niedziela, 8 lipca 2012

Rozdział 28

~ Ellen
Po lekcjach poszłam prosto do domu, stęskniona za widokiem Harrego. Po chwili byłam już pod drzwiami. Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Usłyszałam krzyki dochodzące z salonu. Bez chwili namysłu podreptałam do pokoju.
- Cześć no-life'y - zaśmiałam się z chłopaków grających w gry.
- No cześć - uśmiechnął się do mnie Liam, który przerwał grę.
- Cześć Harry - powiedziałam i rzuciłam mu się w ramiona.
Stał sztywno, nie odwzajemniając uścisku. Oderwałam się od niego, coś było nie tak.
- Musimy porozmawiać - powiedział i zaprowadził mnie do pokoju.
- O czym? - spytałam kiedy wchodziliśmy.
Usiadłam na łóżko, czekając na to, co ma mi do powiedzenia, podczas gdy on sam, nerwowo krążył po pokoju.
- Dzisiaj jak zostawiłem cię pod szkołą - zaczął siadając obok mnie Hazza - zaczepił mnie Erick.
- Taaaak? - nerwowo przełknęłam ślinę.
- Tak. I powiedział mi, że go kochasz. Nie wiem o co chodzi, możesz mi wytłumaczyć, co stało się wczoraj w parku? - zaczął niemalże krzyczeć.
- Harry, ja Ci wszystko wyjaśnię - powiedziałam, a oczy zaszły mi łzami.
- No to słucham! - krzyknął.
- Erick to przeszłość - wyjaśniłam - nic między nami nie ma!
- Nadal nie wyjaśniłaś mi co stało się w parku - powiedział. - Zawiodłem się na tobie.
Harry wstał i wyszedł trzaskając drzwiami. Czułam jak łzy jedna po drugiej spadają na pościel. Wyciągnęłam torbę z szafy i zaczęłam pakować swoje rzeczy zaczynając do ubrań, a kończąc na kosmetykach. Wzięłam torbę do ręki, założyłam torbę na ramię i wyszłam z pokoju.
- A ty gdzie się wybierasz? - spytał Niall widząc mnie wychodzącą z pokoju i zapłakaną. - Pokłóciłaś się z Harrym?
- Do domu. Tak, pokłóciłam się - powiedziałam i rozpłakałam się.
Blondyn podszedł do mnie i przytulił mnie, mówiąc;
- Wszystko będzie dobrze.
- Dzięki za pocieszenie - wymusiłam uśmiech.
- Na mnie zawsze możesz polegać. Kiedy wrócisz? Będziemy tęsknić.
- Nie wiem. Może wcale. Pożegnaj wszystkich w moim imieniu - powiedziałam i przytuliłam raz jeszcze Nialla.
Otworzyłam drzwi i wyszłam. Nie chciałam zawracać głowy rodzicom, więc postanowiłam, że pojadę taksówką. Zadzwoniłam po taksówkarza, po 5 minutach był już pod domem. Wsiadłam i podałam adres rodziców. Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Podziękowałam, zapłaciłam odpowiednią sumę i wysiadłam z samochodu. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
- Jest tu ktoś? - spytałam.
- Ellen? Co ty tu robisz? - spytałam mama wychodząc z kuchni i patrząc na torbę w moim ręku.
- Mamo... - podbiegłam do niej i rozpłakałam się na jej ramieniu - Pokłóciłam się z Harrym.
- Nie płacz, pogodzicie się. To pewnie nie pierwsza i nie ostatnia kłótnia - pocieszała mnie mama.
- Mamo, mogę trochę u was pomieszkać? - spytałam.
- Nawet nie pytaj, to dalej twój dom - powiedziała mama.
Uśmiechnęłam się do niej przez łzy. Po chwili na dół zbiegła Kate.
- Katie! - powiedziałam i przytuliłam się do niej. Tęskniłam za tą małą istotką.
- Będziesz z nami mieszkała? - spytała mała.
- Tak - odpowiedziałam.
- Siadajcie do stołu - powiedziała mama.
- Trafiłam akurat na obiad. Zaniosę torby na górę i już siadam - powiedziałam.
Poszłam na górę i zostawiłam torby na łóżko. Postanowiłam, że potem trochę ogarnę bałagan panujący w moim pokoju. Zaczynało mi brakować tych 'debili'. Tam zawsze coś się działo, teraz musiałam przygotować się na nudne dni spędzone jedynie na nauce. Zeszłam na dół i usiadłam przy stole. Mama nakładała obiad. Tęskniłam za domowymi obiadami. Po skończonym posiłku udałam się na górę i odpaliłam laptopa. Weszłam na Twittera. Na stronie głównej, rzucił mi się w oczy tweet Nialla. "Będziemy tęsknić @Ellen_754". Łza zakręciła mi się w oku. Zamknęłam laptopa i zabrałam się do nauki.
Obudziłam się po dwóch godzinach. Widocznie zasnęłam. Było już późno, więc zwlokłam się z łóżka i wzięłam prysznic. Umyłam zęby, związałam włosy i położyłam się spać.

