast. = conajmniej 6 komentarzy

poniedziałek, 16 lipca 2012

Rozdział 31

W drzwiach stał Zayn. Zatrzymałam się w połowie schodów niewiedząc czy iść dalej, czy zaczekać aż sobie pójdzie.
- Dzień dobry, jest może Ellen? - spytał.
- Dzień dobry. Tak, już ją wołam - odpowiedziała moja mama, po czym zawołała mnie.
Zbiegłam ze schodów na dół i nieśmiało uśmiechnęłam się do Zayna.
- Cześć - powiedział.
Odpowiedziałam mu tym samym i podeszłam do niego.
- Możesz wyjść? - spytał mnie.
Popatrzyłam na mamę. Skinęła głową, co oznaczało, że mogę. Nałożyłam kurtkę i wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi.
- Skąd wiesz gdzie mieszkam? - spytałam.
- To zostanie moją tajemnicą - powiedział i uśmiechnął się łobuzersko.
Walnęłam go lekko w ramię i udałam obrażoną. Przygarnął mnie do siebie i pocałował w czoło.
- Tak właściwie, to po co przyszedłeś? - spytałam uwalniając się z jego uścisku.
- Chciałem porozmawiać - wyjaśnił.
- O czym? - spytałam przystając.
- Usiądziemy? - spytał chłopak pokazując na huśtawkę za moim domem.
Skinęłam głową i poszliśmy usiąść. Jedyne okno, przez które widać było to miejsce, było okno w kuchni, więc mieliśmy trochę prywatności. Siedzieliśmy przez chwilę w milczeniu. Pierwszy odezwał się Zayn:
- Słyszałem, że powiedziałaś, że nie powinnaś mieszać się w nasze życie, powinnaś wrócić.
- Zayn, ja nie mogę. Przeze mnie Harry cierpi, ty cierpiałeś, ja nie powinnam wracać. Nie chcę psuć wam życia - powiedziałam.
- Ellen! Ty nie powinnaś wrócić, ty MUSISZ wrócić, ze mną - spuścił głowę i wziął mnie za rękę.
Popatrzyłam się na niego swoimi brązowymi tęczkówkami. Cholera, ja nadal go kocham.
- Chcę, żebyś wiedziała, że kocham cię, kochałem cię gdy byłaś z Harrym, kochałem cię, gdy się na mnie wściekałaś, kochałem cię i będę cię kochać. Chcę, żebyś do mnie wróciła - powiedział i pocałował mnie namiętnie.
- Zayn, ja... Ja też cię kocham - odpowiedziałam po raz pierwszy naprawdę pewna swoich uczuć i pocałowałam go delikatnie.
Uśmiechnął się do mnie i objął mnie ramieniem. Oparłam głowę o jego ramię, i siedzieliśmy tak w milczeniu. W mojej głowie plątały się myśli, wrócić czy nie?
- To jak? Wracasz do domu? - spytał Zayn całując mnie w czoło.
- Tu jest mój dom - zaśmiałam się.
- Hmm... W takim razie, wracasz do nas?
- Z wielką chęcią, brakowało mi was - powiedziałam szczerze - Uhm... A co z Harrym?
- Wyjechał, wróci za kilka dni. Wtedy będziemy się martwić - powiedział Zayn i wstał z huśtawki ciągnąc mnie za rękę.
Wstałam i pozwoliłam się prowadzić. Na podjeździe przed domem, stał już samochód znajomych taty.
- Zayn, zapomniałam. Dzisiaj do taty przyszli goście. Będę musiała zostać na obiedzie - powiedziałam.
- Nie ma sprawy, napisz do mnie, jak będziesz gotowa - powiedział Zayn i otworzył mi drzwi.
Podziękowałam i weszłam do środka. Na nasz widok, mama krzyknęła z salonu:
- Ellen, Zayn chodźcie z nami zjeść.
- Zayn, zostaniesz na obiad? - spytałam.
- Jeśli mogę - odpowiedział ' mój chłopak ' z łobuzerskim uśmiechem.
- No jasne - odpowiedziałam i pociągnęłam go za rękę do salonu.
Przywitaliśmy się z gośćmi taty i usiedliśmy przy stole. Okazało się, że jest to szef taty z żoną - dziennikarką. Tata był redaktorem naczelnym czasopisma brytyjskiego. Jego szefem był James Flack, dyrektor w biurze taty, a zarazem jego szef, natomiast jego żona, Caroline Flack, była dziennikarką*. Przez cały czas bacznie przyglądała się mi i Zaynowi, co jakiś czas pytając Zayn o trasę, mnie o szkołę, przyszłość. Około godziny osiemnastej, tata wyszedł, by odprowadzić gości do samochodu. Ja pomogłam mamie znieść naczynia do kuchni. Zayn w tym czasie bawił się z Katie. Kiedy skończyłyśmy, spytałam mamy:
- Mamo, bo jest taka sprawa... Czy mogłabym dzisiaj pojechać do chłopaków? Nie wiem na jak długo, dziewczyny tam są - wyjaśniłam.
- A co ze szkołą?
- Pójdę, wezmę książki i najpotrzebniejsze rzeczy, proooszę - poprosiłam.
- Zgoda, ale napiszesz kiedy wracasz, tak?
- Oczywiście - powiedziałam i przytuliłam ją - Dziękuję.
Wyszłam z kuchni i podeszłam do Zayna.
- Ja idę się spakować, jeśli chcesz możesz zostać lub iść ze mną - powiedziałam.
Chłopak wstał, dając mi do zrozumienia, że idzie. Poszliśmy na górę do mojego pokoju.
- Wow, nie spodziewałem się, że twój pokój tak wygląda - powiedział Zayn rozglądając się dookoła.
- Aż tak źle? - powiedziałam pakując najpotrzebniejsze rzeczy do torby.
- Wręcz przeciwnie - powiedział pokazując na plakaty One Direction wiszące w pokoju.
Uśmiechnęłam się do niego i upchnęłam kosmetyki do torby.
- To ja pójdę się przebrać i możemy jechać - powiedziałam i zamknęłam się w łazience.
Przebrałam się w moje ulubione dżinsy i koszulkę (TUTAJ), zaplotłam warkocza i po chwili byłam gotowa. Otworzyłam drzwi i wyszłam do pokoju. Zayn stał odwrócony do mnie plecami, spoglądając w okno. Zakradłam się do niego po cichu i pocałowałam w usta.
- Gotowa? - spytał.
- Mhm - odpowiedziałam i wzięłam do ręki torebkę.
Zeszliśmy razem na dół. Pożegnaliśmy się z moimi rodzicami i Kate. Nałożyłam na siebie kurtkę i wyszliśmy na dwór. Był chłodny wieczór. Przed domem stał już samochód. Przyjechał po nas jeden z ochroniarzy chłopców. Usiadłam z tyłu, obok mnie Zayn. Przez całą drogę trzymał mnie za rękę. Cieszyłam się, że wracam do chłopców. I do Danielle, Michelle. Nie zauważyłam, jak dojechaliśmy pod dom chłopców. Jak zwykle, pod domem stało kilka fanek, które zaczęły piszczeć, gdy zobaczyły Zayna. Ochroniarz odstawił nas bezpiecznie pod dom i odjechał. Zayn nacisnął klamkę i weszliśmy do środka. Niall zbiegł po schodach i na mój widok wrzasnął:
- Ellen wróciła!
Po chwili na dole pojawili się Louis, Liam, Dani i Michelle. Wszyscy ściskali mnie z bananami na twarzy, powtarzając, że jestem głupia, mówiąc, że powinnam odejść.
- Przestańcie, bo się rozpłaczę - powiedziałam, lecz łzy zaczęły strumieniami ściekać z mojej twarzy. Zdjęłam kurtkę i poszłam za Zaynem do jego pokoju. Od razu rzuciły mi się w oczy świeczki, poustawiane dookoła łóżka, na komodzie, biurku, palące się na czerwono.
- Wow - zdołałam wykrztusić i rzuciłam torbę na podłogę.
- Jak Ci się podoba? - spytał Zayn obejmując mnie od tyłu i całując w szyje.
- Bardzo - powiedziałam i odsunęłam się od niego - Idę się przebrać w coś wygodniejszego.
Wyciągnęłam z torby dresy i poszłam do łazienki się przebrać. Po chwili wyszłam z niej i usiadłam na łóżku. Zayn leżał z komórką w ręku.
- Co robisz? - spytałam zaglądając mu przez ramię.
- Piszę - odpowiedział i zasłonił telefon ręką pokazując mi język.
- Co ty tam piszesz? - spytałam po raz drugi i rzuciłam się na niego usiłując wyrwać mu telefon.
Pocałował mnie w usta jednocześnie chowając telefon do szuflady.
- Kocham cię - szepnęłam.
Po tych słowach spędziliśmy długą, namiętną noc.

Usiadłam na łóżku i przeciągnęłam się. Było po 7.00. Wciągnęłam na nogi ciapy, założyłam szlafrok i zeszłam na dół do kuchni. W kuchni nikogo nie zastałam. Zaparzyłam kawę i wypiłam ją w spokoju. Kiedy wstawiałam kubek do zlewu, na dół zeszła Danielle.
- Cześć. Jak się spało? - spytałam.
- Dobrze - odpowiedziała ziewając.
- Chcesz kawy?
- Poproszę - uśmiechęła się dziewczyna.
Ponownie zabrałam się do parzenia kawy, tym razem dla Dani.
- Fajnie, że wróciłaś - zaczęła Danielle.
- Mhm...
- Wiadomo co z Harrym?
- Nie, nic nie wiem. Pewnie pojechał do Holmes Chapel - powiedziałam.
Danielle nie odezwała się. Widocznie wyczuła moją obojętność, co do Harrego. Nie mogłam zranić Zayna. To jego kochałam. Na samą myśl o wczorajszej nocy poczułam motylki w brzuchu. Danielle podziękowała za kawę. Podczas gdy ona piła napój, ja mówiłam o wczorajszym dniu. O wyznaniu Zayna, rozmowie z Caroline. Dziewczyna przytakiwała głową na każdo zdanie. Około 7.30 na dół zeszła Michelle. Ja natomiast, skierowałam się do sypialni. Zayn spał jak zabity. Przeszłam cicho obok niego, tak żeby go nie obudzić i weszłam do łazienki. Ubrałam się w jasne, poprzecierane dżinsy, bokserkę z flagą Wielkiej Brytanii i czarną ramoneskę. Włosy rozpuściłam i lekko podkręciłam. Zrobiłam makijaż pasujący kolorystycznie do zestawu i wzięłam do ręki torebkę. Kiedy wychodziłam z łazienki, Zayn już nie spał. Podeszłam i na 'dzień dobry' pocałowałam go delikatnie w usta.
- Zostań w domu - nalegał chłopak.
- Nie mogę, postaram się wrócić wcześniej - obiecałam i pocałowałam go znów, tym razem na pożegnanie.
Pomachałam mu i wyszłam z pokoju. Na dole czekały już dziewczyny. Do szkoły miał zawieźć nas ochroniarz chłopców - Preston. Nałożyłam czarne botki i wyszłyśmy z domu. Po chwili nadjechał Preston. Wsiadłyśmy do środka i zapięłyśmy pasy. Dzisiaj droga bardzo mi się dłużyła. Skupiłam się na powtarzaniu francuskiego, ale nie pamiętałam nic z materiału przerobionego w domu. Po 10 minutach, które wydały mi się wiecznością, dotarłyśmy do szkoły.