Wstałam o 6.30. Przez pół godziny myślałam o Harrym. Czy dobrze zrobiłam wyprowadzając się? Po półgodzinnych rozmyślaniach wstałam i przygotowałam się do wyjścia. Ubrałam się w TO, zrobiłam koczek na podobiznę TEGO i zeszłam na dół na śniadanie.
- Smacznego - powiedziała mama i podała mi kanapki.
- Dziękuję - podziękowałam - Tata wie, że jestem?
- Tak, powiedziałam mu wczoraj jak spałaś.
Kiedy skończyłam jeść śniadanie, odstawiłam talerz do zlewu, podziękowałam mamie i założyłam kurtkę przed wyjściem z domu. Po otworzeniu drzwi, poczułam chłód dzisiejszego poranka. Pobiegłam na przystanek, żeby nie spóźnić się na autobus. Dobiegłam w ostatniej chwili. Wsiadłam do autobusu i zajęłam miejsce na końcu. Nie chciałam rzucać się w oczy. Po chwili byłam już pod szkołą. Ruszyłam do środka. Przy klasie spostrzegłam zaciekawione spojrzenia Michelle i Danielle. Postanowiłam je ignorować. Dopiero na lunchu, podeszły do mnie i usiadły ze mną przy stoliku. Przywitały się ze mną, na co odpowiedziałam jednym, zdawkowym 'Cześć'.
- Dlaczego się przeprowadziłaś? - spytała jak zwykle ciekawska Michelle. Brakowało mi tych wariatek.
- Pokłóciłam się z Harrym - odpowiedziałam.
- A nie mówiłam - powiedziała Danielle.
- Zamknij się - warknęłam.
- Ej, dziewczyny, błagam was - powiedziała Michelle.
Resztę przerwy spędziłyśmy w milczeniu. Po dzwonku, Dan poszła pod swoją klasę, ja z Michelle poszłyśmy pod naszą salę lekcyjną.
- Zamierzasz wrócić? - zapytała dziewczyna.
- Hmmm... Nie sądzę - odpowiedziałam.
Michelle widocznie się zasmuciła.
- Bez ciebie to nie to samo - powiedziała.
- A powiedz, co z Harrym? - spytałam obawiając się najgorszego.
- Źle. Bardzo źle. Zaczął palić, wychodzić wieczorami z domu, wraca rano, całe dnie spędza w swoim pokoju, z nikim nie chce rozmawiać.
- O Boże, co ja zrobiłam - czułam łzy zbierające się w moich oczach.
Po chwili TO do mnie dotarło. To wina Ericka. On skłócił mnie i Harrego, oczekując, że przyjdę pocieszyć się w jego ramionach. Nie wiele myśląc zawróciłam i poszłam do sali Ericka.
- Ellen, gdzie ty idziesz?! - krzyczała za mną Mich.
Nie zwracałam na nią i jej krzyki uwagi. Przyspieszyłam. Po chwili dotarłam pod salę numer 35. Weszłam nie pukając, i wydarłam się:
- Erick, ty chamie!!! Zepsułeś związek mój i Harrego! I jeśli oczekujesz, że będę z tobą, to grubo się mylisz! - czułam spojrzenia klasy Ericka na sobie łącznie z nauczycielką - Nienawidzę cię!!
- Panno Carter! Proszę do dyretktora - usłyszałam głos nauczycielki.
Wyszłam z klasy i zrobiłam to, o co mnie prosiła - poszłam do gabinetu dyrektora. Zapukałam cichutko w drzwi gabinetu, licząc na to, że nikogo nie będzie.

- Ellen! Co ty zrobiłaś? - krzyknęła mama, słysząc, że wchodzę do domu. - Dzwoniła pani Fock ze szkoły. Powiedziała, że tym razem Ci się upiekło, bo dyrektorki nie było w szkole, ale zajmie się tą sprawą osobiście. Co to ma znaczyć?
Ignorowałam ją. Poszłam na górę i przebrałam się w czyste ubrania. Na dworze padało, a ja nie wzięłam parasolki, więc cała przemokłam. Ubrania ze szkoły wrzuciłam do kosza na pranie. Związałam włosy w koński ogon, wzięłam parasolkę, telefon do kieszeni i zeszłam na dół. Założyłam kurtkę i szalik, zanim wyszłam, usłyszałam głos mamy:
- A ty gdzie się wybierasz?
- Do koleżanki - skłamałam i wyszłam z domu.

____________________________________________________
jest 28 < 3

następny rozdział  przy conajmniej 5 komentarzach

7 komentarzy:

  1. Pięknie piszesz...;D
    ...Kocham twoje opowiadania ;)
    ........Obyś pisała bardzo długo ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział jak zawsze;*
    Mam nadzieje, że do siebie wrócą.
    Zapraszam do mnie :
    http://onedirectionismypassion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. jeej, chcę kolejny ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja chcę następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Łoł niezły zwrot akcji
    Zapraszam do mnie":http://one-story-one-direction1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. nie dawaj takiego czegoś jak dawanie komentarzy na innym blogu, bo czytelnicy nie zwracają uwagi na to co jest napisane na dole i nigdy się nie doczekamy kolejnego ;| / rozdział świetny <3

    OdpowiedzUsuń