____________________________________________________
*niektóre informacje nt. Caroline nie są prawdziwe

miałam zupełnie inne placy co do tego rozdziału, ale w ostatniej chwili
zdecydowałam się na coś innego i pewnie ciekawszego :)
cieszycie się, że Ellen i Zayn znów są razem?
a może wolicie, żeby była z Harrym?

nast. rozdział przy min. 5 komentarzach.
xoxo

piątek, 13 lipca 2012

Rozdział 30

Popatrzyłam się na Zayn'a.
- Mogę się dosiąść? - spytał.
- Uhm - odpowiedziałam i zgasiłam papierosa.
- Coś się dzieje?
- Nie - zadrwiłam - Pokłóciłam się z chłopakiem i prawdopodobnie zostanę zawieszona, albo coś jeszcze gorszego, wszystko jest dobrze.
Zayn zaśmiał się.
- Rzeczywiście głupie pytanie.
- Wiem, że nie powinnam rozwiązywać problemów w ten sposób, ale ja już po prostu nie daje rady. Nie mam siły, nie mam siły znosić tego wszystkiego.
Zayn przygarnął mnie do siebie, mówiąc:
- Będzie dobrze.
Położyłam głowę na jego ramieniu, zupełnie zapominając o przeszłości. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się zapachem jego perfum. Siedzieliśmy tak około godziny. Przytuleni do siebie, zapominając o wszystkim co nas otacza.
- Nie jesteś głodna? - spytał Zayn.
- Trochę - odpowiedziałam i odsunęłam się od niego.
Wstałam i poszłam w kierunku domu, za mną ruszył Zayn. Wszyscy siedzieli w salonie, więc weszłam do środka i usadowiłam się między Niallem a Michelle. Nałożyłam sobie jedzenia i przysłuchiwałam się rozmowie chłopców, co jakiś czas zerkając na Zayna. Około 23.00 zrobiłam się senna. Wstałam i wyszłam na taras. Po chwili usłyszałam kroki, to Zayn szedł w moją stronę. Był już nieźle wstawiony. Podszedł i objął mnie.
- Zayn, eee... Jesteś pijany, może powinieneś wrócić do domu? - spytałam odpychając go lekko.
Nachylił się nade mną i pocałował mnie.
- Chciałaś poroz... - zaczął Harry.
Odepchnęłam Zayna i popatrzyłam na Harrego. Przeklął i wbiegł do domu trzaskając drzwiami. Usiadłam na ziemi i ukryłam twarz w dłoniach.
- Zayn idź do domu - powiedział Niall i wepchnął Zayna do środka.
Otarłam łzy rękawem i popatrzyłam na Irlandczyka.
- Jestem beznadziejna - stwierdziłam.
Wstałam i oparłam się o barierkę.
- Chciałem Ci pomóc, a ty całujesz się z Zaynem.
- To on mnie pocałował - odrzekłam - O co chodziło Harremu?
- Przekonałem go, żeby wysłuchał tego, co masz mu do powiedzenia, ale jak zobaczył ciebie i Zayna, wkurzył się. Wybiegł z domu i gdzieś pojechał.
- Ja... Chyba nie powinnam mieszać się w wasze życie - powiedziałam i weszłam do salonu.
- Idziesz już? - spytała Danielle.
- Tak, dzięki za zaproszenie - powiedziałam i poszłam w stronę wyjścia.
Ubrałam się i wyszłam z domu.

~ Niall
Stałem na balkonie, patrząc jak Ellen wchodzi do środka. Ona chyba nie mówiła na serio. Po chwili namysłu wszedłem do salonu i usiadłem na swoje stare miejsce.
- Co ty taki smutny jesteś? - spytał mnie Louis.
- Ellen powiedziała, że nie powinna mieszać się w nasze życie. Na dodatek Harry się wściekł i gdzieś pojechał.
- Trzeba ich pogodzić, bo nie mogę na to patrzeć - powiedział Louis.
- Mnie i Ellen jakoś nikt nie próbował pogodzić! - wydarł się Zayn i pobiegł na górę.
- Pójdę z nim porozmawiać - powiedział Liam.

~ Ellen
Weszłam do domu najciszej jak potrafiłam, żeby nie obudzić rodziców i Kate. Skierowałam się do mojego pokoju. Przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka. Muszę zapomnieć o chłopakach. Będzie lepiej, jak przestanę mieszać się w ich życie i wszystko psuć.
Rano wstałam o 10.30. Pościeliłam łóżko i wzięłam zimny prysznic. Przebrałam się i uczesałam. Zeszłam na dół, gdzie zastałam mamę i Katie. Oglądały telewizję. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapki.
- Jak impreza? - spytała mama.
- Fajnie było - powiedziałam i skierowałam się do pokoju.
Usiadłam przy biurku i włączyłam laptopa. Jedząc kanapki, przeglądałam Twittera. Jak zwykle masa nowych wiadomości od fanek One Direction. Większość to pytania o mój związek z Harrym/Zaynem. Na większość odpisywałam. Tak też było tym razem. Odpisywanie na wiadomości zajęło mi półtorej godziny. Po chwili usłyszałam wołanie mamy:
- Ellen, chodź na dół!
Zamknęłam laptopa i zeszłam.
- Pomóż mi przy obiedzie, dzisiaj przyjadą znajomi taty z pracy.
Chcąc, niechcąc pomogłam mamie przy obiedzie.
Po dwóch godzinach skończyłyśmy. Do przyjazdu znajomych taty miałam pół godziny.
- Leć się przebierz - powiedziała mama nakrywając do stołu.
Poleciałam do pokoju i otworzyłama szafę. Długo stałam i myślałam w co się ubrać. W końcu zdecydowałam się na sukienkę (TUTAJ) i czarne balerinki. Włosy związałam w koka. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Zbiegłam na dół i ujrzałam...

____________________________________________________
zgadłyście. to Zayn ; )  czy jestem aż tak
przewidywalna? ;d
ciekawe, kto domyśli się, kogo zobaczyła El : D

nast. = conajmniej 5 komentarzy.

wtorek, 10 lipca 2012

Rozdział 29

Rozłożyłam parasolkę i poszłam na najbliższy przystanek. Po 10 minutach czekania nadjechał autobus. Po chwili byłam już na przystanku pod Claires. Wysiadłam z autobusu i ruszyłam do domu chłopaków. Nacisnęłam dzwonek do drzwi i czekałam. Drzwi otworzył mi Niall.
- Ellen! - zawołał i przytulił mnie.
- Cześć Niall. Jak Harry?
- Źle. Dalej siedzi w pokoju.
Weszłam do domu i odstawiłam mokrą parasolkę. Zdjęłam kurtkę, szalik i czapkę i powiesiłam je na wieszaku.
- Mogę do niego pójść? - spytałam niepewnie.
- Jasne. Będę w salonie jakbyś czegoś potrzebowała - powiedział i odszedł zostawiając mnie samą.
Bez chwili namysłu poszłam do pokoju Loczka. Zapukałam, ale nikt nie odpowiedział, więc nacisnęłam klamkę. Po za bałaganem i zapachem papierosów i alkocholu, w pokoju nie zmieniło się nic. Przeniosłam wzrok na łóżko i znieruchomiałam. Harry całował się z jakąś dziewczyną, w samej bieliźnie. Zaczęłam powoli odsuwać się do tyłu, aż w końcu ze łzami w oczach wybiegłam z pokoju. Niall stał przy schodach, najwyraźniej czekając na mnie.
- Coś się stało? - zapytał Niall przytulając mnie.
- On... On... Znalazł sobie inną - wyjąkałam i wybuchnęłam głośnym płaczem.
- Co? To niemożliwe, skąd wiesz? - zapytał niedowierzając.
- Widziałam, są w pokoju - wyjaśniłam i zaniosłam się płaczem.
- Hej, nie płacz - powiedział Niall i pocałował mnie delikatnie w czoło.
Uniosłam głowę do góry i pocałowałam go delikatnie w usta.
- Ja... Ja... Nie powinnam tego robić, przepraszam - powiedziałam i czułam jak rumieniec rozkwita na mojej twarzy - Ja już pójdę.
Odeszłam od niego i zaczęłam się ubierać.
- Ellen - zaczął - Na mnie zawsze możesz liczyć, pamiętaj.
Kiwnęłam głową i odpowiedziałam:
- Dzięki Niall, będę pamiętać.
Wzięłam do ręki parasolkę i wyszłam. Do domu wróciłam na piechotę rozmyślając o Irlandczyku. Po pół godzinnej drodze, stanęłam przed drzwiami. Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Zrzuciłam buty, zdjęłam kurtkę, czapkę i szalik i odłożyłam parasol. Weszłam do kuchni. Na stole leżała kartka: "Jesteśmy na zakupach, wrócimy o 18.00. Mama". Po przeczytaniu wrzuciłam ją do kosza na śmieci. Poszłam do pokoju i odrobiłam lekcje, co zajęło mi pół godziny. Po nauce zeszłam na dół i włączyłam telewizor. Nic ciekawego nie leciało, więc poszłam do pokoju i włączyłam laptopa. Posiedziałam trochę na Twitterze i Facebooku. Po chwili na czacie pojawiła się Michelle.
Michelle123 - Cześć. Jak się czujesz? Niall opowiadał nam o Harrym
Przeraziłam się na myśl, że mógł powiedzieć wszystkim o naszym pocałunku, ale Michelle napewno by o to spytała.
Ellen_754 - Cześć. Ok ;)
Michelle123 - To dobrze. Chcieliśmy cię zaprosić na grilla w sobotę o 18.30 :D
Ellen_754 - Przyjadę.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Tęsknię za tymi wariatami. Przypomniałam sobie o teście z matematyki i pożegnałam się z Michelle. Zamknęłam laptopa i zabrałam się do nauki. Po 18.00 usłyszałam głosy dochodzące z dołu. Rodzice z Katie wrócili z zakupów. Zeszłam na dół, by zobaczyć co kupili i pomóc mamie przy kolacji.
- Cześć mamo, cześć tato. Hej Katie - przywitała się z nimi ściskając Kate.
- Pomożesz mi przy kolacji? - spytała mama.
- Jasne - odpowiedziałam i poszłam za mamą do kuchni - Co mam robić?
- Pokrój warzywa na sałatkę.
Po tych słowach zaczęłam kroić warzywa. Szybko mi poszło, więc już po około 10 minutach byłma wolna i poszłam do pokoju Kate. Drzwi były otwarte. Moja siostra siedziała na podłodze oglądając rzeczy, które kupiła. Weszłam do jej pokoju i usiadłam obok niej.
- To pokażesz mi co kupiłaś? - spytałam.
- Tak - mała klasnęła w ręce i zaczęła chwalić się tym, co dostała od rodziców.
- Śliczne - skomentowałam nowe ubrania Kate.
- Mi się też podobają.
Uśmiechnęłam się do niej i wstałam.
- Idziesz już? - spytała.
- Tak, muszę się przebrać.
Ruszyłam do swojego pokoju. Było mi gorąco, więc założyłam luźne szorty i koszulkę na ramiączkach.
- Kolacja! - krzyknęła mama.
Zbiegłam po schodach na dół i usiadłam do stołu. Mama nakładała nam na talerze tosty i nalewała herbaty do kubków. Zabrałam się do jedzenia. W przeciągu 20 minut wszystko znikło z talerza. Wzięłam do ręki kubek i podziękowałam za kolację po czym poszłam do swojego pokoju. Wzięłam słuchawki i położyłam się na łóżku. 2 godziny słuchałam muzyki. O 21.00 poszłam się wykąpać. Umyłam włosy, zęby... Przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka.

Kilka dni później
Dzisiaj o 18.30 szłam na grilla. Wstałam po 8.00 i poszłam na śniadanie. Po skończonym posiłku oglądałam telewizję, leżąc na kanapie w piżamie. O 11.00 poszłam się przebrać. Nałożyłam spodenki i t-shirt. Włosy umyłam i wysuszyłam, po czym związałam je w luźnego koka. Popołudnie spędziłam przy komputerze z kubkiem herbaty. O 16.00 zaczęłam się przygotowywać. Pół godziny szukałam odpowiedniego ubioru. W końcu zdecydowałam się na TO (bez kolczyków, lakieru i okularów). Włosy zaplotłam w warkocza na bok. Włożyłam najpotrzebniejsze rzeczy do torebki i o 18.00 byłam już gotowa. Na wierzch nałożyłam kurtkę, na wypadek gdyby się ochłodziło. Dzisiejszy dzień był wyjątkowo ciepły.
- Mamo, już wychodzę! - krzyknęłam i wzięłam kluczyki do samochodu rodziców.
- Baw się dobrze - powiedziała mama.
Podziękowałam i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu, zapięłam pasy i przekręciłam kluczyk. Dojechałam w przeciągu 15 minut. Byłam na miejscu przed czasem. Wysiadłam z samochodu i zadzwoniłam do drzwi. Otworzyła mi Danielle przytulając mnie na powitanie. Weszłam do środka i przeszłam cały dom od drzwi wejściowych do miejsca, w którym odbywała się impreza, czyli do salonu. Na zewnątrz Niall z Liamem pilnowali grilla.
- Cześć - przywitałam się i przytuliłam ich.
Po chwili przyszła Michelle z kiełbaskami.
- Cześć Mich - przytuliłam ją.
- Cześć El.
Weszłam do salonu i usiadłam na kanapie obok Zayna, który siedział z telefonem w ręku.
- Co robisz? - spytałam.
- Sprawdzam Twittera - uśmiechnął się do mnie.
- Zayn! Pomóż nam rozstawić krzesła - krzyknął Liam.
- Już! - krzyknął do chłopaków Malik.
Rzucił mi przepraszające spojrzenie i odszedł. Zaraz po tym, jak Zayn poszedł pomóc chłopakom, do salonu wszedł Harry. Na mój widok, odwrócił się i ruszył spowrotem do pokoju, ale zatrzymałam go:
- Harry, zaczekaj. Możemy porozmawiać? - spytałam.
Popatrzył na mnie.
- Żałuję tamtego dnia, jeśli tylko bym mogła, cofnęłabym czas...
- Ale go nie cofniesz. Nawet nie wiesz jak to boli - przerwał mi Harry.
- Owszem, wiem. Mam nadzieję, że kiedyś wybaczysz mi mój błąd.
Nie zaszczycając mnie kolejnym spojrzeniem, Harry odwrócił się i wyszedł z salonu. Czułam, jak łzy wypływają na powierzchnię, ale nie mogłam zepsuć sobie tego wieczoru. Otarłam je rękawem i wyszłam na zewnątrz.
- Mmmmm... Ale pachnie - powiedziałam wciągając nosem zapach pieczonych kiełbasek z grilla.
- To moja zasługa - uśmiechnął się Niall.
- Ej, nie kłam - zaśmiał się Liam - Ktoś musiał stać i ich pilnować, kiedy ty podjadałeś sałatki.
- Co robił? - krzyknęła ze śmiechem Danielle.
Łza zakręciła mi się w oku, tęskniłam za nimi.
- Idę się przejść - oznajmiłam i poszłam w głąb ogrodu.
Szłam tak długo, aż doszłam do ławki osadzonej w głębi ogrodu. Usiadłam i wyjęłam paczkę papierosów, po czym jednego zapaliłam.
- No, no. Niegrzeczna dziewczynka.

____________________________________________________
jest 29.
następny przy conajmniej 5 komentarzach

niedziela, 8 lipca 2012

Rozdział 28

~ Ellen
Po lekcjach poszłam prosto do domu, stęskniona za widokiem Harrego. Po chwili byłam już pod drzwiami. Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Usłyszałam krzyki dochodzące z salonu. Bez chwili namysłu podreptałam do pokoju.
- Cześć no-life'y - zaśmiałam się z chłopaków grających w gry.
- No cześć - uśmiechnął się do mnie Liam, który przerwał grę.
- Cześć Harry - powiedziałam i rzuciłam mu się w ramiona.
Stał sztywno, nie odwzajemniając uścisku. Oderwałam się od niego, coś było nie tak.
- Musimy porozmawiać - powiedział i zaprowadził mnie do pokoju.
- O czym? - spytałam kiedy wchodziliśmy.
Usiadłam na łóżko, czekając na to, co ma mi do powiedzenia, podczas gdy on sam, nerwowo krążył po pokoju.
- Dzisiaj jak zostawiłem cię pod szkołą - zaczął siadając obok mnie Hazza - zaczepił mnie Erick.
- Taaaak? - nerwowo przełknęłam ślinę.
- Tak. I powiedział mi, że go kochasz. Nie wiem o co chodzi, możesz mi wytłumaczyć, co stało się wczoraj w parku? - zaczął niemalże krzyczeć.
- Harry, ja Ci wszystko wyjaśnię - powiedziałam, a oczy zaszły mi łzami.
- No to słucham! - krzyknął.
- Erick to przeszłość - wyjaśniłam - nic między nami nie ma!
- Nadal nie wyjaśniłaś mi co stało się w parku - powiedział. - Zawiodłem się na tobie.
Harry wstał i wyszedł trzaskając drzwiami. Czułam jak łzy jedna po drugiej spadają na pościel. Wyciągnęłam torbę z szafy i zaczęłam pakować swoje rzeczy zaczynając do ubrań, a kończąc na kosmetykach. Wzięłam torbę do ręki, założyłam torbę na ramię i wyszłam z pokoju.
- A ty gdzie się wybierasz? - spytał Niall widząc mnie wychodzącą z pokoju i zapłakaną. - Pokłóciłaś się z Harrym?
- Do domu. Tak, pokłóciłam się - powiedziałam i rozpłakałam się.
Blondyn podszedł do mnie i przytulił mnie, mówiąc;
- Wszystko będzie dobrze.
- Dzięki za pocieszenie - wymusiłam uśmiech.
- Na mnie zawsze możesz polegać. Kiedy wrócisz? Będziemy tęsknić.
- Nie wiem. Może wcale. Pożegnaj wszystkich w moim imieniu - powiedziałam i przytuliłam raz jeszcze Nialla.
Otworzyłam drzwi i wyszłam. Nie chciałam zawracać głowy rodzicom, więc postanowiłam, że pojadę taksówką. Zadzwoniłam po taksówkarza, po 5 minutach był już pod domem. Wsiadłam i podałam adres rodziców. Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Podziękowałam, zapłaciłam odpowiednią sumę i wysiadłam z samochodu. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
- Jest tu ktoś? - spytałam.
- Ellen? Co ty tu robisz? - spytałam mama wychodząc z kuchni i patrząc na torbę w moim ręku.
- Mamo... - podbiegłam do niej i rozpłakałam się na jej ramieniu - Pokłóciłam się z Harrym.
- Nie płacz, pogodzicie się. To pewnie nie pierwsza i nie ostatnia kłótnia - pocieszała mnie mama.
- Mamo, mogę trochę u was pomieszkać? - spytałam.
- Nawet nie pytaj, to dalej twój dom - powiedziała mama.
Uśmiechnęłam się do niej przez łzy. Po chwili na dół zbiegła Kate.
- Katie! - powiedziałam i przytuliłam się do niej. Tęskniłam za tą małą istotką.
- Będziesz z nami mieszkała? - spytała mała.
- Tak - odpowiedziałam.
- Siadajcie do stołu - powiedziała mama.
- Trafiłam akurat na obiad. Zaniosę torby na górę i już siadam - powiedziałam.
Poszłam na górę i zostawiłam torby na łóżko. Postanowiłam, że potem trochę ogarnę bałagan panujący w moim pokoju. Zaczynało mi brakować tych 'debili'. Tam zawsze coś się działo, teraz musiałam przygotować się na nudne dni spędzone jedynie na nauce. Zeszłam na dół i usiadłam przy stole. Mama nakładała obiad. Tęskniłam za domowymi obiadami. Po skończonym posiłku udałam się na górę i odpaliłam laptopa. Weszłam na Twittera. Na stronie głównej, rzucił mi się w oczy tweet Nialla. "Będziemy tęsknić @Ellen_754". Łza zakręciła mi się w oku. Zamknęłam laptopa i zabrałam się do nauki.
Obudziłam się po dwóch godzinach. Widocznie zasnęłam. Było już późno, więc zwlokłam się z łóżka i wzięłam prysznic. Umyłam zęby, związałam włosy i położyłam się spać.

Wstałam o 6.30. Przez pół godziny myślałam o Harrym. Czy dobrze zrobiłam wyprowadzając się? Po półgodzinnych rozmyślaniach wstałam i przygotowałam się do wyjścia. Ubrałam się w TO, zrobiłam koczek na podobiznę TEGO i zeszłam na dół na śniadanie.
- Smacznego - powiedziała mama i podała mi kanapki.
- Dziękuję - podziękowałam - Tata wie, że jestem?
- Tak, powiedziałam mu wczoraj jak spałaś.
Kiedy skończyłam jeść śniadanie, odstawiłam talerz do zlewu, podziękowałam mamie i założyłam kurtkę przed wyjściem z domu. Po otworzeniu drzwi, poczułam chłód dzisiejszego poranka. Pobiegłam na przystanek, żeby nie spóźnić się na autobus. Dobiegłam w ostatniej chwili. Wsiadłam do autobusu i zajęłam miejsce na końcu. Nie chciałam rzucać się w oczy. Po chwili byłam już pod szkołą. Ruszyłam do środka. Przy klasie spostrzegłam zaciekawione spojrzenia Michelle i Danielle. Postanowiłam je ignorować. Dopiero na lunchu, podeszły do mnie i usiadły ze mną przy stoliku. Przywitały się ze mną, na co odpowiedziałam jednym, zdawkowym 'Cześć'.
- Dlaczego się przeprowadziłaś? - spytała jak zwykle ciekawska Michelle. Brakowało mi tych wariatek.
- Pokłóciłam się z Harrym - odpowiedziałam.
- A nie mówiłam - powiedziała Danielle.
- Zamknij się - warknęłam.
- Ej, dziewczyny, błagam was - powiedziała Michelle.
Resztę przerwy spędziłyśmy w milczeniu. Po dzwonku, Dan poszła pod swoją klasę, ja z Michelle poszłyśmy pod naszą salę lekcyjną.
- Zamierzasz wrócić? - zapytała dziewczyna.
- Hmmm... Nie sądzę - odpowiedziałam.
Michelle widocznie się zasmuciła.
- Bez ciebie to nie to samo - powiedziała.
- A powiedz, co z Harrym? - spytałam obawiając się najgorszego.
- Źle. Bardzo źle. Zaczął palić, wychodzić wieczorami z domu, wraca rano, całe dnie spędza w swoim pokoju, z nikim nie chce rozmawiać.
- O Boże, co ja zrobiłam - czułam łzy zbierające się w moich oczach.
Po chwili TO do mnie dotarło. To wina Ericka. On skłócił mnie i Harrego, oczekując, że przyjdę pocieszyć się w jego ramionach. Nie wiele myśląc zawróciłam i poszłam do sali Ericka.
- Ellen, gdzie ty idziesz?! - krzyczała za mną Mich.
Nie zwracałam na nią i jej krzyki uwagi. Przyspieszyłam. Po chwili dotarłam pod salę numer 35. Weszłam nie pukając, i wydarłam się:
- Erick, ty chamie!!! Zepsułeś związek mój i Harrego! I jeśli oczekujesz, że będę z tobą, to grubo się mylisz! - czułam spojrzenia klasy Ericka na sobie łącznie z nauczycielką - Nienawidzę cię!!
- Panno Carter! Proszę do dyretktora - usłyszałam głos nauczycielki.
Wyszłam z klasy i zrobiłam to, o co mnie prosiła - poszłam do gabinetu dyrektora. Zapukałam cichutko w drzwi gabinetu, licząc na to, że nikogo nie będzie.

- Ellen! Co ty zrobiłaś? - krzyknęła mama, słysząc, że wchodzę do domu. - Dzwoniła pani Fock ze szkoły. Powiedziała, że tym razem Ci się upiekło, bo dyrektorki nie było w szkole, ale zajmie się tą sprawą osobiście. Co to ma znaczyć?
Ignorowałam ją. Poszłam na górę i przebrałam się w czyste ubrania. Na dworze padało, a ja nie wzięłam parasolki, więc cała przemokłam. Ubrania ze szkoły wrzuciłam do kosza na pranie. Związałam włosy w koński ogon, wzięłam parasolkę, telefon do kieszeni i zeszłam na dół. Założyłam kurtkę i szalik, zanim wyszłam, usłyszałam głos mamy:
- A ty gdzie się wybierasz?
- Do koleżanki - skłamałam i wyszłam z domu.

____________________________________________________
jest 28 < 3

następny rozdział  przy conajmniej 5 komentarzach

czwartek, 5 lipca 2012

Rozdział 27

Odsunął się ode mnie.
- Masz kogoś, ale nie jesteś wobec niego w porządku - zauważył.
Zastanowiłam się nad sensem jego słów. Miał rację. Nie byłam w porządku wobec Harrego. Zdradzałam go.
- Muszę już iść - powiedziałam i wstałam.
- Gdzie idziesz? - zapytał.
- Idę do Harrego. Nie mam zamiaru dłużej się z tobą spotykać, ty to robisz specjalnie! - wydarłam się.
- Nie zapomnij powiedzieć mu o naszym spotkaniu - zadrwił.
Odwróciłam się i ze łzami w oczach wybiegłam z parku. Zwolniłam dopiero kiedy wyszłam. Otarłam łzy chusteczką i ruszyłam w kierunku domu. Nie miałam zamiaru mu tego mówić. Raz na zawsze skończyłam z Erickiem. To przeszłość. Nawet nie spostrzegłam, jak stanęłam przed drzwiami wejściowymi do domu chłopaków. Wzięłam głęboki oddech i nacisnęłam klamkę.
- Jesteś już - powiedział Harry podchodząc do mnie i pocałował mnie - Jak było?
- Fajnie - odpowiedziałam, choć wcale tak nie było.
Uwolniłam się z jego uścisku i powiedziałam:
- Jestem zmęczona, idę na górę.
- Nie ma sprawy. Będę w salonie - odpowiedział i jeszcze raz mnie pocałował.
Ruszyłam na górę. Wygrzebałam pamiętnik z torby, usiadłam na łóżku i zaczęłam pisać.
Drogi pamiętniku,
rodzice się zgodzili i już od jakiegoś
tygodnia mieszkam z chłopakami.
Danielle i Mich też.
Dzisiaj zrobiłam coś, czego
będę żałowała do końca mojego
beznadziejnego życia. Zdradziłam
Harrego. Z Erickiem. Spotkaliśmy
się dzisiaj w parku. Zaczęło się
niewinnie. Od rozmowy. Usiedliśmy
na trawie. Rozmawialiśmy o przeszłości.
Kiedy byliśmy razem. Wszystko mi się
przypomniało. Pierwsze randki, pierwszy
pocałunek... Potem Erick mnie pocałował.
Odwzajemniłam to. Wstyd mi się przyznać,
ale podobało mi się. Nienawidzę się za to.
Kiedy odchodziłam, powiedział, żebym
nie zapomniała powiedzieć Harremu
o naszym spotkaniu. Nie powiem mu.
To byłby koniec. Nie chcę tego.
Zależy mi na nim.

"A mimo to go zdradziłam" - pomyślałam. Schowałam pamiętnik do torebki. Chciało mi się płakać.
- Co piszesz? - spytał Zayn wchodząc do pokoju.
Popatrzyłam na niego i powiedziałam:
- Nic Ci do tego.
- Ellen, przepraszam.
- Było, minęło - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
Wiem jak to jest. Zranić kogoś na kim Ci zależy.
- Nie spodziewałem się takiej reakcji - powiedział Zayn.
Nie odpowiedziałam.
- Mogę usiąść? - spytał wskazując na łóżko.
- Tak.
Usiadł obok mnie.
- Jak Ci się układa z Carmen? - spytałam.
- Proszę cię - zaśmiał się.
- Tylko pytam - pokazałam mu język.
- Carmen NIC dla mnie nie znaczy, nie znaczyła i nie będzie.
- Nie rozumiem. A jednak spotykałeś się z nią.
- Nie ważne.
- Powiedz - poprosiłam.
- Ty wiesz dlaczego - odpowiedział.
- Nie - odpowiedziałam.
- Bo cię kocham - powiedział i popatrzył mi w oczy - Ale to nie ma żadnego znaczenia, prawda?
- Przestań - rozkazałam.
- A więc mnie kochasz - przekomarzał się ze mną.
Dałam mu sójkę w bok i pokazałam język.
- Co robicie? - spytał Louis, który przechodził akurat obok pokoju Hazzy.
- My... Ten... No... - zająknęłam się, nie wiedząc co powiedzieć.
- Rozmawiamy - wyjaśnił Zayn.
Louis zaśmiał się, najwyraźniej z mojego powodu i odszedł.
- Dobra, ja idę - odrzekł Zayn i wyszedł zostawiając mnie samą.
Położyłam się na łóżko i zamknęłam oczy. Nie musiałam długo czekać, aż zasnę.

- W końcu - powiedział Harry gładząc mnie po policzku.
Otworzyłam powoli oczy i przeciągnęłam się.
- Cześć kochanie - powiedział Loczek i pocałował mnie w czoło.
Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam delikatnie w usta.
- Która godzina? - zapytałam siadając na łóżku.
- Po ósmej - odpowiedział.
- Która?! Spóźnię się do szkoły!- krzyknęłam i zerwałam się z łóżka.
Podeszłam do szafki i wygrzebałam ubrania. Poszłam dołazienki, przemyłam twarz, ubrałam się w TO (rezygnując z kapelusza), zrobiłam makijaż, umyłam zęby i uczesałam. Dzisiaj było chłodno, więc dodatkowo nałożyłam kurtkę. Wyszłam z łazienki i wzięłam do ręki torbę pakując w pośpiechu książki i przybory.
- Podwieźć cię do szkoły? - spytał Harry nakładając koszulkę.
- Jeśli możesz - popatrzyłam na niego błagalnym spojrzeniem.
- Nie ma sprawy - powiedział i pocałował mnie czule.
- Dzięki - odpowiedziałam.
Wyszliśmy z pokoju za ręce. Od razu ruszyliśmy w kierunku samochodu. Wsiadłam i zapięłam pasy. Harry zrobił to samo. Po chwili wyjeżdżaliśmy z podjazdu. Włączyłam radio. Poranne wiadomości. Przełączałam stacje szukając czegoś ciekawego.
- Jesteśmy - powiedział Hazza parkując na parkingu przed szkołą.
- Dzięki - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
Wysiadłam, pomachałam mu na pożegnanie i pobiegłam do szkoły, żeby nie spóźnić się na lekcje.

~ Harry
Popatrzyłem jak wbiega do szkoły. Kochałem ją jak nikogo innego. Miałem odpalać, kiedy zauważyłem podchodzącego do mnie chłopaka. Był wysoki i miał brązowe włosy. Pomyślałem, że to fan więc wysiadłem z samochodu.
- Harry, tak? - spytał - Chłopak Ellen?
- Tak, o co chodzi? - spytałem.
- Erick, przyjaciel - podał mi rękę.
Uścisnąłem jego dłoń.
- Chciałem Ci coś wyjaśnić. Ellen mnie kocha, udowodniła to wczoraj w parku.
- Że co? Myślisz, że Ci uwierze? - roześmiałem się.
- Jak chcesz. Porozmawiaj z nią o tym - powiedział i odszedł.
Wsiadłem do samochodu. Byłem wkurzony. Co on sobie myślał? Że mu tak po prostu uwierzę? Zaśmiałem się w duchu. Moja El taka nie jest. A co jeśli... Nie, nie możliwe. Mimo wszystko po głębszym zastanowieniu postanowiłem z nią porozmawiać.

____________________________________________________
jest 27 :D
mam dużo pomysłów co do nast. rozdziałów.

chyba muszę przestać czytać blogi innych, bo za każdym razem
jak piszę tutaj, to mam ochotę usunąć tego bloga i dać
sobie spokój. tak, wiem, że muszę się jeszcze wielu rzeczy
nauczyć itd. ale to mnie dołuje.
przepraszam, ale musiałam się komuś wyżalić.

nast. przy conajmniej 5 komentarzach ;)